ROZDZIAŁ 1 (III)

558 70 11
                                    

2 minuty przed dzwonkiem wpadam do szkoły prawie wypluwając sobie płuca. Oczywiście zaspałem, ponieważ pół nocy myślałem o nim..
Biegnę korytarzem i wpadam na coś twardego, a jak się zaraz okazuje - kogoś.. O wilku mowa - myślę.
- Cholera, przepraszam - podaję rękę chłopakowi, który w wyniku naszego zderzenia wylądował na ziemi. Jego rudawa grzywka rozsypała mu się na czole nadając mu uroczy wygląd. Jimin chwyta moją dłoń i podnosi się z podłogi. Otrzepuje tył swojej białej koszuli i jeansów. Rozglądam się nerwowo. Jesteśmy sami, ponieważ wszyscy czekają już pod klasami.
Czuję narastające zakłopotanie i postanawiam coś powiedzieć.
- Cześć - uśmiecham się przepraszająco. Wiem, że to nie najlepszy moment na pogaduszki. Chłopak otwiera usta, żeby coś powiedzieć, jednak zza rogu wyłania się grupka jego przyjaciół. Wyraz jego twarzy momentalnie się zmienia.
- Uważaj jak łazisz - rzuca oschle i odchodzi do swoich znajomych, nawet nie patrząc w moją stronę. Stoję jak wryty kilka sekund, i dopiero dzwonek wybudza mnie z tępego odrętwienia.
Przecież jeszcze wczoraj.. Kręcę głową i idę na lekcję.

Do klasy wchodzę jako ostani. Ze spuszczoną głową siadam w ławce i nie zwracam uwagi na poruszenie panujące pośród moich rówieśników. Dopiero, gdy podnoszę wzrok dociera do mnie o co chodzi. Pod tablicą stoi nasza wychowawczyni, a obok niej chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Ma dość pociągłą twarz zakończoną ostrą szczęką, jego szerokie wargi zbielały zaciśnięte ze stresu, a zielone oczy nerwowo filtrują całą klasę. Chłopak przeczesuje dłonią swoje dość krótkie włosy w odcieniu najjaśniejszego blondu jaki kiedykolwiek widziałem. Są niemal białe i dobrze współgrają z jego bladą cerą.
- To jest Lee Shin - wskazuje na niego nauczycielka. - Od dziś będzie z wami chodził do klasy. Czy ktoś mógłby oprowadzić go po szkole?
- Ja - wyrywa mi się. Ktoś z tyłu klasy nagle się krzusti, i tym kimś jest Jimin. Nie patrzy w moją stronę, jednak jego pięści są zaciśnięte.
- Hoseok? Świetnie - pani Kyu uśmiecha się pogodnie i mówi coś na ucho do nowego ucznia. Chłopak kiwa głową i zaczyna iść w moją stronę. Jest ubrany w adidasy, szare obcisłe jeansy i czerwony T-shirt z logiem mojej ulubionej gry. Lee Shin zajmuje puste miejsce obok mnie.
- Cześć - szepczę.
Chłopak w odpowiedzi kiwa głową i posyła mi nieśmiały uśmiech.
- Świetna koszulka.
- Serio? Dzięki. Grasz? - blondyn natychmiast się ożywia.
- Oczywiście - rzucam jakiś mało śmieszny żart i jestem przygotowany na zażenowane spojrzenie z jego strony. Jednak reakcja chłopaka bynajmniej nie jest tym czego się spodziewałem, ponieważ Lee wybucha śmiechem.
Głośnym i melodyjnym. Cała klasa zwraca na nas uwagę i nawet pani Kyo przerywa zdanie zapisywane na tablicy.
Odwraca się w naszą stronę i posyła nam pseudo surowe ostrzeżenie. Prycham i zaczynam wykładać książki z plecaka, rzucam krótkie spojrzenie Jiminowi, jednak rudowłosy szybko odwraca wzrok. Wzdycham poirytowany i nerwowo przepisuję temat do zeszytu.
Lee Shin chyba zauważa moje zdenerwowanie bo tracą mnie kolanem.
- Wszystko w porządku? - szepcze.
Kiwam głową i zaciskam usta.

- Tu są toalety - wskazuję dłonią na białe drzwi. - Unikaj ostatniej kabiny. Śmierdzi jakby coś tam zdechło.
Lee chichocze i kiwa głową.
- Chodź, pokażę ci gdzie jest biblioteka - chwytam za jego ramię i ciągnę za sobą. Chcę jak najszybciej stąd odejść, ponieważ na końcu korytarza stoi Jimin z kolegami.
- Zacz.. - nie kończy, bo pcham go po schodach.
- Biblioteka jest już blisko - naciskam.
- Zostawiłem telefon na parapecie na dole - blondyn zatrzymuje się w pół kroku. - Muszę wrócić.
Zbiega z powrotem na dolny korytarz.
Wraca po kilku chwilach.
- Masz? - pytam.
- Co?
- Telefon.
- Nie zostawiłem go - wzrusza ramionami. - Chciałem po prostu zobaczyć przed kim tak uciekasz.
- Przed nikim nie..
- To ten rudy chłopak z naszej klasy? - przerywa mi. - Dlaczego? 
Opieram się o ścianę i chowam twarz w dłoniach.
- Aż tak to widać?
- Niee, ani trochę - mówi ironicznie, unosi brwi i spogląda na mnie z politowaniem. - Co się dzieje między wami?
Chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią. Siadam na podłodze, a Lee  dosiada się obok mnie.
- Ja chyba jestem w nim zakochany..
Mówię to na głos po raz pierwszy w życiu i jest mi o wiele lżej.
- Od kiedy? - pyta bez cienia drwiny.
- Od dwóch lat - spuszczam wzrok i śmieję się bez krzty wesołości.
- Dlatego go unikasz?
- Niezupełnie. Nie potrafię go rozgryźć. Wczoraj do mnie napisał, był bardzo miły, a dziś.. - prycham. - Naskoczył na mnie przy kolegach.
Shin kręci głową i wzdycha.
- To wszystko jest popieprzone..
- Co?
- No wszystko. Może problem leży właśnie w jego przyjaciołach? Piszecie z sobą codziennie?
Kręcę przecząco głową.
- Przez ostatni rok, dzień w dzień, wysyłałem mu snapy, a on mnie ignorował. Wczoraj postanowiłem przestać i wtedy on się odezwał..
- Hmm - blondyn wzdycha. - Na moje oko to on na ciebie leci - wzrusza ramionami. - Całą lekcję się na ciebie gapił, a gdy mnie widzi wygląda, jakby chciał mnie zabić długopisem. Powoli i boleśnie.
Śmieję się.
- To nic nie znaczy.. - odchylam głowę.
- Człowieku, on jest z a z d r o s n y. Jeżeli któregoś dnia coś mi się stanie, nawet nie musisz szukać winnego - uderza mnie pięścią w ramię. - Mogę ci to udowodnić.
- Jak?
- Zobaczysz - uśmiecha się prowokująco i porusza brwiami.

- Powiesz mi o co chodzi? - naciskam na Lee Shina od początku lekcji historii.
Chłopak jedynie kręci głową i cierpliwie odpowiada ,,zobaczysz". Przewracam oczami.
- Jakaś podpowiedź?
- Jung Hoseok! Przez całe dzisiejsze zajęcia przeszkadzasz swojemu koledze w nauce.
- Właśnie - Lee uśmiecha się niewinnie.
- Przesiądź się proszę do drugiej ławki.
Tylko nie to..
Jimin nie będzie miał nic przeciwko, prawda? - pyta nauczycielka.
- Oczywiście, że nie - szepta mi do ucha blondyn, a ja zabieram swoje rzeczy i zajmuję puste miejsce obok Jimina.
Początkowo nie odzywamy się do siebie, a ja odsuwam się na kraniec ławki. Odwracam się w stronę Lee Shina i rzucam mu mordercze spojrzenie, na które odpowiada puszczając mi oczko.
Sztywnieję. Czuję czyjś palec na swoim kolanie, następnie kolejny, a po chwili cała dłoń spoczywa na moim udzie i zatacza małe kółka kciukiem. Spoglądam na Jimina: uśmiecha się patrząc w stronę tablicy i wolno oblizuje dolną wargę. Wypuszczam powietrze i muskam opuszkami palców wierzch jego dłoni najdelikatniej jak potrafię. Jimin ostatni raz dotyka moje udo i zabiera rękę. Zalewa mnie fala gorąca. Jego dotyk bardzo na mnie działa. Za bardzo. Reszta lekcji minęła nam bez jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, jednak tamten gest wiele dla mnie znaczy. Naprawdę.

CONFUSED || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz