ROZDZIAŁ 5 (II)

479 55 10
                                    

Siedzimy na kanapie oglądając jakiś film, którego tytułu nawet nie znam, ponieważ nie on przykuwa moją uwagę.
Skupiam się bowiem na tym, że moja głowa leży oparta o ramię Namjoona, a jego dłoń gładzi moje udo od 135 sekund. Przy tym chłopaku całkowicie tracę samokontrolę. Moje ciało dziwnie na niego reaguje i dopiero poznając go zrozumiałem, że bliskość to rzecz, której nigdy nie miałem, i której zawsze mi brakowało.
- Ja.. - zaczynam - naprawdę ci dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
Nie jestem pewien czy mam na myśli jedynie dach nad głową.
Namjoon nabiera powietrza i cały się spina.
- To nic takiego, mówiłem już.
- Sam fakt, że mi zaufałeś to c o ś takiego. Co prawda nie jestem psychopatą ani..
- Ani oficjalnie martwy? - zaciska usta, a ja czuję się jakby ktoś wbił mi sztylet w serce drogą przez gardło. Albo jakby ktoś uderzył mnie w głowę. Młotem. Pneumatycznym. Chwiejnym krokiem wstaję z kanapy. Wpadam w panikę.
Tylko nie on.. Mogłem spieprzyć każdą znajomość. Ale nie..
- Skąd wiesz? - pytam i chowam twarz w dłoniach. Muszę wyglądać żałośnie.
Namjoon wpatruje się we mnie z mieszaniną odrazy i bólu.
- Nieważne - odwraca twarz. - Przyzwyczaiłem się do braku szczerości z twojej strony. Jedno kłamstwo w tę czy w tę.. Przecież to nic takiego.
- Namjoon ja..
- Przepraszasz? Nie chciałeś żeby tak wyszło? - kręci głową. - Jest w porządku, serio. Nie zmienię zdania i możesz tu jeszcze pomieszkać przez jakiś czas, ale wolałbym żebyś już zaczął szukać sobie czegoś innego do wynajęcia - mówi nawet na mnie nie patrząc.
- Tak.. Tak, oczywiście.
Namjoon chyba chce coś dodać, jednak zamyka usta i z zaciśniętymi pięściami ucieka wzrokiem do okna.
- Powiesz mi tylko dlaczego to zrobiłeś? - pyta wreszcie. - No.. upozorowanie śmierci.
Wzdrygam się.
- To dość.. skomplikowane - błądzę wzrokiem po całym pokoju.
- Rozumiem, nie muszę wiedzieć - prycha.
- Nie o to chodzi - powstrzymuję się przed wywróceniem oczami. - Po prostu nie jestem za dobry w zwierzaniu się, ok? Ale mogę spróbować..
Namjoon kiwa głową. Biorę głęboki oddech i siadam na krańcu kanapy. Nie mówiłem o swoich problemach. Nigdy. Nikomu.
- No więc.. moi rodzice byli dość szanowaną parą. Prowadzili dobrze prosperującą firmę, ludzie się z nimi liczyli. Mieli też dwóch idealnych synów, - mimowolnie się uśmiecham. - no dobra, jednego idealnego. Ten drugi również powinien być nieskazitelny, a jednak zamiast tego był aspołecznym egoistą bez perspektyw.
Namjoon kiwa głową i kolejny raz zaciska szczękę.
- Starszy syn miał odziedziczyć firmę po śmierci - nabieram powietrza - po śmierci matki, ponieważ ojciec nie dawał sobie rady. Jednak matka od zawsze wierzyła w tego drugiego syna, i gdy dowiedziała się o swojej chorobie zapisała mu, a właściwie mi połowę udziałów.
Słyszałeś powiedzenie ''wszystko zostaje w rodzinie''? - pytam i nie czekając na odpowiedź ciągnę dalej - Cóż, najwyraźniej nie byłem jej częścią, ponieważ dopiero po fakcie dowiedziałem się, że nasza cudowna firma to tak naprawdę zlepek długów, przekrętów i tego całego gówna. Najlepsze jest to, że mój brat od początku o wszystkim wiedział i zaklepał sobie te działy, których jeszcze nie można nazwać burdelem, a mi zostawił resztę syfu.
Namjoon unosi brwi, a przez jego twarz przebiega milion emocji.
- Jednak chyba złapały go wyrzuty sumienia, bo sam podsunął mi ten pomysł. Jednak to nic nie zmienia.. wątpię, że jeszcze kiedykowliek go spotkam - uśmiecham się i strzelam palcami. Blondyn delikatnie się wzdryga.
- Ja.. nie wiedziałem - mówi.
- Skąd mogłeś wiedzieć? - wzruszam ramionami.
- Teraz rozumiem, że miałeś swoje powody i.. przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać - nachylam się bliżej niego.
Przymyka powieki i wzdycha. Opiera swoje czoło o moje.
- Yoongi ja.. muszę ci coś powiedzieć.
- Hmm?
- Właściwie to, - kręci głową - właściwie to nic takiego - macha ręką.
- Ale.. - nie kończę, ponieważ Namjoon ucisza mnie pocałunkiem.
- To znaczy, że nie jesteś już zły? - pytam, gdy nasze usta się od siebie odrywają.
- Nie - wzdycha i popycha mnie na sofę.
- Zaczekaj - śmieję się. - Ja opowiedziałem ci historię swojego życia. Teraz twoja kolej.
Wydaje pomruk niezadowolenia i siada po turecku na kanapie.
- W porządku. Co chcesz wiedzieć? - przeciąga się.
Wzruszam ramionami.
- Nie wiem.. może.. o! Co robiłeś w moich stronach?
Blednie. Odwraca wzrok.
- Nic specjalnego. Wiesz, jeżdżę tu i tam - przekrzywia głowę. - Właściwie byłem tam tylko przejazdem.
Ściągam brwi, jednak przytakuję.
- Przepraszam, po prostu nie mogę się skupić na rozmowie, gdy jesteś obok.. Ta obcisła koszulka wcale nie pomaga.
- Och, - spuszczam wzrok i obejmuję się rękami, co rozbawia Namjoona - przepraszam?
Blondyn odchyla głowę do tyłu i uśmiecha się szeroko.
- To ja przepraszam za bezpośredniość - jego twarz nadal wykrzywia grymas, gdy patrzy mi w oczy. - Jesteś bardzo uroczy, gdy się zawstydzasz, wiesz?
- Fuj - krzywię się.
- Co: fuj? - unosi brwi.
- Nie lubię, gdy ktoś mówi mi takie rzeczy - wzdrygam się.
- Że jesteś uroczy, czy..
- Nie jestem uroczy - ucinam.
- Trochę jesteś.. tak tyci tyci.
Uciszam go spojrzeniem. 
- Czy ty przypadkiem nie próbujesz mnie zagadać? - uśmiecham się delikatnie.
Namjoon chce coś odpowiedzieć, jednak zagłusza go dzwonek telefonu. Wyciąga urządzenie z kieszeni, i gdy spogląda na wyświetlacz marszczy czoło.
- Przepraszam - mamrocze i wstaje z kanapy.
 Kiwam głową.
- Halo? O co chodzi?
Opieram się o kanapę i uciekam wzrokiem do okna. Namjoon wydaje się być zdenerwowany.
- Nie mogę teraz rozmawiać.. oddzwonię  p ó ź n i e j. Och, serio? - pyta ironicznym tonem. - Kto tu był nie w porządku.. Nieważne. Do potem. Cześć - rozłącza się.
- Późno już.. będę się zbierał do spania..
Blondyn otwiera usta, jednak nic nie mówi i tylko kiwa głową.

Nie mogę zasnąć. Od godziny kręcę się na łóżku, jednak bez skutku. Leżę w ciszy. Ktoś wchodzi do salonu.
- No jestem.. - to Namjoon.
- Śpi.
- Gówno prawda. Wcale nie jest taki jak mówiłeś..
Otwieram oczy szerzej.
- To koniec Joonsu, mam dość twoich chorych intryg.

J o o n s u

Ja.

Chyba.

Śnię.

Przepraszam za nieobecność, ale jestem sierotą i zepsułam sobie telefon, a nie było mnie w domu i nie miałam jak opublikować cokolwiek :|.






CONFUSED || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz