ROZDZIAŁ 4 (I)

523 68 22
                                    

Budzę się rano, koło godziny 13. Nie mam kaca, a nawet czuję się świetnie. Rozprostowuję kończyny i wstaję z łóżka. Nie kłopocząc się z ubieraniem koszulki wychodzę z pokoju w samych dresach, i tak jestem sam, ponieważ mama pojechała do pracy, a ojciec jest za granicą do końca miesiąca. Kieruję się do kuchni i otwieram lodówkę. Wyciągam z niej dwa plasterki sera i wkładam je sobie do ust.
- Smacznego - słyszę za sobą znajomy głos.
- Jin? - w mojej głowie brzmiało to lepiej, bo w praktyce prawie opluwam się przeżuwanym posiłkiem.
Brunet krzywi się zdegustowany i kładzie się na mojej kanapie. Ręką nakazuję mu zdjąć buty.
- Co ty tu robisz? - pytam po przełknięciu sera.
- Przyszedłem po odpowiedzi, mój drogi przyjacielu - rozkłada dłonie nadając swoim słowom efekt niczym z czeskiego filmu.
- Mów do rzeczy - przewracam oczami i chwytam butelkę wody.
- Nikt mnie nie rozumie - wydyma dolną wargę i chwyta się za serce. - Dobra, dość tych żartów.
- Żartów? Nikt się nie śmiał.
 Jin wyraźnie zirytowany unosi oczy i nabiera powietrza.
- Nie zmieniaj tematu. Powiesz mi o co chodzi?
- A o co chodzi?
- Soji, ty, Tehyung, impreza - wylicza na palcach.
- Z Soji to tylko przyjaźń, ja jestem Jungkook, Taehyung to mój kumpel, a impreza była wczoraj - droczę się z nim.
Jin rzuca mnie poduszką wziętą z sofy.
- Wiesz co mam na myśli..
- Przed chwilą stwierdziłeś, że nikt cię nie rozumie.
Jin traci cierpliwość i wstaje z kanapy.
Podchodzi do frontowych drzwi i chwyta za klamkę.
- Odezwij się, gdy będziesz chciał gadać.
- Jin, zaczekaj! - krzyczę.
Przyjaciel staje w progu i patrzy na mnie wyczekująco. 
- Daj mi 10 minut. Ogarnę się i pogadamy. Zaczekaj w moim pokoju - mówię i idę do łazienki nie czekając na odpowiedź.

Siadamy na łóżku.
- No więc? - Jin unosi brew.
- Będzie prościej, jeśli zadasz konkretne pytania.
- Ok, co jest między tobą i Soji?
- Nic - wzruszam ramionami. - Nie patrzę na nią w ten sposób..
- W s p o s ó b jakim patrzysz na Taehyunga - porusza brawiami.
- Daj spokój.. - mówię pozornie obojętnym tonem.
- Jesteś gejem? - poważnieje. - Taehyung cię pociąga?
- Nie wiem czy ktokolwiek kiedykolwiek mnie pociągał - mówię zgodnie z prawdą.
- Jestem seksowny? - Jin puszcza mi oczko.
- Niezbyt - uśmiecham się szeroko i kręcę głową rozbawiony.
- Dzisiaj będziesz mieć okazję sprawdzić czy nasz pan uroczy na ciebie działa.
- Nie rozumiem..
- Idziemy do aquaparku. Wszyscy.
- Co? Kiedy?
- Właściwie zaraz, zbieraj się.

Stoję z Jinem i Sumin pod ogromnym budynkiem.
- Soji nie ma? - pytam.
- Nie - Sumin kręci głową. - Musiała gdzieś jechać z rodzicami.
- Woow, te zjeżdżalnie są super - Jin wskazuje palcem na jedną z kolorowych rur.
- Najpierw jacuzzi - Sumin delikatnie trąca go łokciem.
- Oczywiście - Jin przewraca oczami, jednak zaraz całuje blondynkę w czoło, a ona wtula się w jego tors.
- Przepraszam.. Za.. Spóźnienie - po chwili dobiega do nas Taehyung głośno dysząc.
- Hej, przefarbowałeś włosy? - Sumin natychmiastowo się ożywia. Kobiety..
Jednak rzeczywiście uprzednio blond włosy Taehyunga są teraz brązowe.
- Mhm - mruczy i przeczesuje dłonią grzywkę, którą zdobią zielone pasemka.
- Ładnie - mówię pod nosem.
- Dziękuję - Taehyung zmienia ton. Zauważyłem, że gdy zwraca się do mnie jego głos jest bardziej głęboki i... seksowny? Łapiemy kontakt wzrokowy.
- Wchodzimy? - odkaszluję, kiedy czuję na sobie wiercące spojrzenia Jina i Sumin. Cała trójka przytakuje.

Od ponad godziny świetnie się bawimy.
Jin i Sumin poszli do jacuzzi, a ja szukam wzrokiem Taehyunga, ponieważ rozdzieliliśmy się jakieś 10 minut temu. Zauważam go stojącego nad brzegiem płytkiego basenu. Podchodzę do niego i kolejny raz w tym dniu lustruję spojrzeniem jego ciało. Ma smukłą budowę, bladą cerę i nieprzyzwoicie miękką skórę. Mięśnie jego brzucha lekko się napinają, kiedy wybucha śmiechem.
- To miejsce jest super - mówi.
- Tak.. uważaj! - chwytam go w talii i lekko przesuwam, chroniąc go przed nadlatującą piłką plażową. Szczerze mówiąc wcale nie śpieszy mi się, żeby zdjąć dłoń z jego ciała. Taehyung przełyka ślinę i patrzy mi w oczy.
Widzę w jego oczach dziwny błysk i zanim się orientuję ociekam zimną wodą z basenu. Brunet nadal stoi na brzegu i chichocze. O nie.. zobaczymy.
Wychodzę z wody i próbuję wrzucić chłopaka do basenu, jednak w rezultacie oboje lądujemy na wilgotnej posadzce.
- Cholera, jesteś cały? - dotykam obolałego łokcia.
- T.. Cholera - krzywi się. Jego stopa wykrzywiona jest pod nienaturalnym kątem.
- Możesz wstać?
Taehyung próbuje się podnieść, jednak tylko krzywi się z bólu i przecząco kręci głową. Nie myśląc długo biorę go na ręce i zaczynam nieść w stronę przebieralni.
- Boże.. czuję się tak żałośnie - śmieje się i chowa twarz w zagłębieniu moich ramion, oplatając moją szyję dłońmi.
- To moja wina, przepraszam.
- Coś się stało? - słyszymy za sobą zmartwione głosy Sumin i Jina.
- Taa - wskazuję głową na opuchniętą kostkę bruneta.
- W takim razie wszyscy wychodzimy - mówi Jin.
- Nie - kręcę głową. - Wy zostańcie, poradzę sobie.
- Ale.. - Sumin protestuje.
- To nie czas na kłótnie, zostajecie i tyle. Przepadnie wam godzina dobrej zabawy.
- W porządku - Jin łapie ją za rękę i uśmiecha się smutno. - Napisz potem co i jak.

Nie tracąc czasu szybkim krokiem udaję się do przebieralni.
- Gdzie mam cię zanieść? Niedaleko jest szpital? - pytam nieco spanikowany.
- Wiesz, - Taehyung wskazuje na siebie palcem - może najpierw się przebiorę? - uśmiecha się, a ja czuję jego oddech na swojej szyi. Przechodzi mnie niesamowity dreszcz. 
- R.. racja - mam ochotę palnąć się w łeb.
Delikatnie kładę go na jednej z ławek. Otwieram naszą szafkę i wyciągam z niej ręcznik Taehyunga.
- Pomogę ci - mówię i zaczynam wycierać plecy, kark, włosy i ramiona bruneta. Sam osusza sobie brzuch i nogi. Doprowadzam go pod jedną z kabin, żeby mógł się przebrać.
- Emm - nerwowo drapię się po głowie. - Dasz radę przebrać się sam czy..?
- Obawiam się, że mogę mieć problem ze spodniami.. są dość ciasne - odwraca wzrok.
- Mogę ci pomóc.. Zawołaj mnie.
Taehyung kiwa głową u zamyka drzwi kabiny. W tym czasie się suszę i najszybciej jak potrafię ubieram moje ciuchy.
- Już.. - słyszę cichy głos bruneta, po samym tonie można poznać, że strasznie go boli.
Wchodzę do jego przebieralni i na chwilę zamieram. Chłopak siedzi w samych bokserkach i T-shircie. Klękam obok niego i najdelikatniej jak potrafię pomagam mu założyć spodnie. Podwijam mu nogawkę nad mocno opuchniętą kostką.
- Bardzo cię boli? - pytam i kolejny raz biorę go na ręce.
- Jest znośnie - wzrusza ramionami, chociaż wiem, że kłamie.

Na nasze szczęście najbliższy szpital znajduję się po drugiej stronie ulicy.
Siedzę w poczekalni, z głową opartą o ścianę. Jesteśmy tu już od ponad godziny. Taehyunga przejęły ode mnie dwie pielęgniarki. Martwię się o niego..
Jednak przynajmniej mam odpowiedź na jedno pytanie: owszem, on mnie pociąga. Cholernie mnie pociąga!
Moje rozmyślenia przerywa dźwięk otwieranych drzw, z których wychodzi brunet, z kostką w gipsie podpierając się na kuli. Zrywam się z krzesła i do niego pobiegam.
- I jak? Wszystko w porządku? To coś poważnego?
- Spokojnie - uśmiecha się. - To tylko skręcenie, gips jest tymczasowy.
- Tak bardzo cię przepraszam - kładę mu dłoń na ramieniu.
- Daj spokój - kręci głową i przysuwa się bliżej mnie, a moje wnętrzności wykonują pełny obrót. - Moja mama zaraz po mnie przyjedzie, podwieziemy cię.
- Nie trzeba - uśmiecham się. - Muszę jeszcze zajść do Jina, ale dzięki.
- Jak chcesz - wzrusza ramionami i gładzi mi włosy.
- Może.. odwiedzisz mnie jutro? - pyta. - Nie pójdę do szkoły i pewnie będę się nudzić.
- Tak - odpowiadam szybko. Chyba za szybko.
- Więc do zobaczenia, Kooki - szepcze mi do ucha, a jego ciepły oddech drażni mi skórę. Nabieram powietrza.
- Do zobaczenia - mówię i odsuwam się od Taehyunga. Chłopak macha mi na pożegnanie i kuśtykając dociera pod drzwi szpitala. Zagryzam wargę i staram się uspokoić oddech.

CONFUSED || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz