ROZDZIAŁ 2 (III)

526 67 1
                                    

- Lee Shin, zamorduję cię - zaciskam pięści i posyłam chłopakowi mordercze spojrzenie.
- No co, tylko ci pomagam - wzrusza ramionami.
- Co nazywasz pomocą? Rzucanie mi się w ramiona, za każdym razem, gdy Jimin jest w pobliżu? Podziękuję za taką "pomoc" - robię cudzysłów w powietrzu i przewracam oczami. Nie jestem na niego zły, ale po prostu nie rozumiem o co mu chodzi, a on oczywiście nie fatyguje się, żeby mi to wyjaśnić.
- Zobaczysz - uśmiecha się promiennie i macha mi na pożegnanie. - Do jutra.
- Cześć.. - odpowiadam i wkładam ręce do kieszeni.

Wychodzę ze szkoły i idę w stronę domu. Wieje silny wiatr, więc zapinam kurtkę pod samą szyję. Zatrzymuję się na dźwięk mojego imienia.
- Hoseok?
Obracam głowę.
- Jimin?
- Możemy pogadać? 
- Pewnie.. - odpowiadam niepewnie. - O co chodzi?
Jimin przeczesuje ręką włosy i rozgląda się dookoła.
- Czy.. no wiesz.
- No co? - ponaglam go.
- Czy między wami coś.. jest? 
- Nami? Jakimi nami?
- Ty i Lee Shin.
Uderzam się otwartą dłonią w czoło, a Jimin patrzy na mnie z podniesioną brwią.
- Nie nie nie - macham rękami. Pewnie wyglądam teraz idiotycznie. Bardzo idiotycznie - Dlaczego pytasz?
Jimin wypuszcza powietrze z.. ulgą?
- Po prostu byłem ciekaw.
Kiwam głową.
- Jeśli chodzi o dzisiaj rano.. przepraszam - mówi.
- Za co?
- Za tę sytuację na korytarzu, no wiesz..
- Och, nic nie szkodzi - odpowiadam niezupełnie szczerze. - Muszę lecieć. Pa - odwracam się szybko i przyspieszam kroku. Jednak Jimin szybko mnie dogania i łapie mnie za dłonie.
- Wszystko w porządku? - patrzy mi w oczy.
- Obchodzi cię to? - rzucam oschle i odwracam wzrok.
Chłopak puszcza moje dłonie i odsuwa się kawałek.
- Spójrz na mnie - mówi.
- Co?
Unosi mój podbródek.
- Oczywiście, że mnie to obchodzi.
Parskam śmiechem.
- Co ty wyprawiasz? - pytam. - Nie jesteśmy w jakimś pieprzonym filmie, o co ci właściwie chodzi?
Odwracam głowę, a Jimin powoli opuszcza dłoń. Wzrusza ramionami, a ja jestem coraz bardziej zirytowany.
- O nic, zapomnij - rzuca mi puste spojrzenie i odchodzi.
Patrzę na jego plecy z mieszanką niedowierzania i dezorientacji.
Głośno wypuszczam powietrze i wracam do domu.

Tego dnia Jimin na mnie nie patrzy.
Lee Shin po raz setny zadaje to samo pytanie:
- O co chodzi?
Wzruszam ramionami. Naprawdę chcę mu odpowiedzieć, ale kurwa nie mam pojęcia! Zrezygnowany rzucam zeszyt na ławkę i posyłam bezradne spojrzenie blondynowi siedzącemu obok mnie.
- Nie wiem. Chyba wczoraj trochę na niego naskoczyłem.
- Stary, nie ma mnie chwilę, a wy już jesteście pokłóceni - śmieje się.
- Bawi cię to? - rzucam oschle.
- Baaardzo - przeciąga. - O co poszło? 
Opowiadam mu wczorajsze zajście. Kończę dokładnie w chwili, gdy rozbrzmiewa dzwonek sygnalizujący początek lekcji historii.
Do klasy wchodzi Jimin gorączkowo z kimś smsując. Odprowadzam go wzrokiem. Zajmuje swoje miejsce i unosi oczy nad ekran swojego telefonu.
Nasze spojrzenia krzyżują się na kilka chwil, jednak chłopak odwraca twarz.
Wypuszczam powietrze. Lee Shin mamrocze pod nosem coś w stylu "jak dzieci". Trącam go łokciem, a on oddaje mi dwa razy mocniej. Upadam na ziemię razem z krzesłem, wywołując przy tym głośny huk. Klasa zastyga, a Lee Shin wybucha śmiechem. Uczniowie idą w jego ślady i zaczynają rechotać.
Czuję narastające zażenowanie.
- Zamknijcie się! - krzyczy ktoś z tyłu i nie muszę się obracać, żeby wiedzieć kto to. Klasa milknie jak na zawołanie, a ja podnoszę się z podłogi. Otrzepuję zakurzone ubranie i siadam na miejsce.
- Przepraszam - Lee Shin mówi mi do ucha. - Masz niezłego obrońcę - rusza brwiami i niedyskretnie pokazuje palcem w kierunku Jimina. Przewracam oczami.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - śmieje się.
- Zamknij się Lee Shin.. - mówię. 
- Oho, zobaczymy zobaczymy. Jeszcze przyjdziesz i będzie "Lee Shin pomóż mi zdobyć chłopca moich marzeń" - robi maślane oczy. - Zobaczymy wtedy.
- Niedoczekanie - odpowiadam, ale uśmiecham się szeroko.
Mój telefon cicho wibruje w mojej kieszeni. Sprawdzam powiadomienie.
Cholera.
Jimin: Wszystko w porządku?
Wystukuję trzy litery i wysyłam wiadomość.
Hoseok: Tak.
Chowam telefon do kieszeni, w chwili gdy zdyszana nauczycielka wpada do klasy.
- Przepraszam za spóźnienie, utknęłam w korku - chaotycznie wykłada swoje pomoce naukowe na biurko. - Ok, co robiliśmy ostatnio?

- Co do jasnej cholery jest z wami nie tak? - Lee Shin wali głową w ścianę i unosi ręce zirytowany.
- To nie moja wina! - bronię się.
- Jak to nie?
- Przecież to nie ja wpakowałem mu tę dziewczynę na kolana, i to nie ja wsadziłem jej język w jego gardło!
Lee Shin wydyma usta i unosi brew.
- Fakt, to jego wina - krzyżuje ręce.
Wzdycham i osuwam się na poszarzałe kafelki naszej męskiej toalety.
Blondyn siada obok mnie i szturcha mnie kolanem.
- Hej, będzie dobrze - puszcza mi oczko.
Odwracam twarz.
- Wstawaj - podaje mi rękę. - Jeszcze 10 minut przerwy, zjemy coś.
Kiwam głową i dźwigam się z podłogi.
Dziewczyna Jimina jest bardzo ładna, a przynajmniej tak przypuszczam, bo widziałem jedynie jej długie blond włosy,  spódniczkę za małą o dwa rozmiary i buty przypominające raczej szczudła niż obuwie. Siedziała na nim olkrakiem wpita w jego usta.
Wzdrygam się na to wspomnienie.
Jeszcze 3 lekcje temu obchodziło go moje samopoczucie, a wczoraj..
Kręcę głową i daję się prowadzić Lee Shinowi. Wchodzimy do prawie zapełnionej stołówki i zajmujemy pusty stolik. Wyciągam śniadanie z plecaka, jednak przed wzięciem pierwszego gryza powstrzymuje mnie dźwięk obrzydzenia wydany przez Shina.
Unoszę pytająco brew, a on wskazuje głową na stolik obok naszego.
Plecami do nas siedzi Jimin, a na podłodze przed jego twarzą klęczy wypięta blondynka gorączkowo czegoś szukając. Może mózgu? Przyzwoitości? Albo majtek..
Jej krótka spódniczka podjechała do góry odsłaniając pośladki.
Jimin znudzony przegląda coś w telefonie. Dziewczyna zirytowana brakiem jego zainteresowania odwraca się do niego przodem, tym razem dumnie wypinając piersi.
- Na trzy odwróć głowę - Shin mówi mi na ucho.
- Co?
- Raz..
- Shin..
- Dwa.
- Co ty chcesz zrob..
Nagle rozlega się pisk. Dziewczyna podskakuje jak oparzona.
- Fuj fuj fuj!
Patrzę pytająco na Shina, jednak ten tylko kręci głową z rozbawieniem.
Nagle zauważam plasterek pomidora, który trafił dokładnie w dekolt dziewczyny.
- Uspokój się, to tylko pomidor - Jimin przewraca oczami.
- Jiminie - dziewczyna wiesza się na jego szyi. - Wyciągniesz go? - mruczy.
Jimin robi zdegustowaną minę i wychodzi ze stołówki. Oburzona blondynka wydaje dziwny dźwięk, przypominający warknięcie i również kieruje się do drzwi. Lee Shin wybucha śmiechem.
- Jesteś popieprzony - mówię, jednak również chichoczę. - Straciłem apetyt.
- Ja też - wzrusza ramionami. - Chodźmy stąd.
Kiwam głową i zarzucam plecak na ramię.

- Odprowadzisz mnie? - pyta Lee Shin, gdy po skończonych lekcjach stoimy przed szkołą.
- Pewnie - uśmiecham się. Blondyn zaczyna iść, a ja szybko go doganiam.
- Właściwie odkąd się poznaliśmy gadamy tylko i mnie i moich problemach. Jak podoba ci się nasza szkoła?
- Och, jest świetna - odpowiada. - Wiesz.. nie lubię mówić o sobie - wzrusza ramionami. - Ale uwielbiam czasem pobawić się w swatkę.
Śmieję się cicho.
- W porządku. Dzięki za pomoc. Może nie do końca skuteczną, ale..
- A miało być tak pięknie - przewraca oczami. - Cierpliwości, to był ruch Jimina. Chciał wzbudzić w tobie zazdrość. Na jego miejscu wybrałbym sobie bystrzejszą dziewczynę. Amator.. Daję mu dwa dni i sam do ciebie przyjdzie.
- Tak jest, panie ekspercie.
Lee Shin kłania się teatralnie i wskazuje głową na niewielki brązowy dom jednorodzinny.
- Mieszkam tutaj. Dzięki.
- Jasne, do jutra.
- Pa! - macha mi na pożegnanie.

Po 15 minutach dochodzę pod mój blok. Wchodzę do mieszkania.
- Jestem! - krzyczę w progu.
- Nareszcie - z kuchni wychodzi moja mama. Jest ubrana w jeansy i luźną koszulkę. Długie blond włosy  ma upięte w kok. - Masz gościa.
- Gościa?
- Rude włosy, jest średniego wzrostu i..
- Gdzie on jest?
- Czeka w twoim pokoju.
Kiwam głową i wbiegam do mojej sypialni. Jimin do mnie przyszedł?
Jednak, gdy staję w drzwiach ogarnia mnie osłupienie.
- Cześć Hoseok.
- Y.. Yoona?

CONFUSED || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz