Od ponad godziny jedziemy w ciszy, i nawet ja - osoba, która ceni sobie spokój - zaczynam się powoli irytować. Blondyn chyba czuje to samo, bo nerwowo stuka palcami o kierownicę.
- Więc, - zaczyna, a ja wypuszczam powietrze z ulgą - jak masz na imię?
Przejeżdżamy właśnie obok reklamy słodyczy, a ja mówię pierwszą rzecz jaka przychodzi mi na myśl:
- Suga - odpowiadam i znów uciekam wzrokiem do okna.
- Naprawdę? - pyta rozbawiony.
- Wszelkie zażalenia proszę składać do moich rodziców - chłopak chichocze, a ja jestem z siebie dumny. Nie raz słyszałem, że betonowy słup ma więcej charyzmy i poczucia humoru ode mnie. - A ty? - pytam i na sekundę spoglądam na blondyna.
- Namjoon - wyciąga ze schowka butelkę wody i przypadkowo ociera się o moje kolano. Podskakuję jak oparzony.
- Jestem aż taki straszny? - unosi brew, jednak zaraz potem wybucha śmiechem, prawdopodobnie widząc moją minę. Nigdy nie lubiłem, gdy ktoś mnie dotykał. Akty czułości nie wchodziły w grę. Jednak tym razem dreszcz, który mnie przeszedł nie był spowodowany obrzydzeniem, więc czym?
- Chcesz? - unosi butelkę. Krzywię się, jednak przyjmuję napój i biorę kilka sporych łyków.
- Dziękuję - odpowiadam i spuszczam wzrok na swoje splecione dłonie.Jest mi dość duszno, więc zdejmuję bluzę i teraz mam na sobie jedynie czarny T-shirt i ciemne jeansy z ogromną ilością dziur, oraz trampki.
Wyciągam z kieszeni telefon i przeglądam się w jego ekranie.
Mam spore cienie pod oczami, a miętowe włosy poważnie potrzebują grzebienia. Nagle sobie o czymś przypominam. Otwieram tylną klapkę telefonu, wyciągam kartę SIM, a następnie wyrzucam ją przez okno.
Namjoon unosi brwi, jednak nic nie mówi. Opieram czoło o szybę i zamykam oczy. Zasypiam.Budzi mnie dźwięk klaksonu. Zrywam się i uderzam głową w okno. Na dworze zaczyna się już robić ciemno. Zauważam, że jestem przykryty moją bluzą. Uśmiecham się i ziewam prostując ramiona.
- Długo spałem?
- Kilka godzin - odpowiada Namjoon i patrzy na GPS. - Co powiesz na postój? Niedaleko jest stacja benzynowa.
Kiwam głową.
- Mogę cię zmienić za kółkiem - proponuję. - Jeśli chcesz.
- Dokąd ty właściwie jedziesz? - pyta powoli zjeżdżając na parking stacji.
- A ty?
- Do domu, ale to na drugim końcu kraju - odpowiada.
- Idealnie - mówię i wysiadam z auta. Chwilę chodzę w kółko starając się zwalczyć skurcz w nodze, a następnie udaję się do toalety.Gdy wracam na parking nie widzę ani Namjoona, ani jego samochodu.
Nie panikuj Yoongi..
Cholera, jeśli mnie tu zostawił jestem udupiony. Nie mam pojęcia gdzie jestem, a wszystkie moje pieniądze zostały w walizce. Nie mogę też do nikogo zadzwonić, bo wyrzuciłem tę pieprzoną kartę.
Śmieję się z własnej głupoty i siadam na krawężniku chodnika.
Odchylam głowę i zakrywam twarz dłońmi.
Tylko bez paniki..
- Suga? - ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Odwracam się gwałtownie, to Namjoon. Wypuszczam powietrze z ogromną ulgą.
- Gdzie ty byłeś do cholery?! - unoszę się mimo ogromnego uśmiechu na mojej twarzy.
- Musiałem przeparkować, żeby zatankować, a potem poszedłem kupić nam coś do jedzenia - podaje mi hot-doga i siada obok mnie. - Coś się stało?
- Nie - odwracam głowę zawstydzony własną głupotą. Nawet nie pofatygowałem się sprawdzić gdzieś indziej. - Po prostu.. nie ważne - macham ręką nadal nie patrząc w jego stronę, jednak czuję na sobie spojrzenie blondyna.
- W porządku - chłopak wstaje i wyciąga dłoń w moją stronę proponując pomoc. Nie chwytam jej.
- Więc teraz to ja kieruję? - pytam.
Namjoon kiwa głową i bierze gryza swojego hot-doga.Za oknem jest już ciemno, a blondyn śpi od niecałej godziny. Na drodzę jedziemy praktycznie sami. Ściągam bluzę i przykrywam nią chłopaka, ponieważ zauważam na jego ramionach gęsią skórkę.
Po trzech godzinach jazdy oczy zaczynają mi się zamykać. Zauważam parking. Zjeżdżam na niego, po czym odpinam pas Namjoona i swój. Ustawiam nasze fotele w pozycji leżącej i kilkukrotnie sprawdzam, czy drzwi są zamknięte od środka. Powoli przechodzę na tylne siedzenia i wyciągam z mojej walizki czarny sweter. Gdy wracam na swoje miejsce zawijam się nim, a powieki same mi opadają.
Budzę się, gdy słońce jest już wysoko na niebie. Cholera. Moja noga jakimś cudem znalazła się na udzie Namjoona, a jego dłoń leży niebezpiecznie blisko mojego rozporka. Siadam i delikatnie ściągam rękę chłopaka z mojego podbrzusza. Najciszej jak potrafię wysiadam z auta i prostuję plecy.
Niedaleko parkingu zauważam mały sklepik, i jeśli mi się poszczęści będzie już otwarty. Wracam do samochodu i wyciągam portfel z walizki.Po kilku minutach wsiadam do środka z trudem utrzymując dwa parujące kubki z kawą i torbę rogalików.
Słyszę pomruk zadowolenia. Namjoon podnosi się do pozycji siedzącej i przeciera oczy ziewając. Muszę przyznać, że to naprawdę uroczy widok.
- Kawa? - pyta zaspanym głosem.
- I śniadanie - macham mu przed nosem pachnącym croissantem.
- Która godzina?
- Koło 9 - odpowiadam i pociągam łyk z mojego kubka. Krzywię się - ta kawa jest obrzydliwa. Ale lepsze to niż nic - piję kolejny raz, już przyzwyczajony do goryczy. Chłopak zabiera się do rogalika.
Okazuje się, że są one nadziewane, i gdy Namjoon bierze spory gryz większość nadzienia ląduje na jego brodzie. Nie myśląc wycieram jego podbródek kciukiem i zlizuję czekoladę z palca.
Blondyn przez chwilę zamiera, podobnie jak ja. Nienawidzę tego palącego uczucia w policzkach, gdy się rumienię.
Jednak dotychczasowe pieczenie nie może równać się z żarem, który czuję teraz. Spuszczam wzrok.
- Przepraszam - mówię. - Powinniśmy jechać.
- W porządku. Mam poprowadzić? - pyta, jednak wiem, że nie patrzy w moją stronę, podobnie jak ja nie patrzę w jego.
- Nie trzeba - odpowiadam obojętnym tonem i odpalam samochód.
- Dzięki za bluzę.
Kiwam głową i wypuszczam powietrze.
Dzięki za mieszanie mi w głowie - myślę.
CZYTASZ
CONFUSED || BTS
FanfictionPARRING: Taekook (Taehyung x Jungkook) Sugamon (Yoongi x Namjoon) JiHope (Hoseok x Jimin) I - Jungkook w wyniku pomyłki musi udać się na randkę z Taehyungiem. Ich znajomość z czasem się rozwija. II - Yoongi chce uciec od swojej przeszłości. Na sw...