*Perspektywa Anni*
W domu byłam grubo po 6 rano. Na szczęście ten dzień miałam wolny i miałam zamiar spędzić go w łóżku śpiąc. Nie miałam nawet siły umyć sie, wiec przebralam sie w pizame o ile spodenki i za dużą bluzkę można tak nazwac. Ulozylam sie wygodnie na łóżku i momentalnie odplynelam w krainę Morfeusza. Obudził mnie nieznosny dźwięk,który zaczynał mnie irytowac. Niechętnie, ociężale i ospanie wstałam z łóżka. Dopiero teraz orientują sie, że ów dźwięk dobiega z dzwonka do drzwi. Ubrałam moje puchowe papucie i ciężkim krokiem podeszłam do drzwi, otwierając je. Podniosłam głowę wyżej i ujrzałam twarz przyjmującego usmiechajaca sie do mnie.
-No ile można czekać? Juz myślałem ze cos sie stalo.-wszedł wgłąb mieszkania nawet nie pytając sie o pozwolenie.
-Ta Facu mi tez miło Ciebie widzieć.-zamykam brązowe drzwi, zakluczajac je i idąc do kuchni w której urzędował juz Argentyńczyk.
-Co ty tu w ogóle robisz?-pytam siadając za kuchennym blatem.
-Tak myślałem, że złapiesz lenia po wyjeździe i cały dzien przelezysz w łózku. Wiec stawiam sie na bacznosc robiąc ci pyszna obiado-kolacje. Mam nadzieje ze lubisz kuchnie Włoska?
-Wiesz ze ja nie mam 5 lat i potrafię gotować. W ogóle która jest godzina ze mówisz obiado-kolacje ?
Spojrzał na zegarek, na swojej dłoni.
-No jest po godzinie 17 maleńka.
-Za to ostatnie powinieneś dostać kopniaka w ten swój zgrabny tyłek.
Wstałam z wysokiego krzesła i kierując sie do swojego pokoju po jakieś ogarnięte ubrania. Z szafy wyciagnełam szare długie dresy i biała koszulkę z nadrukiem w kształcie koniczynki na plecach. Z wybrana odzieżą udałam sie do łazienki. Tak wziełam prysznic myjac sie swoim ulubionym czekoladowym balsaem pod prysznic. Sucha i ubrana wyszłam z pomieszczenia i poszłam za cudownym zapachem.
-Mmmm co tak pachnie?-pytam zajmując swoje wcześniejsze miejsce.
-Moja specjalnos czyli spaghetti carbonara z kurczakiem.
-Brzmi świetnie. Mam nadzieje ze jesteś tak samo dobrym kucharzem jak i siatkarzem.
-Jak śmiesz wątpić w moje umiejętności kucharskie.-udał obrażonego
-Czyli co kucharz ma Focha to nie ma jedzonka?
-Dokładnie proszę mnie przeprosić.
-Ani mi sie śni. Wolę głodować.
Conte nałożył dla siebie porcje, usiadł w salonie przed TV. Czuł sie jak u siebie nie było widać żadnego skrępowania z jego strony. Po 15 minutach bezczynnego siedzenia w kuchni, poszłam do niego. Usiadłam obok i zabrałam mu talerz z końcówka posiłku. Zaczęłam jeść.
-Ej to moje odawaj.-jedna ręką objął mnie a druga zabrał talerz.- Zaraz Ci przyniose przecież zostało jeszcze pół garnka.
Jak powiedział tak tez uczynił.
-Proszę słoneczko.-podaje mi pełen talerz
-Dziękuje ale nie mów tak do mnie dobrze?
-Nie.-objął mnie.
W takiej atmosferze spedziłam przyjemny wieczór. Było już grubo po 24 a Facu chciał zbierać sie do domu. Oczywiście o tej porze nawet najgorszego wroga nie wypusciłabym z domu, dlatego Argentyńczyk został na noc.---------------------------------
Hejka :) mam nadzieję ze cie spodoba.
CZYTASZ
Mieszanka Wybuchowa [Zakonczone]
Fiksi PenggemarOpowiadanie będzie o siatkarzach. Ktorych? Jeszcze nie wiem na pewno będzie to mieszanka wybuchowa ^^