Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez nie zasłonięte okno. Czułam na swojej tali jakiś ciężar. Delikatnie, aczkolwiek z trudem obróciłam się. Przed sobą miałam twarz słodko śpiącego chłopaka. Ledwo co udało mi się wyślizgnąć z jego objęć. Udałam się do kuchni przygotować śniadanie. Nastawiłam wodę na kawę i herbatę. Wzięłam się za przygotowanie moich ulubionych naleśników. To nie tak, że ja nie potrafię gotować, potrafię ale jestem leniwa. Gdy na talerzu był już mały stosik pyszności, poszłam do pokoju. Facu jeszcze spał. Usiadłam na brzegu łóżka.
-Conte wstajemy.
Zero jakiejkolwiek reakcji.
-Conte wstawaj!-lekko podniosłam głos.
-Jeszcze chwilka-obrócił się na drugą stronę-Śniadanie w kuchni już jest.
W mgnieniu oka przyjmujący siedział na łóżku, a później prawie biegiem udał się do kuchni. Poszłam za nim.-I czemu ja tego nie użyłam od razu?-zastanawiałam się w duchu.
Po skończonym posiłku, chłopak wrócił do siebie. A ja zostałam sama. Posprzątałam po śniadaniu i poszłam się umyć. Ubrałam jasne spodnie dresowe i bluzę z długim rękawem. Nie było dziś za ciepło. Z pokoju zabrałam telefon i teczkę z papierami. Ubrałam buty, wzięłam klucze od auta i wyszłam, uprzednio zamykając mieszkanie. Podchodzę do mojego ukochanego Ferdusia i ruszam nim na Energie. Po dojechaniu bez żadnej usterki, bo przecież mój Ferdzio potrafi zatrzymać się na środku skrzyżowania, poszłam do swojego biura. Jak ja kocham mieć do pracy na 13! Nic się nie dzieje nie muszę iść na żaden trening. Powypełniałam moje ukochane rubryczki i o 16 byłam już wolna. Teraz tylko małe zakupy i ukochany domek. Mam nadzieje, że dzisiaj żadnych niespodzianek nie będzie.*Tydzień później*
Przez cały tydzień chłopcy mocno zapieprzali. A to wszystko po to żeby pokazać na co ich stać przed własną publicznością i wygrać z Zaksą. Od tamtego poranka, mijam się z Facu. Nie odzywamy się do siebie. Za to polepszyły się moje kontakty z Wiktoria.*Perspektywa Wiktorii*
Wzięłam urlop w pracy. Postanowiłam odpocząć i to porządnie. Jadę do Bełchatowa do Anny. Mój związek z Niko to już chyba tylko fikcja. Tak samo moja praca w Rzeszowie. Nie dostałam przedłużenia umowy, no cóż tak bywa. Teraz tylko trzeba znaleźć sobie nowe pracę.
Spakowałam walizki i zaniosłam je do auta. Wróciłam do mieszkania Bułgara po ostatnie rzeczy. Napisałam mu kartkę że klucze wrzucę do skrzynki na listy. Po zamknięciu mieszkania tak też uczyniłam. Przed blokiem czekał na mnie Thomas. Ostatnio mocniej zaprzyjaźniliśmy się, a poza tym młody przyjmujący ma kontuzje, więc nie ma przeszkód żeby ze mną pojechał. A może i jest? Ania nic nie wie. A od tamtego meczu Amerykanin nie może przestać o niej gadać. Normalnie gorzej niż z baba. W końcu ruszyliśmy w drogę do Bełchatowa. Po drodze śmiechu było co nie miara. Kilka godzin później zaprakowalismy po blokiem w którym mieszka moja przyjaciółka.
-Wiesz które mieszkanie?
-No nie.
-No to dzwon.
Wykreciłam numer do Ani.
-Hallo?-odebrała rozesmiana
-No hej Ania, bo wiesz stojimy pod twoim blokiem i nie wiem które mieszkanie ani ktora brama.
-Oj miska-zasmiała sie- brama numer 3 mieszkanie 1. Zejść i ci pomoc?
-Nie trzeba zaraz jesteśmy.

CZYTASZ
Mieszanka Wybuchowa [Zakonczone]
FanficOpowiadanie będzie o siatkarzach. Ktorych? Jeszcze nie wiem na pewno będzie to mieszanka wybuchowa ^^