04

3K 218 26
                                    

W poniedziałek pani Waterson zachowywała się wyjątkowo przyjaźnie. Na zegarze wybiła godzina 14.13, a ja jeszcze ani razu nie oberwałam żadnym wyzwiskiem.
Obsłużyłam kilku klientów i poszłam odstawić książki, które zostały zwrócone.
Starannie odkładałam wszystko na półki tak, żeby ta stara wiedźma do niczego się nie przyczepiła. Skoro ma dobry dzień, lepiej tego nie psuć.
Właśnie odstawiałam "Hamleta" i miałam schodzić z mojej małej drabinki, kiedy usłyszałam znajomy głos.
- Hej, Maisie.
Momentalnie straciłam równowagę i już szykowałam się na bolesne spotkanie z podłogą, ale, o dziwo, nie było dane się nam spotkać. Wylądowałam miękko w ramionach Luke'a, który nawet się nie zachwiał. Wzrost żyrafy do czegoś się jednak przydaje...
Chłopak spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami, które tak uwielbiałam i uśmiechnął się radośnie. Tak bardzo chciałam odwzajemnić ten gest. Moje serce krzyczało, skakało, a nawet chyba tańczyło makarenę. Ale na szczęście mózg je ogarnął. Nie mogłam tego zrobić, zdobyć się na to. Jeszcze nie teraz.
- Odstawisz mnie? - zapytałam sucho.
Blondyn spochmurniał, ale zrobił to, o co prosiłam.
- Dzięki... - burknęłam.
Ostrzepałam spodnie i wróciłam do swojej pracy, kompletnie ignorując Hemmingsa.
- Maisie, możemy pogadać?
- Nie widzisz, że pracuję?
- W takim razie chciałbym wypożyczyć książkę - westchnęłam. Działał mi na nerwy. Nie mogłam mu odmówić. Waterson by mnie mopem pogoniła.
- Co sobie pan życzy?
- Widziałem ostatni taką książkę, ale znam jedynie tytuł, autora nie pamiętam.
- W takim razie jaki to tytuł?
- "Co zrobić, żeby moja przyjaciółka mi wybaczyła?"
- Proponuję najpierw zajrzeć po słownik i znaleźć definicję słowa "przyjaciel" - uśmiechnęłam się sztucznie i przeszłam do innego działu, po drodze odkładając kolejne książki. Luke polazł za mną.
- Mam rozumieć, że nie macie państwo książki, której szukam?
- Tak, dokładnie.
Wróciłam za biurko, gdzie czekałam na kolejnych klientów. Hemmings oparł się o nie dłońmi i nachylił do mnie.
- Słuchaj May, nawaliłem, wiem. Ale proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Co mam zrobić, żeby było, jak dawniej?
- Nic nie będzie już takie, jak kiedyś. Zostałeś gwiazdą, Luke. Zmieniłeś się. Sama cię nie poznaję. Nie ufam ci.
- To nieprawda. Nie zmieniłem się.
- Nie zmieniłeś? - prychnęłam. - Spójrz na siebie. Mój Luke nie dałby się wrobić w udawany związek z laską, której imienia nikt nie umie wymówić. Mój Luke odebierałby telefon. Mój Luke nie pozwoliłby, żebym cierpiała w samotności. Mój Luke by o mnie nie zapomniał... A Ty? Ty nie jesteś już moim Lukiem. Jesteś kimś innym. Ja już cię nie znam.
- Nie wszystko jest takie proste, jak się wydaje...
- Nie? Naprawdę? Bycie sławnym nie jest łatwe, rozumiem. Ale nie oznacza, że trzeba zapomnieć o tym, kim tak naprawdę się jest.
- Nigdy nie zapomniałem, uwierz mi. Nadal liczą się dla mnie te rzeczy, co kiedyś. Te same osoby. Co mam zrobić, żebyś mi zaufała i dała jeszcze szansę naszej przyjaźni?
- Udowodnij mi, że nadal gdzieś tam w głębi siedzi mój Luke. Udowodnij, że nadal ci na mnie zależy tak, jak kiedyś. Udowodnij, że warto ci zaufać. Po prostu przekonaj mnie.*



*Przekonaj mnie = convince me (:
Jak wrażenia po rozdziale? 😊

Love, M.

Convince me || l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz