Poniedziałki w pracy zawsze mi się dłużyły, ale ten przebił wszystko. Klientów prawie wcale nie było, dostawa nie dojechała, a do tego wszystkiego cały czas zaprzątałam sobie głowę tym pocałunkiem z Lukiem. Nawet go nie pamiętam. To chłopak mi o nim powiedział. Teraz nie mogłam skupić się na niczym innym, jak na tym wydarzeniu, ale nie wiem właściwie dlaczego. Przecież byłam pijana i nie kontrolowałam się. Inaczej bym tego nie zrobiła. Nawet nie chciałabym go pocałować, prawda?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka, o którym właśnie rozmyślałam. Wyglądał dzisiaj naprawdę dobrze. Założył czarną koszulkę z napisem „Green Day" i spodnie tego samego koloru z dziurami na kolanach. No i jak tu przestać o takim myśleć, kiedy wygląda genialnie w zwykłych ciuchach?
Stop. Moje myśli obierają zły kierunek. Luke to tylko przyjaciel.
- Hej, piękna – Luke, nie ułatwiasz...
- Hej – odpowiedziałam szybko.
- Masz plany po pracy?
- Żadnych.
- Genialnie. Dawno nie byliśmy w kinie. Czas to nadrobić. Wpadnę o szesnastej – uśmiechnął się tylko i od razu wyszedł, machając mi. Zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nawet nie zdążyłam zaprotestować, ale taki jest Luke. Do tego ta wizyta w niczym mi nie pomogła. Teraz dzień będzie mi się dłużył jeszcze bardziej przez to cholerne kino...
Siedzieliśmy w sali już kilka minut i czekaliśmy aż skończą się ostatnie reklamy. Wybraliśmy się na jakąś komedię romantyczną (to Luke wybierał, nie ja), której nazwy nawet nie udało mi się zapamiętać. Ale może będzie ciekawa.
Gdy rozpoczął się film, poprawiłam się w fotelu i położyłam ręce na podpórkach. Wtedy Luke zaczął bawić się moją dłonią, po czym złączył ją ze swoją. Teraz to już na pewno nie skupię się na filmie. Co chwilę ukradkiem spoglądałam się na nasze ręce i szybko odwracałam wzrok. Jednak w pewnym momencie Luke przyłapał mnie na gapieniu się, przez co uśmiechnął się zwycięsko. Spojrzałam na niego pytająco, ale on tylko przygryzł usta i pokręcił z zadowoleniem głową. Co za głupek.
Film skończył się po jakiś dwóch godzinach. Na dworze było już ciemno. Mogę zdecydowanie przyznać, że nie zapamiętałam z seansu nic. Cały czas miałam przed oczami widok moich i Luke'a złączonych dłoni. To było zbyt rozpraszające. Czemu on właściwie to zrobił? Czy on... Czy my... Eh, nieważne.
- Poczekaj na mnie chwilę. Zapomniałem skoczyć do łazienki – poprosił chłopak i szybko wrócił do środka kina.
Zostałam więc sama przed budynkiem, trzęsąc się zimna. Zerwał się zimny wiatr i zbierało się na deszcz. Cudownie. Nagle podszedł do mnie jakiś facet i objął mnie w talii. Śmierdziało od niego wódką.
- No cześć, kocie. Co robisz tu sama? Nie chcesz się zabawić?
Natychmiast od niego odskoczyłam, a on zaśmiał się głośno.
- Nie bój się. Przecież wiem, że tego chcesz – zaczął się do mnie zbliżać, a ja jedyne co robiłam to się cofałam. Powinnam uciekać, ale sparaliżował mnie strach i nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Wcale już nie trzęsłam się z zimna.
Koleś znowu by mnie dotknął, ale w tym momencie z kina wyszedł Luke, a gdy zobaczył, co się dzieje, szybko podbiegł i złapał kolesia za ramię, odpychając go ode mnie.
- Co ty wyprawiasz? Pierdoliło cię? Idź dobierać się do swojej dziewczyny, a moją zostaw w spokoju! – czy on właśnie...
- Spokojnie, spokojnie – uniósł do góry ręce. – Już sobie idę – oznajmił i odszedł pijackim krokiem, po drodze potykając się i wywalając prosto na twarz. Jak to mówią, karma wraca.
- Nic ci nie jest? – Luke momentalnie znalazł się koło mnie i ujął moją twarz dłońmi.
Nie byłam w stanie nic wydukać, więc tylko pokiwałam głową.
- Chodź, zabiorę cię do domu – objął mnie w talii i ruszyliśmy do jego auta. Tym razem nie poczułam, jak przy tym facecie sprzed chwili obrzydzenia, ale przyjemne ciepło. Czułam się bezpieczna przy Lucasie, a tak bardzo tego potrzebowałam.
Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Słychać było tylko dźwięki muzyki, lecącej w radiu. Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim domem, chłopak wreszcie przerwał milczenie.
- Może to trochę słaby moment, ale muszę cię o coś zapytać – odwrócił się do mnie, kiedy odpiął pas.
- Wal śmiało – Luke spojrzał mi prosto w oczy i przełknął ślinę.
- W sobotę Harry Styles organizuje bal charytatywny. Chcę się zjawić i oddać coś na licytację, ale trochę słabo, żebym poszedł sam. Wybrałabyś się tam ze mną?
Hej, hej! :D
Pierwszy oficjalny dzień wakacji, proszę Państwa!
Szkoda, że tak gorąco, że się ruszyć nie chce...
Love, M.
CZYTASZ
Convince me || l.h.
FanfictionPrzyjaciele czasem zawodzą, ale czy wtedy możemy nazwać ich przyjaciółmi? Opowieść o sławnym muzyku, który stara się odnowić starą przyjaźń i dziewczynie, która tej przyjaźni nie chce. Tylko co wtedy, jeśli zamiast przyjaźni narodzi się miłość?