Ze szpitala wyszliśmy dopiero, gdy pielęgniarka zaczęła nas wyganiać. Musiałam jeszcze jakoś okiełznać Luke'a, bo stawiał się i przysięgam, jeszcze chwila i pobiłby się z tą kobietą, byle tylko zostać na całą noc.
Zanim doszliśmy do samochodu, chłopak praktycznie zasnął idąc. Trzeba mieć do tego talent. Dlatego właśnie zabrałam od niego kluczyki i sama usiadłam na miejscu kierowcy. Jak Hemmings się o tym dowie, zabije mnie za dobieranie się do May. Jego Dodge był nietykalny. Dodatkowo nie miałam przy sobie prawa jazdy, dlatego modliłam się, żeby mnie nie złapali.
Podjechałam pod dom Luke'a i obudziłam go.
- Czas wstawać, śpiąca królewno.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał, ziewając.
- U ciebie. Idź do domu.
- A ty?
- Wrócę z buta.- Nie ma mowy.
- Na pewno nie wsiądę z tobą do samochodu. Ledwo widzisz i kojarzysz.
- Ktoś tu wspomniał o wracaniu do domu? Chodź do mnie.
- Nie tam. To tylko jakieś pół godziny spacerkiem. Przejdę się. Dobrze mi zrobi.
- Nie pozwalam.- Mam to w nosie.
Powiem wam, że te słowa to był błąd. Luke natychmiast wysiadł z samochodu i nie wiem jakim cudem, podniósł mnie i przewiesił sobie przez ramię. Przecież on praktycznie spał, więc skąd miał na to siłę?
- Idziemy do mnie, Maisie.Wszystko by było okej, nie raz nocowałam u Luke'a. Poza jedną rzeczą. Ten pajac potknął się o dywan i oboje wylądowaliśmy na ziemi. Na początku udawałam wkurzoną, ale długo nie wytrzymałam i roześmiałam się z tego, jak bardzo niezdarny był. Oboje leżeliśmy na tej podłodze i śmialiśmy, aż w końcu się podnieśliśmy i w dobrych nastrojach ruszyliśmy do jego pokoju.
- Pokój obok jest wolny. Możesz tam spać. A tu masz moją koszulkę i bokserki – podał mi ubrania.
- Dzięki – odpowiedziałam i ruszyłam do łazienki, by wziąć prysznic.
Po tym, jak się wykąpałam, pachniałam nim. Moje włosy jego szamponem, a ciało żelem. Do tego ta koszulka. Pachniała wspomnieniami. Miał ją już wtedy, kiedy się przyjaźniliśmy.
Gdy wyszłam z łazienki, Luke siedział już na łóżku wykąpany, do tego w samych dresach. Trochę przypakował i wyglądał naprawdę dobrze. Co ja się oszukuję, wyglądał nieziemsko.
- Gapisz się – zaśmiał się.
- Mam na co – posłałam mu zadziorny uśmiech.
Podniósł wzrok znad telefonu i zlustrował mnie od dołu do góry.
- Robisz to samo – mruknęłam.
- Też mam na co popatrzeć – oblizał usta i przygryzł wargę w miejscu, gdzie miał kolczyk.
- Jesteś okropny – prychnęłam, ale uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego.
- Dawno u mnie nie nocowałaś.
- Dawno nie było okazji, wiesz? - zapytałam ironicznie.
- Fakt. Jestem idiotą.
- Jesteś.
- Ej!- Sam się przyznałeś. Nie zaprzeczaj.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a gdy na zegarku wybiła pierwsza, stwierdziłam, że wypadałoby iść spać. Dlatego właśnie wstałam i skierowałam się do drzwi. Niestety coś, a raczej ktoś mi przeszkodził.
- Nie idź.
- Idę spać, Luke.
- Śpij ze mną.
Zaczerwieniłam się, co chłopak zauważył, bo się zaśmiał.
- Oj ty zboczuszku, nie w tym sensie.
- Przecież wiem.
- Więc chodź do mnie. Jest miejsce – poklepał poduszkę, leżącą obok niego.
Chwilę się zastanawiałam i miałam już odmówić, ale coś skłoniło mnie do tego, żebym przystała na jego propozycję. Jestem nienormalna. Podeszłam do łóżka i położyłam się obok Luke'a. Przez dobrą minutę walczyliśmy na spojrzenia, ale w końcu odpuściłam i odwróciłam się do niego plecami. Chłopak przysunął się i nachylił, by szepnąć mi coś na ucho.
- Nazwałaś mnie dziś Lukey, wiesz o tym? - jego oddech łaskotał mnie.
- Och, zamknij się i idź spać.
Hemmings zaśmiał się, objął mnie i przysunął bliżej do siebie.
- Zabieraj łapska, Lucyna – warknęłam.
Luke westchnął, ale się odsunął. Leżeliśmy nadal blisko, ale nie dotykaliśmy się.Ostatnim co pamiętam zanim usnęłam jest to, że Luke ponownie mnie przytulił, identycznie jak wcześniej. Mogłam ponownie zaprotestować, ale czy tego chciałam? I tak właśnie zasnęłam. W objęciach chłopaka, który kiedyś znaczył dla mnie wiele. A może nadal znaczy?
Hej, hej :D
Na wstępie chcę bardzo bardzo bardzo i jeszcze raz bardzo (4 to mój szczęśliwy numer, więc) podziękować za te ponad tysiąc wyświetleń, jestem mega szczęśliwa! :')
Uwielbiam Was!
A tak poza tym to chyba jednak nie mam nic do przekazania xdLove, M.
CZYTASZ
Convince me || l.h.
FanfictionPrzyjaciele czasem zawodzą, ale czy wtedy możemy nazwać ich przyjaciółmi? Opowieść o sławnym muzyku, który stara się odnowić starą przyjaźń i dziewczynie, która tej przyjaźni nie chce. Tylko co wtedy, jeśli zamiast przyjaźni narodzi się miłość?