Arielka mieszkała od niedawna w Lakemond, miała 15 lat i żadnych przyjaciół.Właśnie były wakacje. Jej mama artystka,rzeźbiła piękne posągi i rzeźby.W niedzielę wyrzeźbiła prześliczny posąg mężczyzny trzymającego kij w ręce i wyglądającego jak mnich.I od tego czasu w domu zaczęły się dziać dziwne rzeczy...Mama w poniedziałek stwierdziła,że opony w samochodzie są...przedziurawione,więc poszła na autobus.Miał być o 8:30,a mama czekała już z jakieś pół godziny.O 9:20 już miała iść,gdy nagle zatrzymał się czarny samochód.Wysiadł z niego mężczyzna i zapytał:
-Podwieźć?
-Tak,proszę,niech pan pojedzie do miasta.
-Oczywiście-uśmiechnął się.
Jechali dłuższy czas,a mężczyzna coraz bardziej wydawał jej się znajomy,nie zaprzątała sobie tym głowy.Nagle ją zagadnął:
-Ile godzin tu pani będzie pracować?
-Jakieś 6 godzin-odpowiedziała.
-To ja może po panią przyjadę?
-Jak pan chce.
Zatrzymał sie na miejscu,podziękowała mu i poszła do pracy.
W tym samym czasie Arielka oglądała film,jadła popcorn i popijała Coca Colą,tata poszedł do baru na piwo,więc została sama.Obejrzała film i poszła do łazienki,stojąc przed lustrem,usłyszała pisk opon.Nie było to nic szczególnego,robiła sobie makijaż.Przez chwile zdawało jej się,że słyszy kroki na schodach,pomyślała że jej tata wrócił i krzyknęła:
-Tato!Co tak wcześnie?
Cisza.
-Tatoooo!!!-krzyknęła.
I nagle usłyszała trzask drzwi.
-Tato to ty?-spytała przestraszona.
-Boże święty.-zaszeptała.
Kroki było słychać coraz głośniej,po cichu weszła do prysznica i zamknęła się.
Lekkie skrzypnięcie drzwi,ktoś ustał przed łazienką,widać było przerażajacy cień.Postać weszła do łazienki.Dziewczna zaczęła się drzeć.Już nie mogła wytrzymać.Postać szybko się odwróciła i uśmiechnęła się:
-A,tu jesteś.
-Zostaw mnie!!!!-krzyczała.
Nagle woda z prysznica zaczęła lecieć,wrzątek,który okropnie parzył jej skórę.
Mama Arielki szła do miejsca w którym już czekał nieznajomy mężczyzna.Trochę ją zdziwiło,że jest cały mokry.Dojechali.
Stanęła jak wryta.To co zauważyła,że mężczyzna i ten posąg wyglądali tak samo,a na dodatek ten posąg był mokry!Zaniepokojona weszła do domu:
-Córeczko!Wróciłam!
Weszła do łazienki i krzyknęła.Cała biała łazienka była w krwi,a zwłoki jej córki leżały w prysznicu całe poparzone,bez głowy,rąk i nóg.Stała i nie wiedziała co robić.Usłyszała skrzypnięcie podłogi za sobą.Poczuła lekki oddech.Spytała tylko:
-Czemu?
Dzisiaj w miasteczku Lakemond zginęła
pani Salivan,z 15-letnią
córką Arielką,
Obie zostały zamordowane,
Ciało dziewczynki było poparzone,
nogi,ręce i głowa poodcinane.
Ciało pani Salivan było porozcinane
i pokrojone.Pan Salivan wyjechał z Lakemond.
Całe miasteczko jest w szoku
Wszyscy się dziwili czemu posąg przed
domem państwa Salivan jest
cały we krwi...