4 dni

9.8K 441 114
                                    

Madison leżała na łózku. Miała nieodparte przeczucie, że zaraz coś się stanie. Zasnęła. Około 24.00 zadzwonił telefon.
- Tak, słucham. - zaspanym głosem zapytała Madison
- Cześć Mad, tu Kevin. Proszę przyjedź szybko na stację kolejową. -roztrzepanym, drżącym głosem mówił chłopak.
- Czy to coś ważnego?
- Przyjedź. Weź latarkę. - coś w słuchawce zapiszczało. Kevin się rozłączył.
- Ale.... Madison nie zdąrzyła już dokończyć.
Po chwili już jechała samochodem na stację odległą o 24km. od jej domu.
- To dziwne - pomyślała.
- Cały dzień nie przejechał tędy rzaden pociąg. Tylko jeden, jeden....wyglądał niczym widmo.... - dziewczyna przypomniała sobie, że w pociągu nie było nikogo, nawet maszynisty oprócz dziewczyny siedzącej w 4 przedziale.
Już po kilku minutach była na miejscu. Ku jej zdziwieniu na stacji nie było nikogo. Zeszłą po schodkach kierując się w stronę kasy i torowiska. zaświeciła latarkę. Jej szpilki stukały lekko o granitową podłogę. Nagle usłyszała przeraźliwy krzyk zmieszany z płczem. Odwróciła się.
- Kevin?! - Wrzasnęła przerażona, lecz nie usłyszała odpowiedzi. Szła dalej drżąc na całym ciele. Pasmo kas już się skończyło, więc postanowiła iść zwężeniem torów kolejowych. Za zakrętem tunelu znajdowało się rozszerzenie pasma, gdzie leżały stosy głazów, jak i mniejszych kamieni.
Nagle coś przykuło jej wzrok. Oślepiające światło latarki Kevina Leżącej na żwirowej podłodze było jesne i już przygasało. W tym momencie Kevin Zerwał się z ziemi i wziął do ręki latarkę.
- Kto tam? -Zapytał
- To ja Madison. O co chodzi?
- Spójrz na to. pod torami, pod oderwanymi deskami widniało spore wypuklenie. Kevin odmiótł z niego kurz specjalnym pędzelkiem. Pod warstwą pyłu i kurzu ujrzeli twarz młodej dziewczyny. Wystraszona Madison podbiegła kawałek dalej. Leżał tam wystrzępiony kawałek papieru, a na nim napis: "Jeżeli już znalazłeś moje zwłoki, padnie na ciebie klątwa.... Nie uwolnisz się od śmierci. Co noc, przez kilka dni moja twarz będzie prześladowała cię w snach. Masz 4 dni"
- KEEEEEVVVVVIIIIIINNNNNN!!!!
- Coś nie tak?
- Zobacz....powiedziała podając chłopakowi roztrzęsiona kartkę z napisami. Nie zdąrzyła. Kartka stanąłą z płomieniach.
- Boże co to było????!!!!
- Sama nie wiem.... - Kevin objął roztrzęsioną Madison.
-Chodźmy lepiej stąd. - zadecydował Kevin. Odwiózł Madison do domu.
Po czterech dniach Kevin postanowił odwiedzić przyjaciółkę. Gdy wszedł do jej domu zobaczył ją leżącą na podłodze. Próbował ją obudzić, myślał, że śpi. Po 2 minutach ze łzami w oczach sprawdził jej puls- Madison nie żyła. miała otwarte oczy, a z ust dziewzcyna po chwili zaczęła sączyć się krew. Kevin roztrzęsiony tym co się stało, pojechał do siebie. W nocy coś nie dawało mu spokoju. Zrosił sobie kawę, usiadł przy oknie i rozwarzył całą sytuację. Z jego okna było widać stary, od dawna nie odwiedzany cmentarz. Na jednym z najmłodszch grobów siedziała.... dziewczyna z twarzą, którą Kevin znalazł pod torami.
Rzucił kubek rozlewając przy tym kawę i zadzwonił na policję. Zamiast sygnału w telefonie usłyszał głos: " Masz 4 dni".... wtedy zrozumiał, co było napisane na kartce, którą znalazła Madison....

Co 4 dni, regularnie, koszmary i dziwne zjawiska zaczęły nachodzić Kevina. Nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi. Chciał za wszelką cenę znależć powód który spowodował śmierć Madison. Jednak nie miał pojęcia co o tym wszystkim sądzić. Po sekcji zwłok Madison nie stwierdzono jednak śmierci naturalnej ani dokonanej przez kogoś naprzykład przez uduszenie. Jedyną dziwna rzeczą było to, że Madison podczas sekcji zwłok poruszyła się. Pulsy w jej mózgu jeszcze były odbierane. Madison żyła, ale jej serce przestało bić. Kevin o 24.00 pojechał do szpitala. Nie wytrzymał. Musiał się czegoś dowiedzieć. Kiedy dojechał na miejsce do szpitala wszędzie było całkiem ciemno. Kiedy wszedł do szpitala usłyszał rozmowę dwóch lekarzy. A raczej jednego lekarza i lekarki o przezroczystym ciele, która wyglądała jak duch. Dobiegły go głosy:
- Dobra robota. Ale nie całkiem o to chodziło, nie?
- Przecież ona umarła ze strachu. Jak nie o to, to o co ci chodzi?
- A jej serce? Masz?
Chwila ciszy. Kevin pobiegł do szpitalnej kostnicy. Na drzwiczkach wysuwanych półek znalazł nazwisko Madison Douneer. Wysunął półkę. przykryta bladozielonym prześcieradłem Madison leżała martwa. Miała otwatrte oczy tak, ze było jej widać białka. Kiedy łza Kevina spłynęła po jego policzku i spadłą na twarz dziewczyny, Madison obróciła oko. Zakrzepniętą krew za jej białych ustach astąpiła nowa. Na kartce potwierdzającej jej śmierć było napisane, że Madison podczas sekcji nie posiadała serca. Kevin przypomniał sobie to, co widział, kiedy przyjechał do jej domu. Z ust Madison sączyła się krew. A rozmowa lekarzy? Czy masz jej serce? Nagle poczuł ukłucie w sercu. Padł na ziemię martwy.
- Nawet dwa. Ha ha ha ha rozległ się szyderczy śmiech kobiety widmo. W kostnicy Kevin zajął miejsce obok Madison z napisem Kevin Friddley.
- Dobra robota. -Rozlagł się głos lekarza. - To przez niego zginęłam. On o tym nie wiedział. Ale to przez niego. to on zadzwonił po mnie. Dobra. na mnie już czas. -Jej szpilki stukały o białą poasdzkę c ciemnosć odbijała ich echo. Jedna, jedyna paląca się zarówka w jednej chwiwi zgasła.
- Wracaj do domu, Madison. -Powiedział lekarz. Wystawił otwartą dłoń w pionie do przodu. Półka Madison wysunęła się z hukiem. Kobieta widmo nagle złączeła się z ciałem Madison.
- Wracaj do domu.... - Szeptem powtórzyłą lekarz, po czym odwrócił się na pięcie a jego biały płaszcz zawirowal w powietrzu.

Straszne HistorieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz