21:42
Saki: Po prostu z ciebie jest chłopak idealny ;-)
Kei: Do czego zmierzasz?
Saki: Tak mi się napisało :-)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wszelkie podobieństwa do innych publikacji tego typu to przypadek...
Czekaliśmy dziesięć, może piętnaście minut. Przez ten czas nic ciekawego się nie wydarzyło. Stałyśmy lub, dla odmiany siedziałyśmy na podłodze. Na trybunach ludzi raczej nie przybywało. Stres już trochę ze mnie zszedł. W końcu siatkarze grają tu główną rolę i to oni będą zaraz grać o awans.
Po chwili na na salę weszli siatkarze obu drużyn. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek to powiem, ale nasi chłopcy z Karasuno wyglądają wspaniale w swoich w tych sportowych ubraniach. Do twarzy im w czarnym i pomarańczowym. Tsukishimy bądź co bądź trudno nie zauważyć. Najwyższy, poza tym blondyn. Również wyglądał niczego sobie.
Trener Ukai oraz nauczyciel Takeda zebrali wszystkich wokół siebie. Trener coś tłumaczył, machając przy tym energicznie rękami. Nauczyciel tylko od czasu do czasu sie wcinał w jego monolog. Nic nie mogłam zrozumieć, o czym mówi, bo krzyki na trybunach zrobiły się już głośniejsze, a to za sprawą ukazania się zawodników. A nie chciałam bardziej się zbliżać, bo przecież mamy nie przeszkadzać.
Nagle na parkiet weszła dwójka sędziów. To oznaczało, że za chwilę rozpocznie sie gra. Nasz trener ciągle nawijał, jak najszybciej, aby ze wszystkim zdążyć. Jednak i on po chwili skończył. Podszedł do nas Suga, a za nim w naszą stronę skierowali się Tanaka i Noya.
- Trzymajcie za nas kciuki - uśmiechną się serdecznie, jak ma to w zwyczaju. - Poza tym ślicznie wyglądacie. Sędziowie już powinni nas nagrodzić za takie piękne cheerleaderki.
- Dzięki - odpowiedziałam, jako jedyna, bo reszta dziewczyn była zajęta chichotaniem i zakrywaniem rumianych twarzy dłońmi. - My również trzymamy za was kciuki. Na pewno wygracie z Nekomą.
Tak na prawdę nie byłam tego taka pewna. Ale wierzyć zawsze warto.
- Przyglądajcie się uważnie, bo mam zamiar ich wykończyć tamtą drużynę moimi atakami - odrzekł Tanaka bardzo pewny siebie.
- Najpierw musiałbyś trafić w piłkę - dogryzł my Noya.
- Nie martw się o mnie. Dam sobie radę. Lepiej martw sie o siebie.
- Tak? To już cię plecy nie bolą?
W taj atmosferze oddalili się w stronę reszty zawodników.
- Oni tak zawsze. Zabawne są z nich chłopaki. To ja też już pójdę. Ci co nie zagrają w meczu, będą stali tutaj - wyjaśnił Suga, wskazując na narysowany prostokąt, znajdujący się niedaleko nas.
- A ty będziesz grał?
- Niestety nie. Dziś całą robotę zostawiam Kageyamie.
Kageyama to nasz drugi rozgrywający. Widziałam go na treningach. Jest trochę nerwowy, ale podobno świetny. Słyszałam, że szykuje razem z Hinatą coś ekstra na ten mecz.
- Ale i tak powodzenia. Dla całej drużyny.
Suga grzecznie podziękował, po czym również podszedł do reszty chłopaków.
W tej samej chwili wyszli na środek sędziowie i się ukłonili. Czyli mecz praktycznie się zaczął. W hali rozbrzmiał dźwięk klaszczących dłoni. Klaskałyśmy i my. Kiedy sędziowie zeszli, na ich miejsce wkroczyli siatkarze, kolejno według numerku na koszulce. Również sie pokłonili i widzowie zaczęli klaskać. Trwało to chwilę. Z powrotem zeszli , bo po chwili na parkiet wkroczyły tylko osoby z pierwszego składu, które będą grały w tym meczu prawie bez przerwy. Nie licząc chwilowych zmian. Nasza drużyna, która stał do nas prawie całkowicie odwrócona plecami, przedstawiała się następująco: przy siatce od lewej strony, Daichi, czyli nasz kapitan, a przede wszystkim przyjmujący, następnie Hinata - środkowy oraz Tanaka - atakujący. Za nimi stoją: Asahi - atakujący, Tsukishima - środkowy oraz Kageyama - rozgrywający. Reszta osób, co nie była przy siatce, stanęli właśnie w owym prostokącie pokazanym wcześniej przez Sugę.
Nie sądziłam, że Keiowi dadzą taką szansę, aby zagrał jako główny zawodnik. Nie mogę się doczekać, kiedy pokaże na co go stać.
- Zaraz ci pokażę, który to Kuroo - powiedziała do mnie Akika. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazła sie obok mnie. - Ooo, ten - pokazała przy tym wysokiego, czarnowłosego chłopaka z przeciwnej drużyny. Miał na sobie czerwoną koszulkę i czerwone spodenki. Musi być kapitanem, bo ma podkreśloną jedynkę z przodu na koszulce. Muszę przyznać, że jest całkiem niezły, szczególnie w takiej świetnej, niecodziennej fryzurze, ale nie mam zamiaru gapić się na niego. Nie wiem jak inne dziewczyny, ale ja przyszłam obejrzeć mecz. - I jak?
- Srak. Normalny. A jaki ma być?
- Jest ekstra. Podeszłabym do niego, ale muszę się przyznać, że trochę się wstydzę.
- Mam pomysł. To ja może pójdę po meczu do niego i cię z nim umówię. Co ty na to?
- Mogłabyś? - usłyszałam błaganie w jej głosie.
- Żartowałam przecież. Wiesz, że się do takich rzeczy nie nadaję.
Razem z jej westchnieniem usłyszałam gwizdek oznaczający rozpoczęcie meczu. Nasz drużyna była pierwsza przy piłce. Serwował Tobio. Wycelował idealnie w końcową linię boiska. Z Nekomy nikt sie tego nie spodziewał i tak oto zaczęliśmy prowadzić już 1-0. Razem z dziewczynami zaczęłam krzyczeć jego imię, aby jeszcze raz tak wspaniale zaserwował. Za drugim razem niestety już została odebrana. Atakowali bardzo szybką piłką, Asahi nie zdołał podbić i przeciwnicy wyrównali wynik. Szliśmy łeb w łeb już od początku meczu. Kiedy zdołaliśmy wyjść na prowadzenie, Nekoma zaraz nas doganiała. 10-11, 11-11, 12-11, 12-12 i tak bez przerwy. Od razu wiedziałam, że z nimi będzie ciężko. Skakałam i darłam się, kiedy tylko nasi zdołali zdobyć punkt. Nie sądziłam, że coś takiego sprawi, że zacznę się tak zachowywać. Krzyczałam imię każdego siatkarz, który dobrze przyjął lub zaatakował piłkę.
Końcówka seta jak zawsze była najbardziej emocjonująca. Ledwo stałam na nogach. Palce zacisnęłam w kciuki tak mocno, że myślałam, że je połamię. Był wynik 24-23 dla nas. Jeszcze tylko jeden punkt. Serwował Daichi, nasz kapitan. Wszyscy w skupieniu patrzyliśmy na lot piłki. Niestety, ktoś Nekomy zdołał ją przyjąć. Następnie zaatakował ten Kuroo, którego ubóstwia Akika. Nie mogłam na to patrzeć. Wtedy wyskoczył nasz blok, czyli Kei i Tanaka. Nie mogłam w to uwierzyć. Kuroo został zablokowany i w ten oto sposób wygraliśmy pierwszego seta 25-23. Byłam taka szczęśliwa. Najchętniej wycałowałam teraz Tsukkiego za ten blok. Oczywiście tylko teoretycznie. Siatkarze obu drużyn zeszli z boiska zmęczeni, ale Karasuno było nad wyraz szczęśliwe. Jeszcze tylko jeden set i wygramy mecz.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.