# 35 (część I)

6.8K 538 331
                                    

Dziś pogoda daje mi w kość. Od rana nad miastem wiszą czarne chmury, ale i tak byłam na tyle głupia, aby nie wziąć parasola. Kiedy tylko dotarłam do szkoły zaczęło padać. Trwa to aż do tej pory. Jestem już po lekcjach i stoję pod zadaszeniem przed halą sportową.  W powietrzu czuję zapach świeżego powietrza. Taka pogoda by mi nawet nie przeszkadzała, gdyby nie to, że jestem ciekawa, jak wrócę do domu.

No i jeszcze ten domniemany trening. Dzisiaj mamy mieć pierwszy, a od ostatniego spotkania z Kiyoko miną tydzień. Nie pisałam przez ten czas do Tsukkiego i on również nie wykazał się inicjatywą. Wydaje mi się, że nawet unikał mnie w szkole. Nie żeby specjalnie mi na tym zależało.

- Czekasz na resztę, prawda? Może wejdziesz do środka, trochę tutaj chłodno.

Dopiero teraz zauważyłam, stojącego po mojej prawej stronie, jednego z siatkarzy. Jest niedużo wyższy ode mnie i ma srebrne włosy. Wydaje mi się, że przedstawiał się podczas tamtego spotkania. Ma trochę przemoczone włosy i wierzch bluzy.

- Tak, masz rację. Postoję tu jeszcze chwilę. Dziękuję, że się martwisz, ... - I tutaj zaczynają się schody. Jak on się nazywał? Kompletnie nie mam głowy do imion. Myśl Sakura, myśl. - ...Eee... Sugawara-senpai.

Uśmiechnął się na te słowa. Czyli zgadłam. Mam szczęście.

- Możesz do mnie mówić Suga. Nie lubię, kiedy mówi się do mnie tak oficjalnie - wyjaśnił, przyglądając mi się. - Ja jednak nalegam, abyś weszła do hali. Przeziębisz się.

Zaskoczył mnie. Jeszcze żaden chłopak nie okazał wobec mnie takiej troski. Oczywiście jest jeszcze Yamaguchi, ale my się za długo znamy, aby by być dla siebie tacy uprzejmi.

- W porządku. Skoro tak mówisz - odparłam, schylając głowę. Nie zawstydziłam się, ale było mi jakoś tak głupio.

- W takim razie, chodź.

Suga podszedł do drzwi, po czym przystanął obok, przepuszczając mnie. Polubiłam go od razu, a to naprawdę rzadko się zdarza. Przystojny, miły, nie za niski, nie za wysoki. Nie to co Tsukishima.

Podziękowałam mu, a następnie weszłam do środka. Miał rację. Tutaj jest o wiele cieplej. Po lewej stronie stała trojka dziewczyn. Jedna z nich to chyba Risa. W poprzedniej szkole miała status gwiazdy i jak się nie mylę, była kapitanem drużyny cheearlederek. Długie blond włosy, piękna figura, wytapetowana twarz. Gdzie ja byłam, kiedy rozdawali urodę? Chyba stałam w kolejce po czekoladę i żelki.

Westchnęłam, po czym spojrzałam na prawo. Siatkarzy też nie było za wielu.  Stał tam tylko Suga, kapitan (bodajże ma na imię Daichi), rudy kurdupel oraz Kei. Ciekawe, gdzie zgubił Yamaguchiego? Był odwrócony przodem do mnie, ale nawet nie spojrzał. Denerwuje mnie jego zachowanie. Jak kiedykolwiek się do mnie odezwie, to powiem mu, co o nim myślę. 

Wolnym krokiem podeszłam do grupy dziewczyn. Przynajmniej stanę niedaleko nich, żeby nie było, że się nie integruję.

Nagle usłyszałam szept niedaleko siebie.

- Widziałaś jak się ubrała. Jak jakaś wieśniara.

- Operacja plastyczna by jej nawet nie pomogła.

- Tyłek wielki jak szafa trzydrzwiowa.

Odwróciła głowę w kierunku skąd obiegają głosy. Spojrzałam na Risę i jej świtę. One od razu ucichły. Zaraz, czy one mówiły o mnie?

- Co się gapisz, pasztecie - powiedziała królowa plastiku, a jej przyjaciółeczki od razu się rozśmiały.

Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie potraktował. Patrzyłam na nie nie wiedząc co powiedzieć, lecz pomyślałam, że się nie dam.

- Będę robić, co mi sie podoba.

- Wracaj macioro na wieś, gdzie twoje miejsce - powiedziała, nawet nie zwracając uwagi na moje słowa. - Nikt cię tu nie chce.

To już był cios poniżej pasa. Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył.

CDN...

CDN

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Internetowe uczucie ➼ ⌞TSUKISHIMA KEI⌝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz