Chodziłam po szkolnym korytarzu bez celu. Przez cały czas po głowie chodziła mi jedna myśl. On na prawdę uczyni to co mu napisałam, czyli znajdzie mnie i przeprosi? Nie, niemożliwe. A może... Przecież nie zrobi tego na przerwie, przy całej szkole. Przecież ten czyn zniszczyłby jego nienaganny wizerunek jako zawsze opanowanego człowieka bez uczuć. Choć wydaje mi się, że odrobinę się zmienił. Początek naszej internetowej znajomości, a teraźniejszy to jak porównanie ognia i wody.
Muszę wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza. Jakoś duszno się w szkole zrobiło. Szybkim krokiem wyszłam z budynku. Pójdę na tył szkoły. Znajdują się tam boiska sportowe, więc tam, na pewno, nikt nie będzie mi przeszkadzał. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam tam żadnej klasy przygotowującej się do WF-u. Szczęściara ze mnie. Jak okiem sięgnąć ani jednego ucznia. Cudownie.
Usiadłam na jednej z ławek przy korcie tenisowym. Jak wspaniale mieć chwilę spokoju. Posiedzieć samotnie, bez tej niepotrzebnej wrzawy. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy. Dzisiejszy dzień jest wyjątkowo ciepły i bezwietrzny. Dawno już takiego nie było. Jeśli się wsłucham usłyszę również śpiew ptaków oraz odgłosy czyiś kroków.
Zaraz. Jakich kroków?
- Szukałem cię.
Ten głos już gdzieś słyszałam. Otworzyłam oczy i obejrzałam się. Niedaleko mnie stał wielmożny Kei we własnej osobie.
- Po co? - odpowiedziałam niezbyt uprzejmie.
- Jak tam twój nos? - zignorował moje pytanie, po czym usiadł obok mnie.
Dopiero teraz zauważyłam jaki jest przeraźliwie wysoki i chudy. Pewnie nic nie je. Przy nim wyglądam jak gruby kurdupel.
- W porządku. A jak tam twoja głowa?
- Dobrze.
Zapadła krępująca cisza. Zaczęłam się nawet bawić brzegiem spódnicy z tych nerwów. Po co on tu przylazł? No, racja. W końcu ma zamiar, chyba, mnie przeprosić.
- Słuchaj...
- Tak? - przerwałam, aby jeszcze bardziej zwiększyć dramaturgię.
- Eee... Bo ten... Na tym treningu... to ja nie chciałem.
- Czego nie chciałeś? - zapytałam jak niedorozwinięta umysłowo bohaterka anime.
- No wiesz. Uderzyć cię tą piłką.
Kiedy mówił wcale na mnie nie patrzył. Przez cały czas, swój wzrok miał utkwiony w kolanach.
- Dobra. Celowałeś w kogoś innego, rozumiem.
- Nie. W nikogo nie celowałem - mówiąc to, po raz pierwszy, spojrzał w moje oczy. - Tak wyszło. Przepraszam.
Kiedy to powiedział, momentalnie mnie zemdliło. Nie wiem, może to przez stres, albo przez to ostatnie słowo, którego w życiu nie spodziewałam się usłyszeć z jego ust. Naprawdę to zrobił, przeprosił mnie.
- W porządku. Nie musiałeś. Nic się przecież nie stało.
- Nie jest w porządku. Czy mogłabyś na chwilę wstać?
Przytaknęłam i zrobiłam o co prosił. On również wstał. Stanął na przeciwko mnie i lekko się pochylił w moja stronę.
Co on chce zrobić? Przestałam racjonalnie myśleć już jakiś czas temu, więc trudno mi cokolwiek wymyślić. Przecież powiedziałam, że się nie gniewam. Serce bije mi tak głośno, że boję się, że on to usłyszy. Nie mogę się cofnąć, bo za mną stoi ławka. Co mam robić?
- Uderz mnie.
Tu mnie zaskoczył.
- Po co? Jakbym chciała cię uderzyć, już dawno bym to zrobiła.
- Ja to zrobiłem, więc należy mi się, żebyś mi oddała.
- Oszalałeś do reszty, pajacu. Nie uderzę cię. Potem pewnie chciałbyś to rozpowiedzieć w szkolę, że się mszczę. Nic z tego - mówiąc to, założyłam ręce piersiach.
- Obiecuję, że tego nie zrobię. Po prostu to zrób. Będę się z tym czuł lepiej.
- Nie. Nie. I jeszcze raz, nie.
- Uderz mnie, a już więcej się do ciebie, w szkole, nie odezwę.
Kusząca propozycja. Musze to poważnie przemyśleć.
- Dobra, niech ci będzie.
Kei odrobinę się cofną, abym miała lepszy rozmach. To będzie najgłupsza rzecz jaką zrobię w życiu. Jeszcze nigdy nie uderzyłam chłopaka. Zawsze musi być ten pierwszy raz.
Odetchnęłam głęboko, podniosłam rękę, po czym z całej siły uderzyłam go w policzek. Kei trochę się zatoczył, ale ustał. Okulary też chyba wyszły bez szwanku.
- Ale masz zamach, dziewczyno - odrzekł, kiedy tylko się wyprostował. Miał przyłożoną dłoń do obolałego miejsca. Ale nawet w tym stanie wyglądał całkiem nieźle.
- Grałaś w siatkówkę?
- Tak, ale to było dawno.
- Jeśli chcesz możesz przychodzić na nasze treningi. Nie będę miał nic przeciwko.
- Dzięki, ale nie skorzystam.
- Jak uważasz, ale jeśli zechcesz to przyjdź. Chodź, bo zaraz zacznie się lekcja.
- Właśnie, jak pójdziesz na lekcje z takim policzkiem?
Nauczyciele zaraz zaczną węszyć i trop skończy się na mnie.
- Powiem, że Yamaguchi mnie uderzył. Chodź, bo się oboje spóźnimy.
- Idź sam. Ja jeszcze chwilę tutaj posiedzę.
- Jak chcesz. To na razie. - Po czym odwrócił się i odszedł.
Skąd przyszedł mu do głowy ten idiotyczny pomysł. Ja mu tego nie radziłam. Tak to jest, kiedy faceci próbują coś sami wymyślić. Uśmiechnęłam się pod nosem. Teraz mam wyrzuty sumienia. Jednak nie trzeba było tego robić.
![](https://img.wattpad.com/cover/63022436-288-k761919.jpg)
CZYTASZ
Internetowe uczucie ➼ ⌞TSUKISHIMA KEI⌝
Fiksi Penggemar21:42 Saki: Po prostu z ciebie jest chłopak idealny ;-) Kei: Do czego zmierzasz? Saki: Tak mi się napisało :-) ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wszelkie podobieństwa do innych publikacji tego typu to przypadek...