Szliśmy najwolniej jak się tylko dało, a przynajmniej takie tępo narzucił Kei. Nie odezwał sie słowem przez całą drogę. Zrobiłam coś nie tak? Może jednak trzeba było coś powiedzieć. Teraz jest za późno, bo już widziałam światło latarni, które oświetla budynek, w którym mamy przenocować. Zaraz potem zauważyłam dwie postaci. Kiedy podeszliśmy jeszcze bliżej zobaczyłam, że to Tadashi i Akika, chodzą w kółko, jakby specjalnie na nas czekali. Kiedy tylko nas zauważyli, pod razu podbiegli. Kei jak za zawołanie, puścił moją rękę.
- Gdzie wy byliście? Martwiliśmy się - odrzekł mój piegowaty przyjaciel, zmartwiony naszą nieobecnością.
- Nie interesuj się, Yamaguchi. Choć lepiej na trening. - Tsukki powiedział to tak chłodnym głosem, że sama popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Uśmiech zniknął z jego twarzy, a oczy znowu zdawały się być smutne. Odszedł razem z Tadashim w stronę hali nawet na mnie nie spojrzawszy.
- Ej, co wy razem robiliście w tym lesie? - dociekała Akika, widząc jak spoglądam na oddalającą się sylwetkę Tsukkiego.
- Nic, a co mieliśmy robić. - Spojrzałam teraz na nią znudzona, mająca ochotę w tej chwili położyć się w swoim futonie i obudzić sie dopiero jutro i to najchętniej we własnym łóżku.
- Przyznaj się. Widzę, że coś sie działo. Całowaliście się - stwierdziła bez ogródek. Ja na te słowa roześmiałam się żałośnie, mając nadzieję, że nie zauważy, że udaję.
- Z nim? No co ty. Kto by chciał się z nim całować?
- Jestem niczym Sherlock Holmes i widzę, że kłamiesz. Pierwsza poszlaka: twoja twarz - mówiąc to wskazała na mnie. Ale co z moją twarzą jest nie tak? Szminki nie używam, więc nie mogła się rozmazać.
- A co z nią jest nie tak? - zapytałam ostrożnie.
- Jesteś rumiana, jak nie wiem co.
- Wielkie mi rzeczy - machnęłam ręką. - Chłodno jest. To dlatego.
- Po drugie. Jego włosy - odrzekła niczym prawdziwy detektyw.
- No co? Takie jak zwykle.
- Niezupełnie. Jako znająca się na fryzurach i modzie stwierdzam, że miał rozczochrane włosy.
Teraz szczerze się roześmiałam.
- Teraz przesadziłaś. Szedł po jakiś krzakach, zaczepiał o gałęzie i w ten oto sposób ma zmierzwione włosy. Coś jeszcze?
- Nie, przynajmniej na razie. Ale chcę cię jeszcze zapytać. Skoro się nie całowaliście, to co tak długo tak robiliście? - Założyła ręce na piersi, czekając co powiem. Ja na szczęście mam wyobraźnie i potrafię wymyślić coś na poczekaniu.
- A więc - rozpoczęłam. - Jak wiesz wyszłam na spacer. Szłam, szłam, aż dotarłam na polanę, taką z rzeką. Usiadłam pod drzewem. Przez to mam taki mokry tyłek i plecy. - Odwróciłam się nawet specjalnie, aby uwiarygodnić historię. - Siedziałam tak dłuższą chwilę. Po pewnym czasie przylazł Tsukishima, mówiąc, że mnie szuka. To ja coś tam mu odpowiedziałam i zaczęliśmy się kłócić. Kiedy już przestaliśmy się do siebie odzywać, postanowiłam z nim wrócić. On jednak nie ma orientacji w terenie i się zgubiliśmy. Błądziliśmy tak nie wiadomo ile, aż dotarliśmy tutaj. Koniec - opowiedziałam, bez mrugnięcia okiem. Ona jednak nie wyglądała na przekonaną.
- Ech, niech ci tam będzie. Chodź, obejrzymy sobie trening.
- Ja nie idę. Strasznie wykończyło mnie to łażenie po lesie. I w dodatku z Tsukishimą. O nie. Muszę odpocząć. - Udałam okropnie zmęczoną, choć energia mnie wprost rozsadzała. Udałam się prosto do pomieszczenia, gdzie mieliśmy spać i rzuciłam się na swój futon. Czuję, że dzisiaj nie zasnę.
***
Mecz rozpoczął się o dziewiątej rano. Wszyscy byli tak bardzo podekscytowani, że obudzili się już około szóstej. Ja nie byłam skora to tak wczesnego wstawania. Spało mi się zadziwiająco dobrze i z chęcią zostałabym w tym ciepłym miejscu do południa. Niestety, musiałyśmy ubrać się od razu w te swoje specjalne stroje do kibicowania. Około siódmej było jako takie śniadanie i od razu po nim trzeba było iść na halę. Było mi strasznie zimno. W nocy musiała spaść temperatura i jeszcze się nie ociepliło. A my musimy biegać w tych spódniczkach po świeżym powietrzu. Dobrze, że w hali jest trochę cieplej.
Punkt dziewiąta rozbrzmiał gwizdek oznaczający rozpoczęcie meczu. Dziś graliśmy przeciwko Liceum Aobajōsai. Mieliśmy taki sam początkowy skład, jak w meczu z Nekomą wczoraj. Byłam tak zaspana, że nawet nie miałam zbytnio sił, aby kibicować tak jak wcześniej. Ale to chyba dobrze. Kei w końcu wczoraj, w tym lesie, sam mi powiedział, że darłam się jak opętana. Chociaż wczoraj różne rzeczy mówił. Nawet nie miałam dziś czasu, aby to sobie przemyśleć. To było tak nierealne, że wydaje mi się już, że sobie to wymyśliłam. Osoba, którą poznałam kilka miesięcy temu nie powiedziałaby czegoś takiego. Ani by mnie nie pocałowała. Nie wiem, co o tym sądzić.
Spojrzałam na tablicę wyników. Przegraliśmy pierwszego seta. Przeczuwałam, że to będzie ciężki mecz. Po krótkiej przerwie rozpoczął sie drugi, który również nie szedł nam najlepiej. Prawie bez przerwy wpatrywałam się w Tsukkiego, który stał przy siatce. Jaki on jest przeraźliwie szczupły. Też chciałabym taka być. Co on takiego we mnie widzi? Nie jestem ani chuda jak patyk, ani ładna, ani nawet nie osiągam wysokich wyników w nauce. Więc co?
Spojrzałam na jego dłonie. Są takie męski i silne. Jeszcze wczoraj mnie nimi obejmowała. Albo te miękkie, pachnące truskawkami włosy, których dotykałam. Nie myśl o ustach, nie myśl o ustach. Kurde, pomyślałam. Potrząsnęłam głową. Muszę się skupić na meczu, bo nawet nie wiem, jaki jest wynik. Domyślam się, że mi sie to i tak nie uda. Jeśli mam się skupić na grze, to muszę się patrzeć na boisko. A jeśli tam spojrzę, to gapię się tylko na Keia. Błędne koło. Trudno, jeśli jedna cheerleaderka nie będzie znała wyniku, nic sie nie stanie.
***
Stało się, ale na szczęście nie przeze mnie. Przegraliśmy 2-0 i wracamy właśnie do szkoły Karasuno w bardzo złych nastrojach. Ale nie jest tak tragicznie, jak się wydaje. Dzięki temu, że wygraliśmy pierwszy mecz, możemy jeszcze awansować, ale musimy wygrać w następnym tygodniu z jakąś inną drużyną. Najbardziej chyba przeżywa to Kageyama, który jak to określił: "Chciał dokopać Oikawie (ich rozgrywającemu), a teraz musi czekać na inną okazję".
W drodze powrotnej również siedzę z Tsukkim. Yamaguchi z uśmiechem powiedział, że może się zamienić ze mną na miejsca, ale odmówiłam. Jeśli w jedną stronę z nim siedziałam, to w drugą też mogę. Przejechaliśmy już spory kawał drogi, a nikt w całym autobusie się nawet słowem nie odezwał. Obejrzałam się do tyłu. Większość spała. Tylko ja i blondyn nie zmrużyliśmy oka.
- Kei, nie martw się tym meczem. Wygracie następnym razem.
- Nie martwię się. Wcale mi na nim nie zależało, w odróżnieniu do pewnej osoby. - Po czym pocałował mnie w policzek. Byłam zaskoczona, ale pozytywnie. - Jeśli chcesz możesz się zdrzemnąć. Obudzę cię jak będziemy na miejscu. - Wziął mnie za rękę, a drugą pomógł mi położyć moją głowę na jego ramieniu. Zrobiłam jak powiedział. Przymknęłam powieki, a jedyne co czułam, to jego ciepła dłoń.
Jeśli widzicie, że Tsukki dziwnie się zachowuje, to może oznaczać tylko jedno. Książka zbliża się ku końcowi :-( Zostało dosłownie kilka rozdziałów. Trochę smutno mi z tego powodu, ale kiedyś musiało to nastąpić.
Jeśli ktoś ogląda siatkówkę mężczyzn, to ogłaszam wszem i wobec, że wygraliśmy dzisiaj z Wenezuelą 3-0 i tym oto sposobem awansowaliśmy do Rio na Letnie Igrzyska Olimpijskie. Brawo Polska <3 (*^▽^*)
CZYTASZ
Internetowe uczucie ➼ ⌞TSUKISHIMA KEI⌝
Fanfiction21:42 Saki: Po prostu z ciebie jest chłopak idealny ;-) Kei: Do czego zmierzasz? Saki: Tak mi się napisało :-) ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wszelkie podobieństwa do innych publikacji tego typu to przypadek...