5

3.4K 217 25
                                    




– To chyba nas nie odwiezie – zauważa Noel.

– Jakaś ty spostrzegawcza – rzucam sarkastycznie i obserwuję, jak mały samochód się od nas oddala. Zostaliśmy sami z naszymi bagażami; sami na ulicy, dookoła mając tylko przymglony krajobraz Grenlandii. Na moje ciało wkracza gęsia skórka. Pogoda jest do dupy.

Patrzę, jak Noel wyciąga z torby swoje sztuczne futerko i zakłada je na te wszystkie bluzki i bluzy, które włożyła wcześniej. Rozglądam się gorączkowo, nie mając pojęcia, co zrobić, aż nagle zauważam w oddali kilka kolorowych domków. Jeśli pójdziemy w ich stronę wystarczająco szybko, może nie odmrozimy sobie uszu albo palców u rąk...

– Chodź! – mówię do Noel, podnoszę nasze torby i zaczynam biec w ich stronę. Zimne powietrze w niczym nie pomaga, jednak staram się nie zwracać na to uwagi.

– Zaraz zmienię się w prawdziwy sopel lodu – jęczy dziewczyna, jednak w jej głosie nie słyszę skargi czy goryczy; wymawia to, jakby była zadowolona i czuła się komfortowo.

Stawiamy wielkie kroki, za każdym będąc coraz bliżej małej osady, schowanej pomiędzy dolinami.

– Dlaczego jesteś taka blada, skoro mieszkasz w Malibu? – pytam Noel, bo chcę zająć się czymś innym niż myśleniem o tym, że jest mi potwornie zimno i że za chwilę wszystkie moje palce zrobią się czarne i odpadną.

– Cały grudzień spędziłam w Alpach z przyjaciółmi, więc nie miałam zbyt dużo kontaktu ze słońcem – odpowiada, a z jej ust wylatuje para. – Święta w górach to najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić! W Wigilię do białego rana siedzieliśmy przy kominku, piliśmy gorącą czekoladę i śpiewaliśmy piosenki. Patrzyliśmy, jak pada śnieg, a potem wymieniliśmy się prezentami. A o trzeciej nad ranem wyszliśmy lepić bałwana! Chatka, w której mieszkaliśmy, była urocza. A ty jak spędziłeś święta?

– Hmm, ja, no wiesz, byłem w domu – wzruszam ramionami. – Obejrzałem kilka naprawdę świetnych filmów.

– Oczywiście – prycha, a ja kręcę tylko głową, dając jej znak, że już nie chcę o tym rozmawiać. – Nie wolałeś spędzić tego czasu z rodziną? – pyta z ciekawością.

– Nie lubię ludzi – kręcę głową, a ona wzrusza ramionami. – Ilu masz przyjaciół?

– Nie zliczę!

– Cholera – klnę. – A ja jednego. Moją kotkę. Jest moją najlepszą przyjaciółką, bez wzajemności – zdradzam.

– Nawet nie próbowałeś sprawić, by cię polubiła – stwierdza, a ja zastanawiam się, skąd to wie. – Tak czy inaczej, nie powinieneś mierzyć swej wartości na podstawie przyjaciół. 

Dochodzimy do osady i wchodzimy do czegoś na kształt baru. W środku są zaledwie trzy stoliki, mały blat z kasą, budka telefoniczna i maleńka scena, na której zawodzi jakaś kobieta. Parkiet został wyłożony kolorowymi deskami. Co najważniejsze, jest tu przyjemnie ciepło.

Podchodzimy z Noel do kobiety za ladą, która zajmuje się polerowaniem kieliszków. Zwracam się do niej nieco drżącym z zimna głosem (wciąż czuję nieprzyjemne mrowienie w całym ciele):

– Przepraszam panią. Czy wie może pani, jak dotrzeć stąd do Nuuk?

Kobieta tylko kręci głową, a ja jestem załamany. Świetnie. Zgubiliśmy się z Noel na Grenlandii. Czy może być jeszcze gorzej? Spoglądam za siebie, aby powiedzieć Noel, że wszystko jest beznadziejne, jednak jej nie ma. Szybko wyglądam za okno i czuję ulgę na widok mojej towarzyszki, bawiącej się z kilkoma kudłatymi psami. Wracam do baru i siadam przy blacie. Pocieram ręce o siebie, by je teochę rozgrzać. Patrzę na menu, którego nie rozumiem, a potem zauważam mężczyznę z wielką szklanką piwa i decyduję, że aby to przetrwać, potrzebuję trochę alkoholu. Pokazuję kobiecie, że chcę piwo, a ta kiwa głową. Wyciągam portfel, jednak w środku mam same dolary. Kładę dwa banknoty na stole i patrzę na jej reakcję. Przyjmuje je bez słowa. Gdy podaje mi kufel, biorę łyka. Chwilę później facet z piwem podchodzi do nas, a raczej się toczy. Czuję od niego odór alkoholu i dymu.

Silver Lining // Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz