Sunąc po spowitej księżycowym blaskiem autostradzie, ze śpiącą na sąsiednim fotelu Noel i wyłączonym radiem, a więc bez śladu skłonnej porozmawiać ze mną istoty lub chociaż możliwości posłuchania muzyki, mogę jedynie pogrążyć się w myślach. Z powodu przystanków nasza podróż znacznie się przedłużyła, w dodatku nie mogę odeprzeć od siebie nurtującego mnie natchnienia, pomysłu, który natychmiast mam ochotę wcielić w życie, nie bacząc na jego absurdalność. Parę mil dalej nie wytrzymuję; zjeżdżam na bok i zatrzymuję auto.
– Noel? – pytam cichutko, delikatnie dotykając jej ramienia.
– Hm? – mruczy sennie w odpowiedzi.
– Jak bardzo wierzysz w cuda?
– Bardzo, bardzo – odpowiada uśmiechając się, a oczy nadal mając zamknięte. – Przecież wiesz.
– A myślisz, że mi się uda?
– Co miałoby ci się udać?
– Odzyskanie dla taty jego Mustanga.
Nie tracę czasu: wystarczy kilka kliknięć na smartfonie, bym znalazł wiadomości z mężczyzną, który kupił ode mnie wóz. Wiadomości prowadzą mnie do jego imienia i nazwiska; dalej, przez Google, znajduję jego bloga, gdzie linki tworzą ścieżkę od kanału na YouTube poprzez galerię zdjęć, konto na eBay aż po wycinki ze starego samochodowego programu telewizyjnego, który, jak się zdaje, szanowny Wyatt Eli Reed prowadził. Szybkie zerknięcie na jego internetową działalność pozwala mi na wydedukowanie, że ulubieniec mojego taty trafił do miłośnika motoryzacyjnego, dla którego odnawianie i sprzedawanie amerykańskich aut jest zarówno pracą, jak i hobby. Główną siedzibę ma w Albuquerque.
W Phoenix mógłbym być za pół godziny; za pół godziny mógłbym uściskać tatę i wyrazić swą skruchę wobec sprzedania auta, które kochał, z którym się wychował, na które jego własny ojciec pracował dniami i nocami. Mógłbym także zjawić się u niego z dziennym opóźnieniem - przejechać kolejne sześć godzin trasy, odkupić owego Mustanga i wręczyć mu na własność, tak, jak winien byłem zrobić już dawno temu. Nikt nie zasługuje na posiadanie tej kupy sentymentalnego złomu bardziej, niż mój kochany tata.
Decyzja pada zaskakująco szybko. Napełniam bak Jaguara do pełna i niemal z prędkością światła pnę ku wyznaczonemu celowi.
Postanowiłem zrobić kilkugodzinny przystanek na drzemkę, więc na miejscu zjawiamy się z samego rana. Noel nadal twardo śpi - nie ma pojęcia, że pojechałem dalej i zaczynam obawiać się jej reakcji. Jeśli odkupię Mustanga, będziemy musieli się rozdzielić, a ja nawet nie zapytałem jej, czy byłaby w stanie przejechać sama tyle setek mil.
– Hmm, Phoenix? – odzywa się króliczek zaspanym głosem akurat jak otwieram drzwi ze swojej strony, by rozprostować nogi i zaczerpnąć świeżego powietrza. Cieszę się, że nie będę musiał jej budzić.
– Noel, tak strasznie cię przepraszam... – wzdycham, gotów do tłumaczeń. Birkin wchodzi mi jednak w słowo.
– O rany! – ryczy.
– Co?
– Wywiało nas aż do Nowego Meksyku! Może i umiesz interpretować wiersze, ale słuchanie ze zrozumieniem głosu z GPS to ty byś oblał – przeciera oczy ze zdziwienia, by po chwili z powrotem wlepić wzrok w ogromny znak drogowy sygnalizujący, iż, owszem, jesteśmy w Albuquerque.
– Po prostu okropnie chcę odzyskać samochód taty. Przepraszam, że cię tu zabrałem, i że wciągam cię w swoje sprawy, jeśli chcesz, to możemy wrócić, zapłacę za paliwo, przepraszam...
CZYTASZ
Silver Lining // Zayn Malik
FanfictionZayn Malik ma kilka problemów: zakochał się w koleżance, u której nie ma żadnych szans, jego życie jest śmiertelnie nudne i jest absolutnym pesymistą. Pewnego dnia do jego drzwi zapuka pozytywnie myśląca blondynka przebrana za króliczka, która wciąg...