16

2.3K 167 19
                                    




            Termin naszego wylotu na Hawaje przyszedł niesamowicie szybko. Przez resztę dni pracowałem w wypożyczalni sprzętu oraz pomagałem Noel w przygotowywaniu przyjęć. Wieczorami chodziliśmy na spacery po plaży, kąpaliśmy się w oceanie, urządzaliśmy wyścigi samochodowe albo przesiadywaliśmy na dachach budynków, oglądając gwiazdy, gawędząc i żartując. Powtórzyliśmy nawet ognisko u Edwarda, który nauczył mnie przygotowywać churros, a ostatniej nocy wybraliśmy się wraz z całą paczką do parku rozrywki na molo.

Siedzę teraz w samolocie i myślę o Madison. Jest ciemno, wszyscy pasażerowie zgasili swoje lampki, więc zrobiłem to i ja. Noel śpi na siedzeniu obok mnie, a ja sennym wzrokiem spoglądam na to, co dzieje się za oknem. Wspomnienie ciepłego dotyku mojej sympatii, jej zapachu, pocałunku na moich ustach sprawia, że coś przewraca mi się w żołądku.

Noel mówi, że naprawdę ją kocham. Ja sam nie jestem tego do końca pewien – w końcu mieliśmy dość długą przerwę od siebie, a poza tym nie byliśmy tak właściwie parą. Mimo wszystko twierdzi, że gdybym jej nie kochał, nie myślałbym o niej zaraz po obudzeniu ani tuż przed snem. Ani pod prysznicem, ani podczas oglądania serialu, jedzenia lunchu, czytania książki i ruszania palcami u stóp. Jestem świadomy tego, że ostatnio zadręczałem ją rozmawianiem o Madison bez przerw, jednak nie mogę nic na to poradzić. Wychodzi na to, że zastanawiałem się nad sensem miłości od bardzo dawna, a Steele jest prostą odpowiedzią na wszystkie moje pytania.

Bałagan w swojej głowie postanawiam uprzątnąć słuchaniem muzyki. Podłączam słuchawki do telefonu i włączam jedną ze starych piosenek Davida Bowiego, a jako następne do odtworzenia wybieram kawałki The Rolling Stones i Eagles.

Nachodzi mnie nagle niesamowita wena, akurat podczas piosenki Hotel California, więc sięgam do torby Noel i wyciągam jej laptopa. Wiem, że nie będzie na mnie zła, jeśli go użyję, bo już ostatnio pisałem na nim swoją książkę. Króliczek bardzo mnie we wszystkim wspiera. Widzi we mnie prawdziwego artystę – coś, czego ja wciąż nie mogę w sobie zobaczyć.

Piszę, słuchając muzyki przez dobrych kilka godzin. Kiedy w końcu czuję, że jestem zbyt wyczerpany na myślenie, a oczy pieką mnie od patrzenia w ekran, zapisuję dokument i zamykam laptopa. Wyłączam również muzykę.

Opieram się wygodnie o poduszkę, przykrywam kocem i zamknąwszy oczy, zaczynam myśleć o tym, jak mogłyby potoczyć się dalsze losy mojego bohatera.

Po wylądowaniu i przejściu wszystkich niezbędnych czynności na lotnisku, zostajemy przywitani przez dwie śliczne dziewczyny, które z uśmiechami na twarzach zawieszają nam na szyjach kwiatowe naszyjniki, co jest bardzo miłe. Postanawiamy ich od razu zapytać o to, gdzie moglibyśmy się zatrzymać. Przez to, że nie zarezerwowaliśmy wcześniej pobytu w żadnym hotelu – Noel nie przepada za hotelami, a szczególnie tymi luksusowymi – nie mamy gdzie się podziać.

Hawajki polecają nam maleńki kurort o nazwie Coconut Pearl dwadzieścia minut drogi od lotniska. Dziękujemy im serdecznie.

Wzywamy taksówkę i prosimy kierowcę, by zawiózł nas do wymienionego kurortu. Droga mija zaskakująco szybko. Zarówno Noel jak i ja podziwiamy piękne krajobrazy z okna i tracimy poczucie czasu. Wyspa jest nie do opisania – wygląda trochę jak Los Angeles, ale jest bardziej intensywna. Trawa jest zieleńsza i gęstsza, palmy wyższe i rosnące na każdym kroku, kwiaty większe i bardziej różowe, słońce grzeje mocniej, no i nigdy nie widziałem aż tak niebieskiego nieba. Sielskie wzgórza i słomiane parasole idealnie kontrastują z wysokimi, nowoczesnymi wieżowcami w centrum miasta. Punktem odniesienia na Maui jest wulkan, który, jak sądzę, widać z każdego miejsca w miasteczku. A ludzie wyglądają na tak miłych, beztroskich i zadowolonych z życia, że aż mam ochotę zapomnieć o tym, że nie lubię zbytnio utrzymywać kontaktów z innymi, i zacząć się z nimi przyjaźnić.

Silver Lining // Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz