Noel spełniła życzenie swojego ojca i urządziła wszystko zgodnie z jego prośbami. Zakazała gościom ubierać się w czarne rzeczy – jak dobrze, że garnitur jednak mi się nie przydał! – przygotowała barwną, zabawną przemowę o swoim tacie oraz zrobiła prawdziwe przyjęcie na plaży.W cieniu palm na zbudowanym z białych desek podeście jest idealny widok na ocean. Na stolikach czekają ulubione potrawy pana Danny'ego, wszystko jest pięknie udekorowane jego ulubionymi kwiatami. Pomiędzy gośćmi krążą albumy ze zdjęciami z podróży ojca mojej przyjaciółki.
Siedzę obok Edwarda i Desiree. Szczerze, czuję się bardzo dziwnie. Nawet we mnie pomysł wesołego pogrzebu wywoływał pewne wątpliwości. Moi sąsiedzi zachowują się dziś podobnie do mnie; nie odzywają się, kiedy nie jest to potrzebne, ani też nie uśmiechają się wedle zaleceń.
Wiem, że taka była wola pana Danny'ego. Nie chciał, żeby ktokolwiek smucił się z powodu jego odejścia, ale urządzanie tak przyjemnej imprezy wydaje się być bardzo nie na miejscu.
Najbardziej protestowała mama Noel, Marilyn. Groziła, że nie pojawi się na pogrzebie, jeśli nie zostanie wyprawiony tak, jak trzeba, jednak Noel nie dawała za wygraną. Marilyn nie miała nic do powiedzenia, jak tylko Jasmine wstawiła się za Noel. Stwierdziła, że również chce spełnić ostatnią wolę swojego zmarłego męża.
Z głośników pobrzmiewają cicho ulubione piosenki pana Danny'ego (facet miał świetny gust, leci teraz Boz Scaggs), a zachęceni przez moją przyjaciółkę goście zaczynają rozprawiać o swoich wspomnieniach związanych z jej ojcem. Widać jak na dłoni, że wszyscy z nieskrywaną nieufnością podchodzą do całego wydarzenia.
– Jak się czujecie? – pytam przyjaciół, kładąc kres nieprzyjemnej ciszy.
– Ja to okropnie – zabiera głos Naomi. Jest nad wyraz przejęta. Choć Noel tego zabroniła, na głowę założyła czarną opaskę. – To jakieś szaleństwo. Jeszcze dwa miesiące temu ten gość świetnie się trzymał, a tu nagle... BUM! Jak grom z jasnego nieba. Nie wiem już, co się dzieje. Jestem zdruzgotana. Nie zdziwię się, jak zaraz pierdolnie nas jakiś meteoryt.
– Naomi – Jake upomina ją, szturchając ją w żebra. – Zamknęłabyś się choć teraz. To wyjątkowa sytuacja.
Naomi już otwiera usta, żeby zapodać mu swoją ostrą ripostę.
– Po prostu zamknij dziób – Jake odzywa się przed nią, a ona, wyraźnie zreflektowana, już się nie odzywa.
Wodzę wzrokiem za Noel, która, jak na gospodynię imprezy przystało, krąży wśród gości i pyta, czy czegoś im potrzeba, jak się czują, czy jedzenie nie jest za zimne i czy pamiętają, jak jej tata wygrał w zakładzie z multimiliarderem okropnie drogi samochód, albo jak wspiął się na Kilimandżaro. Towarzyszy jej Jasmine, która zgrabnie skrywa swoje cierpienie pod maską sztucznego uśmiechu. Okropnie jej współczuję.
Wydarzenie szybko dobiega końca. O piętnastej gości już nie ma. Zostają tylko brudne naczynia i dekoracje, które mnie wydały się kompletnie nieprzydatne. Wyobrażam sobie jednak, że dla Noel były one bardzo ważne.
W sprzątaniu przeszkadza mi mój dzwoniący telefon. Spodziewając się, że to Madison, wyciągam smartfon z kieszeni. A to niespodzianka! Dzwoni mój szef.
– Tak? – odbieram.
– Musimy porozmawiać – odzywa się dziwnym tonem.
– O czym? Mam urlop, nie muszę chodzić do pracy – uprzedzam go, na wypadek, gdyby o tym zapomniał.
– Właśnie w tym rzecz. Słuchaj, głupio mi, ale muszę dbać o swój klub i jestem zmuszony cię zwolnić.
CZYTASZ
Silver Lining // Zayn Malik
FanfictionZayn Malik ma kilka problemów: zakochał się w koleżance, u której nie ma żadnych szans, jego życie jest śmiertelnie nudne i jest absolutnym pesymistą. Pewnego dnia do jego drzwi zapuka pozytywnie myśląca blondynka przebrana za króliczka, która wciąg...