17

2K 169 43
                                    




Kolorowe rybki tańczą dookoła mnie i zwinnie umykają przed moimi palcami. Jak tylko poruszam kończynami, aby popłynąć w głąb, ich maleńkie płetwy w zastraszającym tempie przenoszą je gdzie pieprz rośnie, aby po chwili wrócić do mnie z powrotem, jakby z ciekawości.

            Nurkuję już któryś raz tego dnia, a i tak za każdym z nich ekscytuję się równie mocno. Noel postanowiła pójść na spacer po okolicy, a ja zostałem, żeby trochę odpocząć – w końcu każdego dnia czekała na mnie jakaś nowa, dość wymagająca aktywność. Któregoś razu Noel zaciągnęła mnie na ściankę wspinaczkową na plaży. Zabrała mnie też na jogging do lasu deszczowego, a potem wymyśliła jeszcze pływanie z delfinami. Nie miałem więc czasu na odsapnięcie.

            Nurkowanie jest dla mnie nie lada odskocznią. Dobrze jest w końcu spokojnie popływać, nawet jeśli muszę co chwilę się wynurzać, aby nabrać powietrza w płuca. Jak tylko to robię, zaraz potem wracam pod taflę i wszystko jest jak dawniej; jarząca się jaskrawymi kolorami głębia wita mnie swoim pięknym wyglądem. Z daleka widzę duże żółwie. Postanawiam podpłynąć jeszcze bliżej rafy, aby móc się przyjrzeć rozgwiazdom. Czując, że mam coraz mniej czasu i że braknie mi powietrza, rzucam okiem na jedną z nich, pomarańczową, a potem powoli się wynurzam.

            Przesuwam maskę na czoło i zauważam, że znacznie oddaliłem się od brzegu. Przypominając sobie, jak czytałem książkę o Hawajach, w której wyraźnie wspominano o obecności rekinów, postanawiam wyjść z wody.

            Moja skóra przypomina wysuszoną śliwkę. Nie wiem, dlaczego, ale zaczynam się do siebie uśmiechać. Po prostu... Czuję się tak dobrze. Tak beztrosko. Jakbym nie miał żadnych problemów. Jak to się stało, że pomimo tego, że jestem teraz biedny jak mysz kościelna, znajduję się w takim raju? Jakim cudem mam dobrych przyjaciół i stale zawieram nowe znajomości? W jaki sposób udaje mi się pokonywać negatywne myśli, dostrzegać blask słońca w najczarniejszych kłopotach, nie narzekać?

            Jestem taki uradowany tym, że udało mi się zmienić w kogoś lepszego. Dopiero teraz zauważam, jaki kiedyś byłem zamknięty! Jak mogłem bezczynnie tkwić w swoim mieszkaniu, nie robiąc nic użytecznego, kiedy świat jest taki piękny? Ba, kiedy życie takie jest?!

            Z dziwnym, rozpierającym mnie uczuciem euforii zdejmuję płetwy i ze sprzętem do nurkowania pod pachą kupuję sobie koktajl ananasowy w małym barze na plaży. Sprawdzam godzinę na zegarku nad regałem z alkoholem; dochodzi piąta, co znaczy, że Noel wróci za godzinę i zapewne zechce wypłynąć na sąsiednią wyspę, aby ponownie zobaczyć występ Kaipo i Mililani.

            Postanawiam jak najprędzej wrócić do naszego bungalowu. Czuję nagły przypływ weny i wiem, że grzechem byłoby, gdybym zmarnował taką sytuację. Jak tylko wchodzę do środka, idę wziąć szybki prysznic, a potem w samej bieliźnie zasiadam na łóżku, opieram się o ścianę, kładę laptop na kolanach i piszę.

            Moje palce wręcz suną po klawiaturze, słowa pojawiają się na ekranie z niewiarygodną prędkością. Nim się oglądam, mija godzina, a mnie udało się napisać kolejnych dziewiętnaście stron. Wysyłam je do Beatrice, a potem loguję się na swoje konto bankowe i z uśmiechem na twarzy odkrywam, że otrzymałem wysokie honorarium za poprzednie wysłane rozdziały. Z zadowoleniem stwierdzam też, że jestem coraz bliżej ukończenia swojej książki, a co za tym idzie, bliżej jej wydania.

            Noel wraca do domku w tym samym momencie, w którym ja zamykam laptop. Uśmiecha się do mnie i mówi:

            – Wskakuj w lakierki, Zayn, lecimy do restauracji.

            – Nie mam lakierków – chichoczę.

            – Och, chodziło mi o te twoje super buty. Wiesz, te nauczycielskie.

Silver Lining // Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz