24

1.9K 144 36
                                    


Podczas pobytu w areszcie dopadają mnie wyrzuty sumienia.

            Musimy zostać tu z Noel przez dwanaście godzin. Siedzimy za kratkami jak prawdziwi przestępcy w towarzystwie kilku podejrzanych osób, a ja zaczynam się obwiniać, bo gdybym nie wpadł na pomysł wchodzenia nielegalnie do parku, bylibyśmy teraz w domu i nie zrobiłbym czegoś, czego aktualnie bardzo żałuję.

            Pocałowałem Noel.

            W głowie mam teraz mętlik, a ochota na zabarykadowanie się samotnie w mieszkaniu i nie opuszczanie go przez kilka lat przewyższa nawet chęć na zjedzenie czegoś dobrego lub zapadnięcie w sen.

            Wiem, że musimy porozmawiać o tym zdarzeniu. Powinienem przeprosić swoją przyjaciółkę za moje zachowanie. Myślę, że to wszystko przez szampana, który uderzył mi do głowy.

            Odwlekam jednak tę ważną rozmowę z kilku powodów. Po pierwsze, znajdujemy się w jakimś obskurnym areszcie, gdzie śmierdzi środkami do dezynfekcji i jest bardzo zimno. Po drugie, nie jesteśmy sami z Noel i mamy kilku kompanów, nie ważne, czy pijanych czy nie. Po trzecie, nie czuję się na siłach, by rozmawiać o czymkolwiek.

            Staram się zasnąć, jednak nie ma nawet miejsca, aby się położyć. Znajdują się tu jedynie drewniane ławki. Ściany są zimne i betonowe, tak jak podłoga. Do tego bardzo chce mi się siku, ale jestem zbyt sparaliżowany, by powiadamiać o tym strażnika, stojącego metr od krat i pilnującego nas jak największych zbrodniarzy.

            – Jak się czujesz? – szepczę do Noel o trzeciej w nocy, co wiem dzięki zegarkowi na ścianie nad drzwiami wejściowymi do aresztu.

            – Chce mi się śmiać – odpowiada szczerze. Wpatruję się w nią badawczo. – No serio! To takie śmieszne, że trafiliśmy do aresztu. Nie spodziewałam się, że kiedyś mnie to spotka. Ale jest fajnie.

            – Jesteś chora – kręcę głową.

            – Wcale nie – zaprzecza. – Po prostu wciąż uważam, że życie jest po to, by spróbować wszystkiego. Naprawdę dobrze się bawiłam w parku, i nie jestem na ciebie zła za to, że nas tu wpakowałeś.

            – Za to ja jestem zły – mamroczę i rozwiązuję sznurówki, by za chwilę z powrotem je zawiązać.

            – Nie masz takiej potrzeby. Lepiej się ciesz, że nie wsadzili nas na dłużej.

            – Tak czy inaczej, ten wybryk trafi do naszego życiorysu.

            – I co z tego? Każdy kiedyś popełniał coś takiego. Mój tata jako nastolatek włamał się do oceanarium.

            – No właśnie: jako nastolatek – syczę rozpaczliwie. – A ja mam dwadzieścia siedem lat, Noel. Oczekuje się ode mnie takiego zachowania, jakie przystało na dorosłego mężczyznę.

            – A co rozumiesz pod pojęciem „dorosły mężczyzna"? Kto to jest dla ciebie? Facet z silnymi ramionami i długim zarostem, śmierdzący potem, codziennie wieczorem leżący na kanapie i popijający piwo, i rzucający przekleństwami maniak piłki nożnej? Gadasz głupoty. Oczekuje się od ciebie, żebyś był sobą – poprawia mnie Noel.

            – Czasem normy społeczne zabraniają mi być sobą – mruczę pod nosem.

            – A co, jesteś jakimś zabójcą? – odpowiada z sarkazmem.

            – Nie – uśmiecham się wbrew woli. – Przecież mnie znasz.

            – Masz rację, znam.

Silver Lining // Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz