12. I'm not calm

19.1K 993 59
                                    

- Nie, to niemożliwe.

- Kylie, dlaczego tak zaprzeczasz?

Szli już na dół, a Luke nadal ją męczył wystąpieniem w duecie. Nie wiedziała, skąd mu się to wzięło, ale nie miała zamiaru do tego dopuścić. Brzmiała jak umierająca foka, to Kylie była tą utalentowaną muzycznie bliźniaczką. Andie udawała Kylie, owszem, ale nie mogła podrobić jej talentu! To przecież niemożliwe!

- Nie, Luke, błagam cię, nie mogę. Jeśli to zrobię, operacja będzie dla mnie pewna, a to nie jest coś, czego chcę. Nie będę ryzykować swojego głosu dla duetu, nie.

Okej, to brzmiało sensownie, brawo, Andie.

- Nie może być przecież aż tak źle! Normalnie mówisz i twój głos zmienił się tylko trochę, prawie tego nie słychać.

- No właśnie, mój głos się zmienił - podchwyciła. - Będę brzmiała kompletnie inaczej i, uwierz mi, że o wiele gorzej. Powtarzam: nie zaryzykuję swojego głosu, Luke.

- Kylie...

Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła twarzą w jego stronę.

- Dlaczego ci tak zależy? - zapytała nagle.

- Ugh - jęknął. - Wytwórnia na to nalega, okej? Mamy pokazać nasz związek jeszcze bardziej i...

- Wytwórnia? - przerwała mu. - Co im do tego?

- Nie zgrywaj takiej, Kylie. Przecież doskonale wiesz, o co mi chodzi.

Nie, nie wiem!, chciała wykrzyknąć, jednak stłumiła słowa w środku. Udawała Kylie, która o wszystkim doskonale wiedziała. Andie postanowiła zadzwonić do niej jutro i robić to tak długo, aż jej siostra odbierze.

- Nieważne, Luke - westchnęła. - Zakończmy ten temat. Jeśli będą mieli do ciebie pretensje, zwal wszystko na mnie, nie będę zła. Po prostu nie proś mnie o takie rzeczy w najbliższym miesiącu.

- W porządku, w porządku.

Uśmiechnęła się do niego krzywo i weszła do windy, próbując opanować emocje. Zmarszczone brwi niezbyt chciały powrócić do poprzedniej pozycji, dlatego jeszcze długo na jej twarzy pozostawało rozdrażnienie.

Musiała po prostu przeżyć ten koncert, a potem będzie mogła wrócić do samotności i może mogłaby także kupić sobie lody, tak na dobry początek lepszego humoru lub czegoś takiego.

***

Jechali właśnie tour busem do Los Angeles, czyli czekały ich aż trzydzieści pięć godzin jazdy. Był wieczór, zostali zgarnięci właściwie od razu po koncercie, więc nawet nie miała czasu, by kupić swoje pieprzone lody, o których myślała przez pół dnia. Dochodziła godzina dwudziesta druga trzydzieści i czuła się wypruta z sił. Chciała spać.

Pociągnęła Luke'a za rękaw jak pięcioletnie dziecko. Miał na sobie bluzkę w czarno-białe paski i oficjalnie mogła powiedzieć, że wyglądał w niej seksownie. Nie wiedziała, dlaczego tak ją kręcił ten wzór, ale tak było i nie mogła nic już na to poradzić. Może lubiła motyw przewodni, myślała gorzko.

- Lukeee - jęknęła. - Chcę spać.

- No to idź spać - odparł rozbawiony.

Z ich południowej mini kłótni nie było śladu i czuła się dzięki temu nieco lepiej i bezpieczniej. Nie musiała za każdym razem badać gruntu, by nie palnąć głupoty.

- Ale gdzie?

- No do mojego, oczywiście królewskich rozmiarów, łoża - mruknął z szerokim uśmiechem.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz