Lenistwo Andie osiągnęło maksymalny poziom tydzień później, kiedy musiała się spakować na trasę, na którą będzie jechała ze swoim-ale-Kylie chłopakiem. W ciągu tych paru dni już nikt jej nie niepokoił, więc przez chwilę mogła odetchnąć z ulgą i wrócić do swojej własnej skóry. Przez cały czas leniła się przy laptopie lub telewizorze ze zdecydowanie zbyt dużą ilością kanałów. Obejrzała nawet cały sezon jednego z ulubionych seriali, Arrow, ponieważ co innego miała do roboty?
Po ostatnim incydencie wyjścia do sklepu, jeśli tak to mogła nazwać, wolała zbytnio się nie włóczyć po Londynie bez potrzeby. Mimo to, nie potrafiła się powstrzymać przed pójściem w stronę London Eye, które po prostu chciała zobaczyć. Jednak szybko się stamtąd zmyła, kiedy tylko usłyszała podniecone szepty "to Kylie? To Kylie!". Nie potrzebowała uwagi ze strony fanów jej siostry.
Tęskniła nieco bardziej niż powinna za Luną, szczególnie w zimne wieczory. Czuła się nieco samotnie w pustym mieszkaniu Kylie, jednak samotność była tym, czym była Andie. Za pół godziny miał pojawić się Luke, by razem pojechali na lotnisko. Dowiedziała się od Kylie, z którą rozmawiała tylko jeszcze jeden raz przez Skype'a, że mieli lecieć do USA i poleciła jej wziąć strój kąpielowy, a najlepiej kilka. Jakim Andie byłaby aktorem, gdyby - odgrywając swoją modną siostrę - wzięła tylko jedno bikini? Dlatego właśnie dzień wcześniej wyruszyła na zakupy i spłukała nieco kartę kredytową Kylie przez te małe szmatki materiału.
Mimo wszystko, czuła się podekscytowana. Nigdy nie była w USA, ponieważ prawie w ogóle nie wyjeżdżała z Anglii. Przed tą zamianą nawet nie była w stolicy swojego kraju, więc czego można po niej oczekiwać? Wiedziała też, że trasa będzie potem kontynuowała w Europie i zazdrościła im tego, a także Kylie, ponieważ na drugi miesiąc prawdopodobnie do nich miała dołączyć. Tak przynajmniej jej się wydawało.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, czuła panikę. Cały miesiąc miał być dla niej rolą godną Oscara i musiała podołać. Odgarnęła swoje włosy, a potem ruszyła na korytarz, biorąc ostatni głęboki wdech. Wpuściła Luke'a do środka, a on uśmiechnął się na widok Andie. A właściwie Andie, która udawała Kylie. To było takie poplątane.
- Podoba mi się twój strój - powiedział nagle, mierząc ją wzrokiem.
Andie miała na sobie białą bluzkę z Homerem Simpsonem i napisem "Blue jeans, white shirt", co nawiązywało do piosenki Lany Del Rey, którą - swoją drogą - całkiem lubiła. Do tego założyła ciemnoniebieskie rurki, by jeszcze bardziej wpasować się w tekst na koszulce. Miała duży problem z dobraniem do nich butów, ale znalazła całkiem nowe Vansy w szafie Kylie, jeszcze z metką, więc skorzystała. Wiedziała, że jej siostra prawdopodobnie w życiu by ich nie ubrała, dlatego przygarnęła je do siebie. Były czerwone i dziwnie dobrze kontrastowały z całym strojem.
- Och - mruknęła z rumieńcami - dzięki. Ty też dobrze wyglądasz - dorzuciła.
To oczywiste, że się nie myliła, nawet na niego nie patrząc. Luke należał do przystojnych mężczyzn i zdecydowanie wyglądał na takiego w luźnym tank topie z Drop Dead i czarnych spodniach.
- Jesteś gotowa? Nie mamy zbyt wiele czasu, samolot powinien wystartować za godzinę, a mamy trochę drogi na lotnisko.
- Jasne, wezmę torbę i możemy iść - wzruszyła ramionami.
- Ja ją wezmę.
Uśmiechnęła się, mile zaskoczona tym, że postanowił pokazać swoją dżentelmeńską stronę. Podała mu swoją (nie Kylie) sportową torbę, w której miała rzeczy na cały miesiąc i trzy czwarte ubrań należało do Andie. Wzięła tylko parę rzeczy z garderoby siostry, by mieć coś na ewentualne imprezy lub coś w tym stylu. Wiedziała, że Luke i jego zespół często chodzili na jakieś after party, więc musiała być gotowa na każdą ewentualność.
CZYTASZ
I'm (not) your girl | L.H. ✔
FanfictionAndie Parker żyła na uboczu, w cieniu siostry i kompletnie niezauważona. Prawie nikt nie wiedział o jej istnieniu, nikt nie wiedział o tym, że sławna Kylie Parker miała bliźniaczkę. Jednak Andie udawała szczęśliwą, kiedy tak naprawdę żadna osoba nie...