Andie powoli nie wyrabiała psychicznie, ponieważ Kylie po raz kolejny nie odbierała ani na komputerze, ani tym bardziej na telefonie i to definitywnie. Chciała ją poinformować o wczorajszej rozmowie z Izzy, która tak szybko i prosto je przejrzała, że aż bała się pomyśleć, komu jeszcze się to udało. Była przerażona, że ten wielki i okropny sekret w końcu wydostanie się na zewnątrz.
Ostatecznie musiała odpuścić próby skontaktowania się z bliźniaczką, ponieważ nadchodził jej czas randki. Byli właśnie w Jacksonville i Andie cudem ubłagała Luke'a, by nie iść na koncert. Uzasadniła to słowami "muszę mieć czas na przygotowanie się", co było w stylu Kylie i Hemmings uwierzył od razu. Znowu zatrzymali się w hotelu, jednak dowiedziała się, że to jeden z ostatnich pobytów w nim, ponieważ na następne miasta mieli zagwarantowane małe łóżka w tour busie.
Była także zasypywana telefonami od mamy i czuła się jak w małej klatce, która z każdym dniem zmniejszała się coraz bardziej. Nie mogła wiecznie udawać, że Kylie była gdzieś obok, ale chwilowo niedostępna i prawdopodobnie już za niedługo ich sekret zostanie odkryty. To znaczy, Andie mogłaby spróbować nieco zatkać nos i udawać przeziębioną siostrę, ale nie była pewna, jak zła by w tym była. Warknęła sama na siebie i w końcu wybrała numer mamy.
- Andie Jordan Parker! Dlaczego nie odbierałaś telefonu? Wiesz, jak bardzo się martwiłam?
- Przepraszam, mamo - mruknęła. - Nie słyszałam.
- Jakim cudem? Dzwoniłam tysiąc razy! - Dramatyzowała. Dzwoniła tylko osiem razy.
- No jestem właśnie na koncercie chłopaka Kylie. To znaczy, teraz poszłam do łazienki, żebyśmy się słyszały.
Miała nadzieję, że to wystarczające kłamstwo.
- Więc... jeśli chcesz pogadać z Kylie, to zadzwoń do niej tysiąc razy i wtedy ona wyjdzie do jakiegoś cichego pomieszczenia - zażartowała dość kiepsko.
- Rozmawiałam wczoraj z twoją siostrą, nie pamiętasz? Mówiła, że siedzisz obok.
- Uch, całkiem m-możliwe. Wiesz, jak lubię się wyłączać.
Tu akurat mówiła prawdę. Często jej umysł uciekał i po prostu nic do niej nie docierało, żadne słowa ani gesty, Andie pozostawała na chwilę ciałem bez duszy i trwało to do dziesięciu minut. Nie potrafiła tego kontrolować.
- Tak, ja do ciebie mówię, żebyś kupiła pietruszkę i seler, a ty wracasz do domu z pytaniem, dlaczego wyszłaś!
Przewróciła oczami. Gówniane porównanie, pomyślała.
- Dokładnie, mamo - westchnęła. - Dlaczego dzwonisz?
- Stęskniłam się za moją dziewczynką! I chciałam się nieco dowiedzieć na temat tej trasy, w którą zabrała cię Kylie, ale skoro jesteś na koncercie tego chłopaka, to zadzwoń, kiedy będziesz miała czas, dobrze?
- Jasne, mamo. Na razie.
- Pa, kochanie!
Z ulgą rozłączyła się. Sukces. Po raz kolejny udało się.
Spojrzała na godzinę. To czas się zebrać.
Po pół godzinie już była gotowa. Miała na sobie letnią sukienkę z małymi kwiatkami i dużym dekoltem (oczywiście z szafy Kylie), a do tego jasne Vansy z podobnym wzorem. Nawet nie wiedziała, skąd je wzięła, ale nie narzekała. Narzuciła na szyję naszyjnik, który przylegał do skóry i bransoletki na oba nadgarstki. Tym razem wzięła jedynie dziwną małą torebkę na chudym pasku i spakowała do niej najpotrzebniejsze rzeczy.
Luke przyszedł punktualnie, pukając w drzwi. Czuła się podekscytowana i nic nie mogła na to poradzić, mimo, że on nazywał ją Kylie. Otworzyła mu z szerokim uśmiechem, który odwzajemnił. Zauważyła w jego dłoniach mały kwiat, który przypominał plumerię. Łodyga została krótko ścięta.
CZYTASZ
I'm (not) your girl | L.H. ✔
Fiksi PenggemarAndie Parker żyła na uboczu, w cieniu siostry i kompletnie niezauważona. Prawie nikt nie wiedział o jej istnieniu, nikt nie wiedział o tym, że sławna Kylie Parker miała bliźniaczkę. Jednak Andie udawała szczęśliwą, kiedy tak naprawdę żadna osoba nie...