43. I am different than my twin

12.6K 601 25
                                    

Andie położyła na szafkę nocną szklankę z wodą i tabletki w momencie, kiedy Luke jęknął i zmarszczył brwi, prawdopodobnie budząc się. Miał za sobą ciężką noc i dwa razy spowiadał się w toalecie, podobnie jak reszta męskiego towarzystwa. W nocy, gdy szła dla niego na dół, minęła się z Liz, która przewróciła oczami, wskazując na łazienkę. Więcej nie było potrzebne, a dźwięki, które stamtąd wychodziły, sugerowały aż za nadto kolejnego z problemami żołądkowymi.

Nie była zła na Luke'a. Kimże była, by złościć się za taką rzecz? Dopóki nie przychodził codziennie pijany, ona czuła się z tym w porządku. Była właściwie nieco rozbawiona pijanym Lucasem i jego równie pijanymi słowami, które wyrzucał z siebie jak karabin.

- Chryste, moja głowa - jęknął Luke, nadal nie otwierając swoich oczu.

- Kac morderca nie ma serca - zanuciła, siadając na brzegu łóżka i gładząc jego roztrzepane włosy.

- Cholerna prawda.

W końcu przetarł oczy i spojrzał na Andie, mrużąc je przez wpadające słońce do pokoju, prosto na łóżko Luke'a. Obdarzył ją krzywym uśmiechem, walcząc z bólem głowy, który prawdopodobnie przyćmił jego umysł.

- Jak wielkie bzdury wczoraj mówiłem? - zapytał, przenosząc policzek na jej uda.

- Och, nie było tak źle. To znaczy, zapytałeś, czy pożyczę ci swoje jeansy, a kiedy powiedziałam, że mogą być za małe, próbowałeś mnie przekupić, by je dostać.

- Ja pierdolę - skwitował, na nowo zamykając oczy.

- Ale to nie najgorsze - rzuciła.

- Że co?

- No, potem szukałeś jakiegoś stanika, żeby założyć go na głowę jak dziecko. Ostatecznie, kiedy tylko zwlekłeś się z łóżka, wylądowałeś na ziemi, więc tam skończyły się twoje poszukiwania.

- Zastrzelcie mnie - jęknął.

Andie podała Luke'owi tabletki i szklankę z wodą, a on szybko zażył lek, prawie wylewając za brzeg naczynia. Dziewczyna jedynie pokręciła na to głową z uśmiechem na ustach i rozbawieniem w oczach. Wyglądał prawie jak ktoś, kto nie pił przynajmniej dwa tygodnie.

- Musimy się dzisiaj zbierać - poinformowała go, patrząc na jego skrzywioną w bólu twarz z góry.

- Rany, to dzisiaj?

- Ta, za godzinę powinniśmy wychodzić, ale mamy czas na szybkie śniadanie.

- Jestem tak głodny na myśl o jedzeniu i jednocześnie czuję, jakbym miał to wszystko zwrócić w ciągu minuty.

- Dzięki za informację - powiedziała ze śmiechem. - Moje życie potrzebowało tej wieści.

- To nie tak, że rzygałbym na twoich oczach po raz pierwszy.

- Taaa, to prawda. Okrutna prawda.

***

Śniadanie przebiegło w prawie martwej ciszy, głównie przez duży ból głowy męskiej części zgromadzenia. Jedzenie zajęło im tak wiele czasu, że Andie i Luke musieli od razu zacząć się zbierać. Znieśli swoje torby sportowe, napotykając na przedpokoju całą rodzinę Hemmingsów, którzy byli gotowi do wyściskania najmłodszego syna i brata.

- Mam nadzieję, że za niedługo znowu cię tu zobaczę - powiedziała Liz, podchodząc do Andie. - Polubiłam cię, kochanie.

- Och - mruknęła z rumieńcem. - Cóż, dziękuję, to miłe.

- Taaak, następnym razem poznasz moje dzieciaki, co ty na to? - dorzucił Jack, zarzucając na nią ramię. - Mam nadzieję, że lubisz dzieci?

- Jasne - przytaknęła. - Mam młodszego brata.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz