Rozdział 13

797 38 0
                                    

Ana

Po dość dziwnej nocy, budzi mnie słońce, które ogrzewa moje plecy. Otwieram powoli oczy i widzę obok siebie Christiana... Jak juz dawno nie czułam tego uczucia. Położyłam nogę na jego nodze i delikatnie zaczęłam głaskać go po klatce.  Idealnie równo się unusila i opadala. Zaczął marszczyc nos i otworzył oczy.

-Dzień dobry kochanie.-szepcze podciagajac moja nogę do siebie i całując mnie w usta. -Jak się spało? -dodaje.

-Bardzo dobrze, a tobie?-odpowiadam nie śmiało.

-Najlepiej od 11 lat...-szepcze uśmiechając się w sufit. Wstaje spokojna z łóżka. -mhm juz mi uciekasz? -szepcze.

-Tak... Musze. Jestem głodna. -śmieje się z siebie, on mi dorównuje.

-Tak, zapomniałem. Jesteś glodomorem. -mówi również wstając. Schodzimy na dol.

-Heeejj. -mówi znacząco Tony, spoglądam się na Christiana, on wzrusza ramionami. Idziemy do kuchni, tam już stoi Mar ze śniadaniem.

-Zapraszam do salonu.-uśmiecha się.

-Mar, nie musiałaś specjalnie przyjeżdżać tu, mogłam sama coś przyrządzić, jesteś kochana.-mowie  ona promiennie się uśmiecha i kieruje nas do stołu. Czuje, ze źle robie, powinnam wrócić do domu. Nie powinnam z nim spać. Cholera.

-Misia, nie myśl tak dużo, jedz.-mowi Christian. Kiwam głową,  nie... nie mogę. Wstaje od stołu i idę na górę, Christian nie wie o co chodzi, idzie za mną... boże mam mdłości, biegnę do łazienki zatrzaskuje drzwi i wymiotuje.

-Kochanie wszystko ok? -puka Christian W Drzwi. Podchodzę do umywalki i myje twarz,  wychodzę z łazienki i go mijam. -Skarbie co się dzieje? -pyta dotykając mojej głowy.

-Nie pasuje mi to... Nie wiem czy coś do ciebie czuje. Nie chce być znowu ograniczona nazwiskiem...

-Nie musisz być niemiła...-warczy.

-Nie jestem na ciebie zła. Po prostu mam mieszane uczucia, nie ciesze się już życiem z tobą. Stało się to jebana rutyna. Kontrolujesz mnie. Wkurwia mnie to.-szlocham.

-Kochanie, proszę cię... przestań. Kocham cie rozumiesz, dam Ci cały dzień dla ciebie. Zamknę się w gabinecie i nie zobaczysz mnie. Miłego dnia skarbie.-mowi i wychodzi, mi znowu jest niedobrze. Cholera... wychodzę na korytarz.

-GRACE! -krzyczę. Ona wchodzi po schodach. -Potrzebuje twojej pomocy. -szepcze. Wchodzę do pokoju ona wchodzi za mną.

-Słucham cie skarbie.-mowi siadając na łóżku. Ja upewniam się, że nikt nas nie podsłuchuje.

-Potrzebuje testu ciążowego. -szepcze.
-Jesteś...-przerywam jej pisk.

-Ciiiii!!!!!-szepcze.

-Jesteś w ciąży?-szepcze.

-Prawdopodobnie, cholera nie wiem. Boje Się. Christian się zalamie. -szepcze. -to nie będzie jego dziecko....-szlocham.

-Dobrze kochanie, popołudniu ci dam.-mówi. -Nie martw się. -dodaje i wychodzi. Kurwa, musze to usunąć. Nie chce mieć dziecka z tym pieprzonym chujem! Kurwa.... Dzwonie do mamy na Skype. Stawiam laptop na oknie i siadam na łóżku.

Chcę żebyś wróciła...#2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz