Jack:
-To nie jest zwierzę. To nawet nie wygląda jak zwierzę!
-Nie wiem co to jest, ale śmierdzi niemiłosiernie.
-Matt powiedziałeś to już 125 razy.
Od kąt Matt przyniósł to coś do domu nie idzie tu wysiedzieć. To śmierdzi jak zwłoki, które leżały z dwa lata w piachu. Mamy podejrzenia, że to jest coś, co kiedyś było martwe, czaicie? Takie zmutowane zombie. Ale to jest niemożliwe. Przywrócić coś do życia? Ale nic innego nie pozostaje... A przynajmniej tak mi się wydaje. Tak samo jak nie przypomina to żadnego zwierzęcia. Krew jest czarna, czaszka jest o nieproporcjonalnym kształcie, a mózgu nie ma. Właśnie! To coś nie ma mózgu, więc jakim cudem funkcjonuje?! Szkoda, że Matt przyniósł tylko głowę, gdyby przyniósł resztę ciała łatwiej by było stwierdzić, co to jest.
-Powiem wam, że to bardziej przypomina człowieka, który przeszedł masę operacji i sądząc po krwi i smrodzie, ktoś użył dużych ilości środków chemicznych - odezwał się damski głos. Od razu wiedziałem że to Lili.
-Widzę, że jesteś obeznana - mówi Matt.
-Jeśli chodzi o krew? Zawsze - mówi z niewinnym uśmiechem.
-Dowiedziałaś się czegoś?
-Tak. Podobno kiedyś jakiś dr. Miller interesował się takimi rzeczami. Został zwolniony i powinien siedzieć w wariatkowie
-Powinien? - pytam zdziwiony.
-Od kilku dni nie ma żadnych informacji o nim. A to oznacza, że albo kopnął w kalendarz, albo coś się stało - mówi, marszcząc nos - uh. Nie mogę, zrzygać się można - mówi zakrywając buzię ręką.
-Dobrze że mam maskę - mówię z ulgą. Przez tą maskę niewiele powietrza się dostaje także... Nie raczej jej nie zdejme.
-Trzymaj się od niej z daleka!! - słychać krzyk Liama.
-Bo co?! - tego głosu nie znam.
-Co się tam dzieje? - pyta LJ. Też jestem ciekawy.
-A prosiłam o coś! - warczy Lili i wychodzi z pokoju, a ja za nią.
Lili:
-I czemu tak drzecie ryja! - wydarłam się jak weszłam do salonu.
-To on zaczął! - krzyczą równocześnie.
-Zamknąć się! O co wam poszło? - faceci są normalnie jak dzieci. Najpierw się na siebie darli, a teraz milczą! - Jak dzieci po prostu.
-A ty kim jesteś? - pyta Jack stając obok mnie. No tak. Zapomniałam go przedstawić.
-Sorry zapomniałam... Jack to jest Max. Max to jest Eyeless Jack - przedstawiam ich sobie. Ale jak to faceci. Z dystansem i spiną podali sobie ręce.
-A gdzie Jeff? - pyta LJ, który chyba też zainteresował się krzykami.
-Wyszedł gdzieś z Niną - odezwał się Ben stojąc jakieś trzy metry z dala od Liama i Maxa. Domyślam się co by się stało gdyby stał bliżej.
-Dobra. Po raz kolejny. Max to jest LJ, LJ to jest Max - przedstawiam ich. LJ tylko spojrzał podejrzanie na chłopaka. Eh...
-A wy skąd się znacie? - pyta Jack chcąc chyba rozładować atmosferę.
-To długa historia - mówi Max.
-Którą oczywiście wam opowiem! - dodaje szybko. Znam Jack'a i jakbym mu nie powiedziała, to była by awantura.
-Co opowiesz? - pyta Matt wychodząc z pokoju. No wiesz!
-Nie chce mi się powtarzać! Matt-Max, Max-Matt - po raz kolejny się powtórzyłam. Chłopcy zabijali się wzrokiem. O co im chodzi?
**********
Matt:-I tak to wyglądało - Lili skończyła swoją opowieść, a ja cały czas obserwowałem tego gościa.
Wpatrywał się w nią jak w obrazek, a z każdym jej słowem przysuwał się do niej! Wiem co sobie myślicie i wcale nie jestem zazdrosny!
-Czyli Candy Pop Cię krył? - pyta Jack lekko urażony. W sumie mu się nie dziwię.
-Nie gniewaj się - Lili wstała z fotela i usiadła obok Jack'a - nie mogłam być pewna twojej reakcji, a pozatym w "tamtych czasach" doskonale wiesz co się działo... - mówi, robiąc oczka zbitego pieska. Śliczne oczka - Jaaaaaaaack...
-Dobra. Wygrałaś - mówi Jack obejmując ją ramieniem. Max (którego cały czas obserwowałem) przymrużył oczy. Wiedziałem! On liczy na coś więcej!
-Cóż... Będę się zbierał. Mam kilka spraw do załatwienia - powiedział chłopak wstając z fotela. Sayonara!
-Ja jeszcze z tobą nie skończyłam - mówi Lili z uśmiechem, podchodząc do Max'a - wpadnij czasem, albo może się spotkamy - na te słowa chłopak szeroko się uśmiechnął.
-Nie ma innej opcji - puścił jej oczko i przytulił. Wyluzuj Matt. To tylko przyjaciele. Wcale nie leci na Lili i wcale nie czujesz chęci obicia mu mordy.
Max założył maskę, a Lili doprowadziła go go wyjścia. Mam co do niego złe przeczucia. I nie! To wcale nie zazdrość! Coś jest z nim nie tak i ja dowiem się co.
__________________________
Matt spokojnie xD jeszcze się krew poleje xD. Co myślicie? Czy Matt ma rację co do Max'a? Czy może po prostu jest tak zazdrosny? Piszcie co o tym myślicie w komentarzu ;)Ps. Okładki 1 i 3 miały najwięcej głosów więc ostateczne głosowanie.
CZYTASZ
Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔
Horror✔ - Zakończone *W Trakcie Poprawek* Przedstawiam wam drugą część przygód Lili. Jeśli nie czytaliście pierwszej części to radzę przeczytać :) Minęło kilka miesięcy od ostatnich wydarzeń. Jednak mimo tego co się stało i mimo takiego przebiegu spraw...