ROZDZIAŁ 21

2.6K 249 32
                                    

Max:

-Max'iu! Nie chowaj się! I tak cię znajdę i zabije! - usłyszałem echo jej głosu. Cholera. Nigdzie nie mogłem się schować, więc cały czas zmieniałem pozycję.

Słyszałem echo jej śmiechu, które rozniosło się po całym budynku.

To już nie jest Lili. Wyłączyła się. Rozumiem ją. Nie chciała czuć bólu po ich stracie, ale to wszystko to nie jest tak jak ona myśli! Wbiegłem do jakiegoś pomieszczenia i zamknąłem drzwi. Muszę złapać oddech.

-Max'iu! Gdzie jesteś? Chciała bym się tylko pobawić! - słyszę jej niewinny głos. Wyluzuj Max. Bądź cicho. Muszę stąd wyjść...

-Znowu same problemy z tobą - usłyszałem głos tego całego Miller'a. Shit! Cicho wyszedłem z pomieszczenia i obserwowałem sytuacje z ukrycia.

-Jak mi przykro - zrobiła smutną minkę - jakieś ostatnie słowa?

-Nagle taka harda? Już zapomniałaś o nich?

-O kim? Nie wiem o czym mówisz. Jestem teraz tym czym powinnam być od początku - wzrusza ramionami i patrzy na niego mrożącym krew w żyłach spojrzeniem - Bezlitosnym mordercą - Mówi z szerokim uśmiechem - Jakieś ostatnie życzenie?

-Za wysokie progi jak na ciebie - mówi mężczyzna i w jednej chwili za Lili pojawiły się dwa stwory. Zaśmiała się.

-Zaraz zobaczysz co mogę z nimi zrobić - nim się zorientował Lili wyrwała głowę jednemu z nich... Tak po prostu. Gołymi rękami! Jego czarna krew trysneła na nią.

Drugi nie zdążył nawet ryknąć, jak najpierw został pozbawiony kręgosłupa, a później kończyn. Zrobiła to bez najmniejszych problemów.

-Już? - zrobiła smutną minę i spojrzała na doktora - Twoja kolej - uśmiecha się szeroko. Mężczyzna był w szoku... Nie ukrywając.. Ja też. Jej siła jest niesamowita. Ale i niebezpieczna.

Lili w mgnieniu oka znalazła się koło Miller'a i przyszpiliła go do ściany. Jego ręce przebiła nożami tak, że były nad jego głową.

-Zaraz zobaczymy co masz w środku - I nie cackając się rozdarła jego fartuch razem ze swetrem. Wbija nóż w klatkę piersiową i przejechała nim na sam dół. Jego krzyk wywołał u Lili jeszcze szerszy uśmiech. Używając rąk otworzyła jego brzuch przez co krew ciekła na podłogę - Spokojnie. Postaram się abyś wszystko czuł.

Patrzyłem na to w szoku. Jasne Lili jest brutalna ale teraz nie była sobą. Nie miałem pewności czy po zabiciu go, wróci.

Dziewczyna zaczęła grzebać w jego wnętrznościach. Chwyciła jego jelita i zaczęła je wyjmować. Centymetr po centymetrze. Bardzo powoli.

-To ci nie będzie potrzebne - Po tym jak wyjęła jelita, jednym szarpnięciem wyrwała mu wątrobę przez co krew trysneła na nią. Mężczyzna zawył z bólu - Boli? Oh. Przepraszam - Mówi z udawaną skruchą - Postaram się żeby bolało bardziej - Następnie wyrwała mu żołądek i połamała żebra.

-Hm... Trochę mi to przeszkadza - Dotknęła dłonią płuc - Muszę je usunąć aby sprawdzić czy twoje serduszko jest zdrowe - i bez problemów wyrwała płuca. Była już czerwona od krwi. Mężczyzna się dusił - Oto cel mojej podróży - Spojrzała na bijące serce mężczyzny - A jednak masz serce. Hm... Ale chyba nie jest ci potrzebne prawda? - Chwyciła je w dłoń i wyrwała. Wyjęła sztylety, a zmasakrowane ciało mężczyzny padło na ziemię. Lili wyrzuciła jego serce jak jakiś śmieć i Westchnęła - To na tyle. Mówiłam. Ze mną się nie zadziera - Warczy. W jej oczach znowu mogłem dostrzec nienawiść połączoną z bólem. Padła na kolana wykończona.

Chciałem do niej podejść jednak... Ktoś mnie uprzedził.

Lili:

Straciłam nad sobą panowanie. Odebrał mi wszystko co kochałam i na czym mi zależało. Dokonałam zemsty jednak... Zostałam sama. Nie mam już nikogo. Nie ma dla kogo żyć...

Wpatrywałam się w zmasakrowane ciało doktora. Byłam cała w jego krwi. I tak potraktowałam go łagodnie. Ale co ja mam teraz zrobić? Gdzie iść? Co ze sobą zrobić? Zabić się? Żyć dalej? Uciec? Wyłączyć się? Zapomnieć?

Moje rozmyślania przerwało dotknięcie w ramię. Myślałam że to Max... Ale byłam w błędzie. Kiedy podniosłam głowę i zobaczyłam kto klęka koło mnie... Nie mogłam w to uwierzyć.

-Hej mała - To był on... To na prawdę on!

Rzuciłam się Jack'owi na szyję totalnie rozklejając. On żyje. Jest tutaj. Cały i zdrowy. Jack otoczył mnie ramionami i również przytulił.

Teraz przekonałam się jak bardzo mi na nich zależy.
___________________________________
Misiaczki oto rozdział :) Mam nadzieje że wam się podoba i do zobaczenia :* zmykam na egzamin bajo 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻

Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz