ROZDZIAŁ 11 + Podziękowania

3.2K 282 52
                                    

Lili:

-Okej. Możemy teraz wyjść - mówię do Niny kiedy wprowadziłyśmy małe poprawki, a konkretnie: ja swoje włosy związałam w dwa kucyki i założyłam soczewki, które zmieniły mój kolor oczu na niebieski, natomiast Nina założyła maskę żeby zasłonić swój uśmiech i założyła czapkę.

Szłyśmy korytarzem starając się nie zwracać na siebie uwagi, ale wyglądało na to, że kompletnie się nami nie przyjmowali. Cóż ja się nie dziwię. To jest jakieś wariatkowo. Ludzie w kaftanach, śmiejący się idiotycznie, facet który całuje się z manekinem, dziewczyna, która gada do swojego odbicia w lustrze... I wiele innych, o wiele dziwniejszych ludzi.

-A wy kim jesteście? Nigdy was tutaj nie widziałam? - usłyszałam nieprzyjemny kobiecy głos. Odwróciłyśmy się i naszym oczom ukazała się starsza kobieta. Burza bląd loków... W ogóle taka trochę Magda Gessler.

-Bo my...

-Jesteśmy tu nowe! To znaczy jesteśmy praktykantkami! Tak właśnie, dopiero zaczynamy - odpowiadam szybko. Przez chwilę nam się przygląda, aż w końcu wzdycha.

-Jak zwykle jest tu taki bałagan, że dowiadujemy się o wszystkim w ostatniej chwili. Chodźcie za mną - mówi i nas wyprzedza. Nie mając większego wyboru ruszyłyśmy za nią.

-I co teraz? Miałyśmy się dostać do akt pacjentów - szepcze Nina.

-Spokojne. Pozbędziemy się jej i po sprawie - mówię cicho.

Szłyśmy przez długi korytarz aż w pewnym momencie zatrzymała nas jakaś młoda dziewczyna. Krótkie, brązowe włosy, niebieskie oczy i w sumie nawet nie ładna.

-A Justyna. Dobrze, że Cię widzę. Zajmij się tymi praktykantkami. Ja muszę iść do pacjenta - mówi i szybko znika. Obie spojrzałyśmy na nią.

-No więc... Chodźcie za mną. Pokaże wam co będziecie robić - mówi z uśmiechem.

Pokazała nam parę pokoi, stołówkę, pokój ordynatora... I to był nasz cel.

-Justyna, a ordynator jest u siebie?

-Nie. Dzisiaj zastępuje go Rebeca, którą już poznałyście - mówi idąc dalej. Teraz albo nigdy - teraz musze wracać do pracy. Zróbcie sobie wolne. Ale żeby nie było, następnym razem tak ulgowo nie będzie - idealnie.

-Wybacz Justi - mówię i wbijam jej nóż w serce - ale nie będzie następnego razu - uśmiecham się do niej, obróciłam nóż o 360° i wyjęłam go. Ciało dziewczyny, bez ducha padło na ziemię - w końcu. Już sam jej wygląd mnie irytował.

-Masz farta, że nikt nas nie widział. Jak dostaniemy się do pokoju ordynatora?

-Zostaw to mnie. Ciało wyrzucimy przez okno. Wyjdzie na samobójstwo - mówię chwytając ręce dziewczyny i ciągne ją do najbliższego okna.

-Tak. Najpierw wbiła sobie nóż w serce a potem wyskoczyła przez okno? - Coś w tym jest.

-Hm... To schowamy ciało, dopóki nie załatwimy sprawy. Później je znajdą i zrobią aferę - przeszłam kawałek i z trudem wsadziłam ciało brunetki do szafki z fartuchami. Gdyby czas nas nie gonił, zrobiła bym z Niną coś ciekawszego z tą dziewuchą. Ale już trudno. A teraz nasz cel: gabinet ordynatora.
******
Jaki jest idealny czas na włamanie w szpitalu psychiatrycznym? Przerwa obiadowa.

Podczas gdy lekarze i pielęgniarki jedli obiad, ja i Nina poszłyśmy do gabinetu ordynatora.

-Patrz czy nikt nie idzie - mówię do Niny.

-Jak chcesz otworzyć drzwi bez klucza, nie rozwalając zamka?

-Tak jak ty włamujesz się do pokoju Jeff'a. Daj wsówkę - mówię z uśmiechem. Nawet przez maskę zauważyłam jak też się uśmiecha.

-Ten patent zawsze działa - mówi rozbawiona i podaje mi wsówkę, którą miała we włosach.

Na filmach to wydaje się prostsze. Nie wiem ile mi to zajęło, ale w końcu udało mi się otworzyć drzwi. Weszłyśmy do środka gabinet nie był duży. Czarny skórzany fotel, drewniane biurko na którym było mnóstwo papierów, szafka z różnymi lekami i sejf w którym są prawdopodobnie dokumenty pacjentów.

-Cel naszej misji - mówi Nina i podchodzi do sejfu. Przełożyła ucho do drzwi i kilka razy przekręciła zamek szyfrowy.

-Jak ty to zrobiłaś? - pytam, po tym jak udało jej się otworzyć tą cegłę.

-Ma się tą wprawę - mówi dumna - Jak on miał?

-Miller

-Miller, Miller... - szuka w papierach - Mam! Jest w pokoju numer 369, na samej górze. Ale nic więcej nie ma. Tylko nazwisko - mówi zdziwiona. To fakt, nie ma tam nic o rodzinie i o nim samym. Wątpię aby to był przypadek.

-W takim razie zaraz się dowiemy czy to co mówią o nim to prawda.
________________________________
Co ja mogę wam powiedzieć... Aż brak mi słów. Wasze komentarze... Jesteście naprawdę niesamowici. Nie wiem czym zasłużyłam sobie na takich czytelników :) Dziękuję wam naprawdę za takie wspaniałe i motywujące komentarze. Macie racje. Nie powinnam się przejmować takimi ludźmi. Ale jeśli chcecie to zajrzyjcie do książki "Hope kocha" autorstwa Qllkaa i ocenicie czy to co pisała to prawda.

Także jeszcze raz wam dziękuję :D jesteście Cool, super, Wow :D i wiele innych pozytywów, które mogła bym tutaj wypisać :D dziękuję też osobom, które włączyły się do "dyskusji" pod Epilogiem :) to w brew pozorom również mnie zmotywowało :)

To wszystko co tutaj jest. Wyświetlenia, gwiazdki... W zasadzie to dzięki wam, ale ja nie prosiłam mojej szkoły aby głosowali na moją historie. Sama na to pracowałam i nawet nie liczyłam na taką ilość wyświetleń. To jest wasza wola, wasz wybór :) jeszcze raz wam dziękuję i uwaga....
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
WRACAM W PEŁNI SIŁ! KOCHAM WAS MIŚKI 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻

PS. Dziękuję też tym, którzy wytrzymali do końca :P trochę się rozpisałam :*

Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz