ROZDZIAŁ 15

3.1K 262 41
                                    

Lili:

Stałam jak sparaliżowana. Totalnie się tego nie spodziewałam, a to co się działo w środku to był istny huragan! W brzuchu pojawiło się przyjemne ciepło i o matko! Na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec! Co on ze mną robi.

Po chwili odsunął się lekko i sprawdzał moją reakcje. A ja dalej jak ten słup stałam i nie wiedziałam co powiedzieć.

-Teraz już się domyślasz? - pyta kładąc dłonie na mojej talii i przyciągając do siebie. Moje serce prawie wyskoczyło z piersi.

-Ja...

-Tutaj jesteś...! - usłyszałam głos który urwał się w połowie zdania. Szybko odsunęłam się od Matt'a i spojrzałam na Jasona, który z nikąd pojawił się niedaleko nas - przeszkadzam?

-N-nie! O co chodzi? - pytam próbując doprowadzić się do porządku.

-Powinnaś coś zobaczyć - pyta, patrząc podejrzliwie na mnie i na Matt'a.

-Zobaczymy się później - wyszeptał mi do ucha Matt, a mnie przeszły ciarki. Co się ze mną dzieje?! Pierwszy raz tak się czuje!

-Chodźmy już... - minęłam Jasona, który po chwili do mnie dołączył.

-Czy...

-Nie komentuj tego - przerwałam mu ostro. Najpierw sama muszę to przetrawić...

*********
-Co tu się dzieje? - pytam Jasona, jednocześnie patrząc na zamieszanie. Wszędzie było pełno policji i karetka.

-Trafiłem na to zamieszanie kiedy szukałem ofiary - mówi i po cichu zmieniliśmy pozycję - szybko dowiedziałem się o co chodzi - wskazał na ciało leżące na ziemi.

Była to dziewczyna. Mniej więcej w moim wieku. Było to dziwne bo miała białe włosy tak jak ja. Ale to nie był jej naturalny kolor. Jej ciało było poszarpane, a widząc obrażenia na nogach i rękach wnioskuję, że się broniła.

-Co tu się stało?

-To znowu te stwory. To już druga dziewczyna która zginęła. O dziwo wszystkie miały, albo jasne włosy, albo białe - cholera...

-Miller - warcze pod nosem.

-Słyszałem, że uciekł. Tylko co on może mieć z tym wspólnego - Pyta Jason.

-To proste. Chce mnie dopaść. Chyba przypadłam mu do gustu.

-Tylko mi nie mów...

-Tak, byłam go odwiedzić - mówię z krzywym uśmiechem.

-Zwariowałaś - to nie było pytanie.

-Dzięki - Mówię i się rozglądam. Przy ciele stał jakiś mężczyzna, pewnie policjant i Erik. Prawa ręka ojca. Jak ja go nie lubię.

-Spadajmy stąd. Jutro pogadam z Erikiem ewentualnie ojcem - mówię cicho i razem z Makerem oddaliśmy się od miejsca morderstwa. Mamy też problem bo robi się ciemno, a te bestie kochają mrok. A przynajmniej tak mi się wydaje bo wszystkie ataki miały miejsce w nocy.

-Możemy się spodziewać tych malum'ów wszędzie - mówi, a ja spojrzałam na niego rozbawiona.

-Malum'y? - pytam powstrzymują śmiech.

-"Malum" to po łacinie "zło" - tłumaczy.

-Od kiedy jesteś takim specem od łaciny? - śmieje się. Chociaż teraz nie za bardzo powinno nam być do śmiechu. Jesteśmy w samym środku lasu. W nocy. Spełnienie moich marzeń (wyczujcie ten sarkazm).

-Jeszcze dużo o mnie nie wiesz Sweetie - mówi z uśmiechem a jego żółte oczy świecą w ciemności.

-Ale się dowiem - mówię pewna siebie - A zmieniając temat idziesz do nas. Jest noc, a do naszego domu jest bliżej - mówię od razu.

-Okej. Ale Pozwól Sweetie, że teraz ja zmienię temat - zaczął, a ja na niego spojrzałam - Co się stało między tobą, a Matt'em?

-Em... Nic... - otworzył usta aby coś powiedzieć, ale mu przerwałam - Nie mów że kłamie! Wystarczy że robi to LJ.

-Okej nie chcesz, nie mów, ale ty i Matt pasujecie do siebie - po tych słowach całą drogę przebyliśmy w ciszy, a w głowie cały czas miałam słowa Jasona i chwilę w której Matt mnie pocałował.

********
Do domu dotarliśmy bez problemu co mnie trochę zdziwiło. Teraz siedzimy sobie w jedynym pokoju, który mieści nas wszystkich (czyt. Salon) i gadamy o byle czym. Cały czas unikam jakiego kolwiek kontaktu wzrokowego z Matt'em. Wolałam teraz się skupić na tym co jest teraz... Chociaż rozmowa z Matt'em jest nieunikniona...

Bloody Mery, Bloody Mery, Bloody Mery.

W mojej głowie rozbrzmiał głos. Moje oczy z automatu stały się czarne, a po policzkach zaczęły lać się krwawe łzy. Nie zwracając na nic uwagi wbiegłam do lustra, a następnie do labiryntu.

Ale... Jak to... Żadno lustro się nie podświetliło. Nie widziałam też nikogo kto by stał i mnie wzywał, a mimo to w mojej głowie brzmiał cały czas ten sam głos.

Bloody Mery, Bloody Mery, Bloody Mery.

Poczułam rozrywający ból głowy. To było nie do wytrzymania. W głowie cały czas słyszałam te słowa. Padłam na kolana łapiąc się za głowę. Błagam wyciszcie to!

Matt:

-Lili długo nie wraca - Zauważył Jason.

-To prawda. Coś musi być nie tak - powiedział Jack.

-Martwicie się na zapas - mówi Jeff, chociaż jego głos zdradzał, że również go to niepokoi.

-Miller jest na wolność. Na pewno coś planuje - mówię po chwili.

Jack wstał z fotela na którym siedział o podszedł do lustra. Wypowiedział trzy razy "Bloody Mery". Przez chwilę panowała grobowa cisza, aż w końcu pojawiła się Lili.

Ale zamiast rzucić się z nożem, czy chociażby złapać Jack'a za fraki i wciągnąć go do lustra. Lili DOSŁOWNIE padła na ziemię. Zwijała się bólu.

-Lili! - Nie minęła chwila, a Jack pomógł jej podnieść się do pozycji siedzącej. Dziewczyna trzymała się za głowę, a z jej oczu lało się coraz więcej krwawych łez.

-Co się dzieje?! - pyta Ben.

-Błagam... Niech to się skończy... - ledwo powiedziała, a jej głos był przepełniony bólem.

-Slender zrób coś do cholery! - Slender podszedł do dziewczyny. Wymamrotał jakieś słowa a dziewczyna zasnęła.

-Jutro się obudzi. A teraz należy się dowiedzieć...

-Co się stało?
________________________________
Miśki ponieważ mamy długi weekend to macie rozdział :D za dwa tygodnie mam oficjalne egzaminy :/ a teraz mam masę próbnych egzaminów :/ życzcie mi szczęścia misie 🐻 🐻 🐻 🐻 i do zobaczenia 🐻 🐻 🐻 🐻 :*

PS. Za błędy przepraszam 🙏

Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz