ROZDZIAŁ 17

2.9K 263 88
                                    

Lili:

-Jessie?!?! - o co tu chodzi?!

-A ty co taka zdziwiona? - prycha. Jej charakter całkowicie się zmienił. Z nieśmiałej i miłej dziewczyny zrobiła się arogancka.

-To ty jesteś wspólniczką Miller'a?!

-Odkryłaś Amerykę - mówi z irytacją.

-Dlaczego? - tego nie rozumiem.

-Dlaczego?! Jeszcze się pytasz?! Chciałam zemsty! - krzyczy wściekła.

-Co ja Ci zrobiłam?

-Jesteś głupia czy udajesz? To ty zabiłaś moich rodziców! To przez ciebie Max mnie zostawił! Straciłam wszystko! Pragnęłam zemsty! Wtedy spotkałam Miller'a. Obiecał, że pomoże mi dokonać zemsty pod warunkiem że będę mu pomagać. Zgodziłam się - mówi, a jej oczy są pełne nienawiści.

-To nie ja zabiłam twoich rodziców! Nie widzisz, że on cię tylko wykorzystuje!

-Zamknij się! Jesteś kłamliwą szmatą!

-Dziewczynki spokojnie - usłyszałam ten nie przyjemny głos. Spojrzałam w stronę źródła dźwięku i tym samym zobaczyłam tego Doktorka. Teraz wyglądał jak normalny naukowiec. Okulary na nosie, włosy doprowadził do porządku, był czysty. Na sobie miał czerwony sweter, a na to zarzucony kitel. Spodnie jak i buty były czarne, - Jessie możesz już iść - Mówi twardym tonem.

-Zginiesz szmato - warczy w moją stronę i mijając Miller'a wychodzi.

-Musisz jej wybaczyć. Ostatnio jest nerwowa - mówi wchodząc głębiej do pomieszczenia - miło, że mnie odwiedziłaś

-Wiesz, wyboru to ja raczej nie miałam.

-Wygodnie ci?

-Tak wiesz, zawsze marzyłam o tym aby wylądować w opuszczonym szpitalu, w kaftanie - to wcale nie był sarkazm. O co wy mnie oskarżacie?!

-Twój sarkastyczny ton jest zabawny - mówi z uśmiechem.

-Dobra doktorku! A teraz tak na serio. Ty mnie wypuścisz, ja cię zabije i wszyscy będą szczęśliwi.

-Interesująca propozycja, ale nie skorzystam - A miałam taki dobry plan - Pewnie jesteś ciekawa, dlaczego tu trafiłaś?

-Jesteś ciekawy jak działają moje zdolności i chcesz przeprowadzić na mnie eksperymenty? - to rzecz tak oczywista jak głupota Jeff'a.

-Z tym pierwszym to masz rację. Ale nie będę na tobie eksperymentować. I tak nic nie odkryje. A pozatym wszystkie informacje znajdują się w twoim DNA i krwi - mówi podchodząc do stolika z narzędziami.

-Wiesz tak się składa, że nie lubię igieł. To może jednak Przemyślisz moją propozycję? - mój wzrok był skierowany na jego ręce w których szykował strzykawkę.

-Postaram się, żeby nie bolało. A jeśli będziesz grzeczna to twojemu przyjacielowi nic się nie stanie - mówi napełniając czymś strzykawkę. Mojemu przyjacielowi... O nie...

-Gdzie jest Jack?! - warcze i próbuje się uwolnić. Niech mu włos z głowy spadnie a pożałuje!

-W bezpiecznym dla niego miejscu - mówi odwracając się do mnie - Nie ruszaj się.

-Niech mu włos z głowy spadnie...

-To co? - pyta ze złośliwym uśmiechem.

-Zapłacisz za to - warcze pełna wściekłości.

-Jeśli będziesz grzeczna to go oszczędze - mówi i wbija igłę w mój kark - Za chwilę będzie po wszystkim. Nie bój się. To ma za zadanie osłabić cie na tyle, abym mógł zdjąć kaftan bez ryzyka.

-Kiedyś i tak odzyskam siły - warcze i czuje, że robię się coraz słabsza.

-Zanim się to stanie, ja będę miał to co chce - mówi z uśmiechem, a ja powoli tracę władzę nad mięśniami. Mam nadzieję, że Jack'owi nic nie jest...

Jack:

-Kurwa - Warcze pod nosem próbując się wydostać. Jedyne co wiem to to, że jestem w piwnicy przywiązany do krzesła i pozbawiony broni. Ta szmata Jessie za tym stoi. Jeśli ten doktorek coś jej zrobi to przysięgam, że zginie śmiercią wolną i bolesną.

Za wszelką cenę próbowałem dostać się do mojego skalpela, który leżał na ziemi po drugiej stronie pomieszczenia. Jak się okazuje: nie jest to łatwe. W pewnym momencie usłyszałem czyjeś kroki. Pewnie to Jessie. W sumie to nawet lepiej. Już ja jej powiem parę ładnych rzeczy. Ale zamiast Jessie wszedł... Max. On też?!

-Jack?! - chyba się mnie tutaj nie spodziewał 

-A kogo się spodziewałeś?! Kopciuszka?! Wyjaśnij mi co się tu do cholery dzieje! - Co raz bardziej byłem wściekły.

-Ciiii - upomniał mnie - nikt nie wie, że tu jestem - mówi i zaczyna mnie rozwiązywać - Wyjaśnię ci to później. Najpierw trzeba uwolnić Lili - Już po kilku chwilach byłem wolny. Szybko wstałem, zabrałem skalpel i zacząłem się kierować w stronę wyjścia.

-Jeśli dowiem się że maczałeś w tym palce, zabije - warcze do niego i razem wychodzimy.

Mam nadzieję, że nie jest za późno.
______________________________
Ale wasze miny muszą być bezcenne xD wszyscy "To Matt to Matt!"  a tu taki zaskok! Nikt się nie spodziewał że to Jessie! XD sama się tego nie spodziewałam xD niewinnna i nieśmiała Jessie wspólniczką doktorka?

Chcecie wiedzieć co będzie dalej? Czekajcie na kolejny rozdział bajo miśki 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻

Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz