Special

2.9K 211 38
                                    

Lili:

-Ben Drowned! Ty oszuście! - Krzyczy Tooby gdy po raz kolejny przegrał z Benem. Z nim nie da się wygrać.

-Wcale nie oszukuje!

-Kłamiesz - LJ. Nasz wykrywacz kłamstw.

-W ogóle to widzieliście Slendera? - Pyta Jeff.

-Nie widziałam go cały dzień. Trochę to dziwne - Stwierdzam. Papcio zawsze był w domu ewentualnie wychodził na 2-3h, a teraz? Nie ma go cały dzień.

-Jeszcze pomyślę, że znalazł sobie dziewczynę - Śmieje się Jack. Jak sobie to wyobraziłam to aż mnie ciarki przeszły.

-Wy sobie tu układajcie teorie spiskowe, a ja wychodzę. Nudzi mi się - I wyszłam zanim Jack zdołał coś powiedzieć.

Była godzina 23:00 więc w lesie panował mrok, a jedyne światło jakie padało na las to światło księżyca. Żeby nie chodzić jak głupia to zawołałam Smile'a. Zawsze ktoś do towarzystwa.

-Co jest Smile? - pytam kiedy w pewnym momencie zatrzymał się i zaczął węszyć. Rozejrzałam się i dostrzegłam wysoką postać. Slender? Podeszłam po cichu bliżej i obserwowałam jak z kimś rozmawia. Czy to... Dziewczyna?! WHAT THE FUCK! Trzymali się za ręce! Czy ja śnie?! Rozmawiali ze sobą kilka minut, pożegnali się i slendi zniknął.

-Smile... Ty też to widziałeś? - spojrzałam na niego. Wyglądał jakby zobaczył ducha co u niego wygląda naprawdę zabawnie.

Przeniosłam wzrok na dziewczynę slendiego. Była około pół metra niższa od slendiego, Miała długie, białe włosy, a na nich czerwona opaska. Na sobie miała białą sukienkę z guzikami. Podobnie jak slendi miała macki na plecach.

O kurwa! Myślałam, że slendi jest jedyny w swoim rodzaju, a tu taki zaskok! Trzymała w rękach czerwoną róże, a na jej "Twarzy" dostrzegłam rumieńce. Wyobraźcie sobie manekina z rumieńcami... Pewnie macie tą samą minę co ja. Szczęka to mi prawie do ziemi opadła. A więc to dlatego tak ostatnio znika.

Cichaczem oddaliłam się od niej i pobiegłam do domu. Nie będę im na razie nic mówić. Poczekam jak cała sytuacja się potoczy, chociaż ja sama nie mogę w to wierzyć. Nasz Papcio ma dziewczynę! On.Ma.Dziewczyne! Jaram się tym jak dziecko, ale trudno mi się dziwić. On... No cóż... Nie przypomina chłopaka czy mężczyznę, który może mieć dziewczynę.

A jednak pozory mylą.

*****

Następnego dnia po południu trenowałam w lesie. Wczoraj w nocy po "Randce" slendera, postanowiłam się rozerwać. Zabiłam jakiegoś faceta z kilkoma zabójstwami na koncie, ale wyjebałam się z 4 razy zanim go złapałam. Nie mogę pozwolić na spadek formy, więc teraz skacze z drzewa na drzewo wykonując akrobacje. Zapytam się Candy Popa czy chciał by pójść ze mną do cyrku.

Miałam właśnie skoczyć na kolejne drzewo kiedy coś złapało mnie za nogę i ściągnęło na dół. W efekcie wisiałam do góry nogami nad ziemią.

-To nie ja przykleiłam Jeff'a do krzesła! - Mówię od razu myśląc, że to slender mnie złapał... Ale byłam w błędzie... To była ta wczorajsza dziewczyna (?) - Ou...

-Nie powinnaś chodzić sama po lesie - odezwała się... Całkiem miłym głosem. Przypuszczam, że też jest spokojna jak slender.

-Wiesz gdybyś mnie znała wiedziała byś, że zawsze chodzę po lesie sama. Czasami nawet spędzam tu noc - wzruszam ramionami.

-Jesteś chyba za młoda na takie wyprawy - no teraz to przesadziła.

-Kobieto! Mam 18 lat!

-Nie wyglądasz.

Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz