Rozdział 1.

736 25 4
                                    

Wracałam z toalety. Gdy chciałam wejść do pokoju który dzieliłam z moją przyjaciółką May usłyszałam,że rozmawia o mnie z kimś przez telefon.
- ...wiesz jaka Iris jest głupia? Myśli,że jestem jej przyjaciółką. Mówi mi swoje tajemnice. Ja jej nic ważnego nie mówię. Spokojnie Lola ona nic się nie domyśla. Nie wie co planujemy.- Załamałam się. Jak ona mogła mi to zrobić?! Ufałam jej,a ona tak naprawdę udawała i przyjaźniła się z Lolą. Moim wrogiem. Osobą której nieznoszę. Straciłam 3 lata z May. 3 lata w kłamstwie. 3 lata fałszywej przyjaźni.
Odwróciłam się i pobiegłam przez ciemny korytarz do pokoju Kaya i Lawrenca. Otworzyłam drzwi.
Jego pokój był zielony. Po prawej stronie stała szafa,gdy zobaczyłam,że nie ma Lawrenca ,rzuciłam się Kayowi na szyję i zaczęłam płakać.
- Hej,Iris...co się stało?
- May...ona- głos mi się załamał- nie jest i nie była moją przyjaciółką.
- Ale dlaczego?- zapytał.
Opowiedziałam mu całą historię. Spędziłam całe popołudnie z nim,bo potem przyszedł Lawrence.
Miał na sobie T-shirt i ciemne jeansy. Był lekko opalony. Miał kasztanowe włosy i ciemno zielone oczy.
Wróciłam do pokoju. Naszczęście nie nie zastałam w nim May.
Pewnie była u Loli.
Nasz pokój miał jasno niebieskie ściany. Łóżka stały po prawej stronie. Nad nimi wisiały plakaty naszych idoli i zdjęcia. Między łóżkami stały szafki nocne. Po lewej stronie stała szafa,jedno duże biurko i dwa krzesła. Naprzeciwko wejścia było okno.
Siadłam na parapecie i wygladałam przez okno.
Ogród przed liceum Pattery Clayd był mały. Było parę rzędów kwiatów rozmaitego rodzaju,a przy bramie i murze którym była ogrodzona szkoła rosły świerki.
- Hej, Iris! - powiedziała radośnie May. Miałam jej dość. Chciałam na nią nakrzyczeć,wygonić ją z pokoju.
- Hej...- wymamrotałam
- Czy coś się stało? - zapytała.
Tak! Słyszałam jak mnie obgadywałaś z Lolą. Słyszałam,jak mówisz,że jestem głupia. Wynoś się stąd!
Chciałam jej to powiedzieć,ale sprowadziłoby to na mnie jeszcze większe kłopoty.
- Nie.
- Napewno? Iri przecież widzę,że coś się dzieje.- naciskała. Chciała żebym jej powiedziała co mnie martwi,ale tylko po to żeby to powtórzyć Loli. To bolało bardziej niż cokolwiek czego doświadczyłam w życiu.
- Nie, nic się nie stało.- odpowiedziałam zimno. Miałam jej dość. Więc zeskoczyłam z parapetu i wyszłam z pokoju. Nie wiedziałam gdzie iść.
Właśnie teraz zorientowałam się,że odrzucałam każdą osobę która chciała się ze mną zapoznać gdy "przyjaźniłam" się z May. Myślałam,że będę się z nią przyjaźniła już zawsze.
Poszłam do biblioteki i zaczęłam przeglądać przypadkowe książki. Czytałam ich streszczenia i uważnie przyglądałam się ich okładkom.
W bibliotece było kilka stołów a dookoła nich były poustawiane krzesła. Regały z książkami były wysokie. Sięgały prawie do sufitu.
Z moich myśli wyrwał mnie niewiele wyższy odemnie,dobrze zbudowany chłopak. Miał jasną cerę,ciemne blond włosy i brązowe oczy. Był ubrany w luźny granatowy T-Shirt z jakimiś obrazkiem i jeansy.
- Hej.-powiedział, a mi język uwiązł w gardle.
- Hej.- wydukałam.
- Ty jesteś Iris?- no tak...przez to,że przyjaźniłam się z May byłam...popularna.
- Tak...-odparłam smutna
- Ja jestem Jeremi.- Jakie ładne imię: Jeremi. Ciekawe jak ma na nazwisko. Chciałam się go o to zapytać ale on przeszedł obok mnie i wręczył mi karteczkę. Bez słowa wyszedł z biblioteki.

Jutro o 13.00. Główny plac.
Obejrzałam się za siebie. Chciałam go jeszcze raz zobaczyć,ale w bibliotece zostałam tylko ja,książki i Pani bibliotekarka.
Wróciłam do pokoju.
May leżała na łóżku i przeglądała czasopismo modowe. Miała na sobie piżamę. Swoje długie brązowe włosy odgarniała co chwilę na plecy.

Ja poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Moje proste bląd włosy które zazwyczaj sięgały mi do klatki piersiowej teraz były całe poplątane,przez to sięgały mi do obojczyka. Miałam ciemne niebieskie oczy i różowe usta. Zaczęłam rozczesywać włosy. Potem związałam je w kucyka i weszlam do kabiny prysznica by się umyć.

Wampiry, mój nowy świat|☆ZAKOŃCZONE☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz