Rozdział 9.

216 14 0
                                    

Obudziłam się rano około 7 lub 8 godziny. May już wstała i była w łazience.
Spojrzałam na telefon.
Jeremi : Iris dlaczego wczoraj poszłaś?
Jeremi:Iri?
Jeremi:Dlaczego nie odpisujesz?
Jeremi:Jesteś zła?
Jeremi:Przecież ja ją tylko przytulałem.
Jeremi:Katelin to moja kuzynka.
Gdy zobaczyłam ten SMS zamurowało mnie.
Iris:Co?! Kate to twoja kuzynka?
Jeremi:Tak.
Iris:Przepraszam Cię. Myślałam...źle myślałam.
Jeremi:Tylko następnym razem się nie obrażaj. Jasne?
Iris:Ok.
Jak mogłam być taka głupia! Myślałam,że oni ze sobą chodzą,że...
Jeremi:Spotkajmy sie za 10 min. Ok?
Iris:20 minut
Jeremi: No ok.
Uśmiechnełam się do siebie.
-Ej Iris?-May wyrwała mnie z zamyśleń.
-Tak?
-Idziemy dziś na miasto?-zapytała
Nie chciałam jej odmawiać,bo teraz zrobiła się dziwnie miła. Ale jestem też omówiona z Jeremim.
-A o której?-zapytałam.
Miałam nadzieję,że z Jeremim nie będę siedziała do 20 lub później.
-No...około 17?
-Okej.-odpowiedziałam i poszłam do łazienki się szykować.
...
-Hej.-powiedział nieśmiało Jeremi
- Czy coś się stało? -zapytałam lekko zaniepokojona.
-Emmm...-zaczął niepewnie więc wiedziałam,że co musiało sie stać.
Dotknełam delikatnie ręką jego policzka. On spojrzał na mnie i pocałował mnie w policzek.
-Kate źle się czuje.-wymamrotał. Mimo mojego wczorajszego zachowania,on mi to mówi. A ja już bo czuję zazdrości.
-Co się jej stało?-zapytałam zaciekawiona.
Jeremi był wpatrzony w jakiś punkt na trawie. Włosy lekko opadały mu na oczy. Wyglądał tak ładnie.
Rozejrzałam się dookoła. Siedzieliśmy na ławce przy jednej ze ścian naszej szkoły. Naprzeciwko nas rozciągał się ogród.
Spojrzałam jeszcze raz na Jeremiego. Pojedyncza łza powoli spływała mu po policzku.
On naprawdę martwił się o Katelin.
Gdy zobaczył,że patrze wstał i zaczął iść w stronę wejścia do szkoły.
Złapałam go za rękę,a on zatrzymał się.
-Jeremi...-powiedziałam by na mnie spojrzał. -Ludzie,lub wampiry płaczą nie dlatego,że są słabi. To dlatego,że zbyt długo byli silni.
Spojrzał mi w oczy,a potem pocałował mnie w usta.
-Idziemy?-zapytał z delikatnym uśmiechem
-Gdzie?-zapytałam trochę zaniepokojona jego pytaniem.
-Na dół. -szepnął
-O co Ci chodzi? Zaczynasz mnie denerwować! Zamiast powiedzieć gdzie,to Ty mi jakieś durne,idiotyczne zagadki dajesz!Jeremi!-krzyknęłam. Naszczęście nikogo nie było w pobliżu.
Spojrzałam na Jeremiego. Zwijał się ze śmiechu, a ja nie rozumiałam dlaczego.
-Aha?-powiedziałam i popatrzyłam na niego krzywo.
-O proszę.-odezwał się znajomy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam Kaya.
-E-a-l-nie mogłam wydukać ani słowa.
-Słuchaj...-zaczął Jeremi
-Cicho!-uciszył to Kay- kogo wolisz?!
Co?! Jak mogłabym wybierać między Kayem,a Jeremim.
"-Kochana Iris pamiętaj, że gdy już będziesz duża i znajdziesz sobie chłopaka, a pojawi się drugi,to wybierz tego drugiego-powiedziała babcia.
-Ale dlaczego?-zapytałam nie rozumiejąc do końca jej słów
-Bo gdybyś naprawdę kochała tego pierwszego to nie pojawił by się drugi-uśmiechnęła się do mnie życzliwie,a ja wskoczyłam na jej kolana."
-Serio?-zapytałam-Wy obydwoje tego chcecie?
Jeremi i Kay spojrzeli na siebie.  Wyglądali zabawnie. Obydwoje byli mniej więcej tego samego wzrostu i podobnie zbudowani,ale mieli kompletnie inne charaktery.
Kay był jak woda,nie dało się go zatrzymać i był nieprzewidywalny.
Jeremi był jak wiatr,zawsze przy Tobie,zawsze sprzyjający.
-Iris. -z zamyśleń wyrwał mnie Kay-tak chcemy.
Spojrzałam na Jeremiego,a on skinął głową. Potem spojrzałam na Kaya. Stał zniecierpliwiony.
-Moja babcia kiedyś mi powiedziała-zaczęłam przytaczać słowa babci-by się drugi.
Skończyłam mówić i spojrzałam z nieśmiałym uśmiechem na Jeremiego.
-Hahahahahaha- zaśmiał się Kay-Ty tak na serio? Wolisz jego ode mnie? Bo babunia Ci tak powiedziała? -powiedział z pogardą .
Nikt nie ma prawa obrażać mojej rodziny!
Podeszłam do Kaya i spoliczkowałam go.
-O matko! Bo się popłaczę.-powiedział i udał,że ociera sobie łzy.
Podeszłam do niego i tym razem uderzyłam go z pięści w ten sam policzek co wcześniej.
-Aaaaaaał!-krzyknął i zaczął pocierać ręką o policzek.
Zauważyłam,że dookoła mnie stoi około 20 lub 30 osób i dopinguje Kaya.
-NIE DAJ SIĘ DZIEWCZYNIE! -krzyknął ktoś z tłumu.
-Iris!-szepnął Jeremi gdy przechodził za mną-uważaj bo twoje moce wzrastają i będziesz teraz silniejsza.
Uniosłam brwi i uśmiechnełam się w duchu.
-Idioto!-krzyknęłam gdy Kay uderzył mnie w udo.
Podbiegłam do niego i kopnełam go w brzuch,a potem w krocze. Zaczął zwijać się z bólu,ale tłum nadal go dopingowł.
Załapałam go za rękę którą chciał mnie uderzyć w udo.
-Jeżeli jeszcze raz -zaczęłam ostro - powiesz coś o moich bliskich lub o mnie to będziesz w gorszym stanie.
-Hah- zaśmiał się,ale teraz mnie to nie obchodziło,bo wiem,że w duchu się boi,ale nie chce tego pokazać przy innych.

Dla Naibelti

Wampiry, mój nowy świat|☆ZAKOŃCZONE☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz