Rano obudziłam się w swoim łożku, w swoim pokoju ale coś mi nie pasowało. Gdzie jest Neymar? Miał u mnie nocować postanowiłam zejść na dół podniosłam się do pozycji siedzącej i wstałam słysząc głośny pisk
-Co? Trener? Już idę! -zaczął krzyczeć Neymar
-Co robisz pod moim łóżkiem? - kiedyś się przekręcę i to z jego winy ja wam mówię.
-O to ty, ja śpię, byłem na łożku obok ciebie ale tak jakby... Spadłem bo strasznie wierzgałaś tymi długimi kopytami.
-Po pierwsze nie są długie po drugie to nie kopyta tylko moje krótkie grube giry ! Krzyknęłam i roześmiałam się w tym czasie zadzwonił mój iPhone.
*rozmowa telefoniczna*
-Tak słucham?
-Martina?
-Tak o co chodzi?
-Wiedziałam ze tak młoda i niedoświadczona osoba jak ty nie wróży nic dobrego przez wczorajszą bójkę straciliśmy klientów już tu nie pracujesz! Jesteś zwolniona!
*zakończenie rozmowy*
Spojrzałam na niego wzrokiem mordercy, wskazałam palcem i oświadczyłam:
-Neymar, od dziś to ty pracujesz na moje utrzymanie!
-Spojrzał na mnie zdziwiony ale po chwili zrozumiał
-Z miła chęcią kochanie to może żeby było łatwiej zamieszkasz u mnie!-jebło go coś?
-Pewnie nie zauważyłeś ale mam własny dom i tak na marginesie właśnie się w nim znajdujemy KOCHANIE -podkreśliłam ostatnie słowo
-Czy ja się ciebie pytałem o zdanie? Przeprowadzasz się i tyle. Gdzie masz walizkę? - zaczął się rozglądać dookoła.
-Nigdzie nie idę zostaje tu nie będziesz mi rozkazywał!
-Jesteś tego pewna?-spytał i nim zdążyłam zareagować byłam niesiona do jego domu, który Nie wiem czy wspominałam ale jest bardzo blisko... Mianowicie dwie ulice dalej.
* one day later *
Siedziałam z tym porywaczem przed telewizorem kiedy ten inwalida umysłowy postanowił mi coś oznajmić.
-Martina kochanie sprzedałem twój dom...
-Co kurwa?!-po polsku oczywiście
- Nie wiem co tam sobie gadasz ale ok -przewrócił oczami
- Matka ci nie mówiła żebyś nie przewracał oczami bo ci tak kiedyś zostanie?!- wydarłam się
- Spierdalaj klapką dla kotów
-Spierdalaj chujolotem gdzieś tam - wskazałam w mało określonym kierunku tak gdzieś... w kierunku planety inwalidów umysłowych jestem pewna, że ta o to planeta w szybkim tempie znalazła by się pod jego patronatem.
- Ty Czarnobylu kuźwa
Ty, ty, ty binladenie jeden
-Ty islamisto spod supermarketu!
-Ty żulu spod monopolowego
-Ty ściero do wyrzyganych wnętrzności meneli! - serio?
-Krowi placek jesteś wiesz??- w tym momencie do Neymara zawitał Messi!
-Co tu się odpierdala 1,2,3?! - jego wzrok - bezcenny
-Messi'aczku ty przeklinasz?! - byłam co najmniej zszokowana jego słownictwem.

CZYTASZ
Wszystkie drogi prowadzą do Barcelony KOREKTA
FanfictionZawsze marzyłam o spotkaniu zawodników FC Barcelony. Gdy w końcu sen się ziścił, byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Nigdy nie myślałam, że to wszystko jest na poważnie. Nie myliłam się... Okładka: SpeedwayGirl