Kaktus

768 23 1
                                    

Szukam ukojenia w rymach
Uciekam przed światem
Jestem w sobie zamknięty jak ten pierdolony Kraken.
~ Martwy047

Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Otworzyłem powoli oczy. Byłem zbyt zmęczony by się poruszyć, w dodatku czułem cholernego kaca. Powoli zacząłem się podnosić. Kiedy w końcu mi się to udało, otworzyłem szerzej oczy.
Pusto.
Życie, które było w tym mieszkaniu gdzieś uleciało. Życie, do którego zdążyłem się przyzwyczaić.
Ruszyłem powoli w stronę okna wyjmując z kieszeni jointa. Włożyłem go do ust jednocześnie zapalając go.
Patrzyłem na szarą dzielnię ponownie z góry jak Młody Bóg. Głębsze przemyślenia znów zaprzątały moją głowę.
Pamiętam ten pierwszy raz, kiedy promienie słońca dla mnie zniknęły na dłuższy czas. Byłem kilkunastoletnim szczeniakiem. Miałem wszystko co dzieciak mógł pragnąć. Dom, rodzinę, przyjaciół. Wtedy piekło nadeszło nad mój mały raj. Ojciec wyprowadził się od nas. Byłem za młody żeby to wtedy zrozumieć. Tato, dlaczego? Ale co mógł wtedy zdziałać jedynastoletni dzieciak. Myślałem, że przestał już nas kochać ale z czasem zdałem sobie sprawę, że chodzi o zdradę mamy. Wybrała wtedy tego sukinsyna na swojego partnera. Mały, głupi Piotrek stał na środku osiedla uświadamiając sobie, że właśnie wszystko stracił. Wtedy on stanął w równej linii ze mną i złapał mnie za ramię.
- Za każdym razem gdy zgaśnie dla Ciebie słońce, gdy będziesz miał problemy, pamiętaj. Będę obok i przyniosę Ci światło.
Pamiętam jego słowa, jakby je mówił wczoraj. To był mój jedyny przyjaciel w dzieciństwie. Jedyny prawdziwy. I mimo, że znaliśmy się szmat czasu to nigdy nie powiedział mi kim jest.

Pamiętam drugi raz kiedy słońce dla mnie zgasło. 9 lat później to miało miejsce. Mój tajemniczy przyjaciel, który mnie zawsze wspierał oznajmił mi, że to koniec. Powiedział, że odchodzi w lepsze miejsce. Zostawił mnie. Tak samo jak bliscy wcześniej. Byłem bardzo zawiedziony.
Kilka miesięcy później dowiedziałem się, że ten chłopak zmarł na raka. Wtedy zacząłem palić marihuanę. Była moją ucieczką.

I teraz, po ośmiu latach od poprzedniego wydarzenia słońce ponownie dla mnie gaśnie. Najpierw śmierć Młodego, teraz odejście Asi. Życie chyba specjalnie stawia nam kłody pod nogi. Skreśla mnie tak jak Ci ludzie, którzy codziennie mijają mnie na ulicach. Nie dają mi cienia szans na lepsze życie. A ja pomimo ich pogardliwych wzroków, pomimo problemów idę do przodu. Koształtuję dalej siebie. I mimo tego, że są w moim życiu rzeczy, których żałuję, to na pewno bym ich nie wymazał z mojej historii. Dzięki temu wiem wiele o tym wszystkim, o ludziach. Nie ważne ile będę miał przeszkód przed sobą. Ja i tak wstanę po porażce i ruszę przed siebie. Swoją drogą. Teraz powinienem znaleźć Asię i wyjaśnić sprawę między nami.

Wyszedłem powolnym krokiem z mieszkania. Tak naprawdę nie miałem pojęcia od którego miejsca zacząć. Więc zacząłem od przejrzenia barów.
Nic.
To jest jak szukanie igły w stogu siana. Ale skoro już byłem w barze, można skorzystać. Zamówiłem whisky spoglądając na parkiet. Seksowne laski dosłownie ocierały się o spragnionych mężczyzn. "Dokąd ten świat zmierza" myślałem pijąc alkohol. Po 4 szklanach trunku ruszyłem dalej na poszukiwania. Włóczyłem się tak do późnych godzin wieczornych. Przeszedłem chyba trzeci raz ten sam park patrząc kolejny raz bardzo dokładnie czy Asia gdzieś nie siedzi na ławce. Rzeczywistość zawiodła moje oczekiwania. Zmęczony skierowałem się do mieszkania. Zza zakrętu wyłoniła się spora postać. Schowałem się za drzewem obserwując tajemniczy cień. Kiedy mroczny mężczyzna poszedł za bloki, postanowiłem go śledzić. Zdążyłem ujrzeć jego twarz kiedy rozglądał się pod latarnią. To był mój rywal, Skała. Ciekawe co kombinuje. Pod tylne wyjście z kamienic podjechał wóz ciężarowy. Drzwi od budynku uchyliły się ze skrzypieniem. Zza nich wyłoniły się sylwetki osób, które były prowadzone przez innych. Co tu się kurwa dzieje. Patrzyłem jak ładują jakieś młode dziewczyny do auta. Moją uwagę przykuła tylko jedna dziewczyna. Wśród ofiar handlu żywym towarem była Asia. Kurwa. Musiałem ją stamtąd wydostać. Skała szybszym krokiem wszedł do środka pojazdu. Szybko zacząłem biec w stronę odjeżdżającej furgonetki. Cholera nie dogonię jej na pieszo. Mimo tego nadal starałem się utrzymać chociaż kontakt wzrokowy z autem. Na szczęście światła na przejściu były czerwone i samochodu, które o tej godzinie jeździły po mieście musiały się zatrzymać. Oczywiście mój cel tego nie zrobił. Ale przynajmniej udało mi się zdobyć szybszy środek transportu. Otworzyłem drzwi od strony kierowcy podnosząc broń.
-Wysiadaj, ruchy! - Posłałem komendy w jego stronę machając glockiem. Chłopak z przerażeniem na twarzy opuścił pojazd. Odepchnąłem go jeszcze triumfalnie dalej od auta, by przypadkiem czegoś nie próbował. Ruszyłem z piskiem opon w tą samą stronę, co furgonetka z Aśką. Musiałem ich śledzić. Sam na ich bandę? Marne szanse. Musiałem jakoś się uspokoić i jechać za nimi.

ASIA STORY:
Siedziałam w kącie samochodu, w którym byłyśmy przewożone. Nadal nie mogę uwierzyć, że tak perfidnie się dałam. Po co ja wtedy szłam tym parkiem. Gdybym została w tym klubie kilka minuty dłużej.. Nic by się nie stało.. Na te wspomnienia skuliłam kolana i łkałam cicho. Jak mogłam być taka głupia. Teraz moja przyszłość jest osądzona. Zginę albo będę dziwką dla jakiegoś grubego frajera. Boże ratuj mnie. Krime, znajdź mnie.. Taśma na nadgarstkach i ustach zaczęła mnie boleć. W jednym momencie straciłam wszystko. Życie jako takie, mężczyznę, który nie jest ze mną, bo nie odważyłam się jeszcze mu tego powiedzieć. Ale.. To już martwa przyszłość. Teraz muszę wymyślić jak stąd uciec. Muszę to zrobić. Chociażby dla siebie.

Mów Mi KrimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz