Markiza
Listy przesyłane za linią wroga
Wszędzie, gdzie tylko można je wepchnąć
Tak mała swoboda
Nawet zima wyjątkowa sroga
Rozkazy, zakazny przełożonych
Wykazy, wyrazy rozmazują się
W mej głowie
Co to jest?
Przed oczyma
Szkarłatna plama
Wyrywana
Spomiędzy palców
Wciąż spływa
Świat się rozpływa
Widzę jego twarz
Oczy niczym kwas
Zęby wyszczerzone
Me życie prawie stracone
Lecz to nie koniec
Ostatni As w mym rękawie
Wyciągam me złotko i strzelam mu pod pasem
Dżangiel
Uciekłem od brygady, a przyjaciele ze mną
W środku nocy znaleźliśmy pustą chatkę, w której ciemno
Zapalamy lampkę, i nuda nam doskwiera
Nagle jeden mówi: "Hej!Zagrajmy w pokera!"
Talię przygotował, obstawiliśmy sumy
I po kilku godzinach, jestem pełen dumy
Wygrałem, skaczę po podłodze, nagle zbladła mi mina
Gdyż chatka była pułapką, a pod nią była mina
Sup
Sześćdziesiąte, Wietnam, dżungla, od miesięcy tam siedzimy;
Po namiotach z chłopakami o pięknych kobietach śnimy;
Wyprawiamy się do wioski, azjatyckie cud dziewczyny;
Silnik diesla, my na miejscu, testosteron gra już w sercu;
Znajduję sobie ideał, piękne włosy, boskie ciało;
Spędzę noc, lecz już to czuję, że ta jedna będzie mało;
My na górze, on nago, metaforą, zmiękła pała;
Kiedy piękna cud dziewczyna swego chuja pokazała
CZYTASZ
"Ballada O Letniej Mgle"
PoetryMój pierwszy, oficjalny, zamknięty zbiór -wiele miesięcy obmyślania, planowania, tworzenia skompresowane w tym oto dziele :) Pisane w kolaboracji z: https://www.wattpad.com/user/Dzanglasty https://www.wattpad.com/user/MRSurprise