Wysiadając z prawie pustego autobusu poczuła uderzającą falę zimna. Chłodne powietrze drażniło dłonie, które szybko schowała w kieszeniach marynarki. Buenos Aires zazwyczaj było ciepłe i słoneczne, dlatego też najmniejsze obniżenie temperatury było odczuwalne. Tym razem spowodował je poranny deszcz, który dopiero co ustał. Pogoda doskonale ukazywała nastrój Niny, mętlik panujący w jej głowie zaczynał ją przytłaczać. Co z tego, że jej rodzice nie są razem? Nie mieszkają wspólnie, a i tak kilka razy w tygodniu jest zmuszona wysłuchiwać ich kłótni. Dziewczyna miała tego serdecznie dosyć, dlatego też postanowiła udać się do szkoły transportem miejskim. Wysiadając przystanek wcześniej miała więcej czasu na rozmyślanie w samotności. Chociaż w pojeździe nie było wiele osób czuła się skrępowana ich obecnością. Bowiem tematy, które zajmowały jej myśli były bardzo osobiste. Od zawsze była ona cichą i skrytą w sobie dziewczyną, nie lubiła dzielić się swoimi problemami ze światem. Może właśnie dlatego Ana i Ricardo tak często się kłócili. Każde z nich chciało jak najlepiej dla swojej córki, jednak ich poglądy różniły się. Matka była przekonana, że nauka, bezpieczeństwo i regularność były niezbędne. Ojciec zaś chciał dać jej trochę odpoczynku, podarować jej odrobinę swojej pasji w postaci gier wideo. Nie ważne czy sprzeczka dotyczyła wolności czy zdrowego jedzenia, w pewnym momencie oboje zaczynali schodzić z tematu. Wypominali sobie błędy z przeszłości, swoje wady. Nie słuchali próśb córki, nie poprzestawali na jednym zdaniu. Najgorsze było to, że ranili tym całą swoją trójkę. A żadne z nich nie umiało temu zapobiec.
Równo za piętnaście ósma nastolatka stała na schodach Blake. Będąc już w środku odszukała tablicę ogłoszeń, na której wisiały zapisy do zajęć pozalekcyjnych. Nina bez najmniejszego zastanowienia wybrała fotografię. Uważała, że zdjęcia to coś cudownego - dzięki nim możemy zatrzymać wyjątkową chwilę już na zawsze. W między czasie zauważyła, że Luna wpisała swoje imię i nazwisko w rubryce od teatru. Uśmiechnęła się na wspomnienie roześmianej przyjaciółki, to rzeczywiście do niej pasowało. Miała tyle energii, którą z pewnością wspaniale wykorzysta na scenie.
Chowając pisak do torby, poczuła na karku lekkie mrowienie. Spuściła głowę nie odwracając się jednak.
- O cześć! Też wybrałaś fotografię? - usłyszała głos Gastona zaraz przy prawym uchu.
- Ta-tak, właśnie się wpisałam, więc... ja lepiej już pójdę - kiedy miała odchodzić chłopak złapał ją za ramię. Przestraszona obróciła się.
- Mogę pożyczyć długopis?
- Och, jasne. Już ci daję - zestresowana przenikliwym wzrokiem chłopaka nie mogła skupić się na przeglądaniu torby. W pewnym momencie książki przeważając swoją ciężkością przechyliły materiał torby tak, że upadła. Kilka zeszytów, podręczników i kolorowych zakreślaczy wypadło z niej, po zderzeniu z posadzką. Zarówno Nina jak i Gaston bez słowa uklękli by pozbierać rzeczy.
- Nie wiedziałem, że interesujesz się robieniem zdjęć. - powiedział przerywając ciszę.
- Po prostu uważam, że niektóre chwile są naprawdę warte zatrzymania... a robienie zdjęć to pewna forma zachowywania wspomnień - poprawiła przekrzywione okulary.
- Uważam tak samo! Zdjęcia zawsze wywołują wiele emocji, są jak...
- Jak obraz wspomnień czy słowa w książce, ukazują po prostu wiele przeżyć - dokończyła za niego wstając.
- Dokładnie! - uśmiechnął się wodząc wzrokiem po jej osobie.
Nastolatka wyciągnęła do niego dłoń z długopisem, zakrywając twarz włosami.
- Proszę, chciałeś długopis. Ja... ja muszę już iść - stwierdziła, że będzie to najlepszym rozwiązaniem.
- Dzięki, oddam ci go później - podrapał się po karku i wyprostował - Cześć!
Nic nie odpowiadając skierowała się na schody, będąc na nich zauważyła Matteo, najlepszego przyjaciela blondyna. Wpisywał się on właśnie, jeśli się nie myliła na zajęcia teatralne.
Nie rozmyślając, jednak o tym dłużej wspięła się po ostatnich stopniach. Pod drzwiami klasy natknęła się na Lunę. Lecz dzisiejszego dnia wyglądała inaczej. Podkrążone oczy oraz brak uśmiechu nie były do niej podobne.
- Hej, Luna.
- Oj, Nina! Cześć, gdzie byłaś? - spytała.
- Wpisywałam się na zajęcia dodatkowe - oznajmiła dostając nagłych rumieńców.
- I to wszystko? - na jej twarz powrócił lekki uśmiech - A może spotkałaś, tam no nie wiem... chociażby Gastona?
- Skąd wiesz? -szepnęła.
- Strzelałam. Poza tym jesteśmy przyjaciółkami, dlatego umiem rozpoznać, gdy ktoś ci się podoba - mrugnęła do niej i lekko się zaśmiała.
- Nie, Luna powtarzałam ci to już tyle razy, my pochodzimy z dwóch innych światów - odgarnęła włosy z twarzy - A tak poza tym, zakładam, że chciałabyś wiedzieć kto zapisał się na te same zajęcia co ty.
- No, kto taki?
- Matteo - oznajmiła uśmiechając się.
- Oj, nie! Nie, proszę powiedz, że to żart!
Obie jednak nie mogły mieć na to wpływu. Już po kilku minutach wybiła godzina pierwszej lekcji. Przekraczając próg klasy, Nina ponownie powróciła do wcześniejszych rozmyślań. Być może było to spowodowane ciszą w klasie, a może głębokimi uczuciami, którymi darzyła rodziców i chęcią naprawienia własnej rodziny.♡
Po skończonych lekcjach Luna wyszła na plac szkoły. Nigdzie się nie spieszyła, dlatego też szła powolnym krokiem do domu. Po wydarzeniach z wczorajszego wieczoru w jej głowie panowała istna burza. W ostatnim czasie, z dnia na dzień jej samopoczucie pogarszało się. Sama już nie wiedziała jak ma się zachować, co robić by zadowolić innych. Cała ta przeprowadzka, zmiana otoczenia była dla niej niezwykle ciężka. A po wypadku wszytko stało się jeszcze trudniejsze. Jam&Roller było dla niej pewnego rodzaju sposobem na zapomnienie o problemach. Kiedy jeździła czuła się wolna, była po prostu szczęśliwa. A teraz, choć większość osób miało ją za optymistkę i ogromnie energiczną nastolatkę, wcale tak nie było. Praktycznie nikt nie domyśliłby się, ile problemów zaprząta jej głowę.
Przechodząc obok Rollera miała zamiar przyspieszyć, jednak nie zrobiła tego. Wręcz przeciwnie, zatrzymała się i popatrzyła na wielobarwny budynek. Tak bardzo chciała tam wejść, nie umiała się powstrzymać. Będąc w środku uśmiechnęła się do siebie. Obróciła się wokół własnej osi aby przypatrzeć się jeszcze raz kolorowemu wnętrzu. Traktowała tą chwilę bardzo poważnie, dokładnie tak jakby miała już tu nie wracać. Skierowała się w stronę toru, nie wchodziła jednak na niego. Została na widowni opierając się o bramki. Z uśmiechem przyglądała się szczęśliwym osobom, wykonującym zachwycające ruchy na wrotkach. Tęsknota za tym miejscem i ulubioną czynnością, była naprawdę ogromna. Wspomnienia zniszczyły chwilowy spokój. Obiecała sobie, że nie wejdzie tam, nie powróci na wrotki, póki nie będzie gotowa. A z całą pewnością psychicznie nie czuła się na siłach, by wracać. Jej oczy zaszkliły się, jednak nie płakała. Odwróciła się z zamiarem odejścia, wpadając na kogoś.
- Czemu nie jeździsz kelnereczko? - i ta wypowiedź wystarczyła by zburzyć mur w jej głowie, który starała się wybudować.~♡~
Halo, halo moje Kwiatuszki ♥
Z tego względu iż gdyż ktoś chciał mnie zabić (nie będę rzucać nazwiskami XD) jeśli dzisiaj czegoś nie dodam jest rozdział :')
Mamy dzisiaj tak bardziej Ninę i trochę Gastiny, bo kilka osóbek mega chciało ;3 Ale żeby nikt się nie czuł pominięty macie też na końcu odrobinkę Lutteo :') A tak na serio to w piątek (!) 5 rozdział, no a można trochę wywnioskować co się będzie działo ^^
Mam nadzieję, że chociaż wyszedł w miarę... piszcie jeśli mam coś poprawić w swoim stylu pisania itd. :) Naprawdę się starałam ale mam szkołę i dosyć mało czasu, więc rozdział, mógł wyjść zły za co przepraszam!
Kocham Was bardzo ♥ Dajecie mi mega kopa! :')
CZYTASZ
Lutteo | Soy Luna ✔
FanfictionWrotki - to one od zawsze były największą pasją Luny. Co jednak stanie się, gdy dziewczyna po przeżyciu wypadku zacznie miewać ataki paniki? Jazda samochodem, wrotki czy autobus, cokolwiek może przyprawić ją o ten stan. Przez to wszystko Luna zaczyn...