Capitulo Quince

3.4K 180 19
                                    

Za szkolnym oknem widniał obraz popołudniowego a zarazem słonecznego nieba. Luna energicznie zerwała się z drewnianej ławki wywołując jej ciche skrzypnięcie.
- Przecież Nina nigdy się nie spóźnia - pomyślała, równocześnie przykładając rękę do czoła. - A może to ja coś pokręciłam.
- O czym, a raczej o kim myślisz, Kelnereczko - usłyszała tuż przy uchu.
Wystraszyła się odskakując w bok. Jej policzki pokryły się lekkimi rumieńcami.
- Na pewno nie o tobie - powiedziała z przekąsem.
- Jesteś pewna? - zrobił dwa kroki ku niej.
- Tak, tak jestem pewna - odsunęła się od niego, stykając swoje plecy z chłodną ścianą - Zastanawiam się gdzie może być Nina. Tak się składa, że właśnie teraz muszę jej poszukać. Więc, do zobaczenia Matteo.
-Ej, zaczekaj! Przecież wiesz, że zawsze służę pomocą - uśmiechnął się zastępując jej drogę - Szczególnie jeśli potrzebuje jej moja Kelnereczka.
- Nie potrzebuję pomocy Królu Pawiu - wzięła ręce pod boki prostując się - A tak właściwie odkąd jestem Twoją Kelnereczką?
- Już od bardzo dawna. Zdaje się, że od dnia, w którym na mnie wpadłaś po raz pierwszy.
- Ach tak?
- Oczywiście. Co prawda nie mówiłem tego wcześniej, ale coś mi się wydaje, że tak naprawdę gdzieś w środku to wiedziałaś.
- Matteo, w tej chwili nie mam na to czasu, naprawdę. Muszę iść poszukać Niny, możesz mnie przepuścić?
- Naturalnie - przesunął się pokazując dłonią by poszła dalej.
Luna uśmiechnęła się lekko i wyminęła go nie odwracając się. Gdy znalazła się za rogiem korytarza odetchnęła głęboko opuszczając ramiona. Przeszła niespełna kawałek korytarza i usłyszała czyjeś kroki.
- Czy możesz przestać za mną chodzić? Nie mogę teraz z tobą przebywać - oznajmiła po czym odwróciła się gwałtownie. Kilka metrów od niej stał chłopak, którego w żaden sposób nie mogła sobie przypomnieć. Naprawdę chodził do tej szkoły?
Powstrzymała się od uderzenia otwartą ręką w czoło, przybierając zakłopotaną minę.
- Przepraszam, pomyliłam cię z kimś innym - w jej głosie wyczuwalne było zażenowanie.
Nieznajomy wzruszył jedynie ramionami i odszedł w inną stronę. Brunetka nadal zaskoczona ponownie obróciła się by dalej przemierzać szkołę w poszukiwaniu przyjaciółki. Jej wzrok spotkał się z doskonale znanymi, brązowymi tęczówkami.
- No nie wierzę - wyszeptała zirytowana.
- Tak ja też. Jestem jedyny w swoim rodzaju a ty mylisz mnie z jakimś pierwszakiem - przyłożył ręce do serca udając urażony ton.
- Jesteś chory.
- Chyba masz rację, od rana boli mnie głowa.
- Musisz za mną chodzić? - zmrużyła oczy.
- Nie chodzę za tobą.
- Doprawdy?
- Tak. Jestem tuż obok ciebie, nie za tobą.
- Czasami mam ochotę go udusić - westchnęła mówiąc sama do siebie.
- Ej, ja tu jestem.
- Przynajmniej wiesz na czym stoisz.
- I tak byś mnie nie zabiła.
- Jesteś pewny?
- Tak, na tysiąc procent - przesłał jej szelmowski uśmiech - Luna, mogłabyś się zatrzymać?
- Nie.
- Proszę.
- Nadal nie.
- A jeśli wyjawię ci pewien sekret.
- Moja odpowiedź w dalszym ciągu brzmi nie.
- Okey w takim razie dalej szukaj Niny, chociaż nie będzie miało to żadnego sensu.
- Dlaczego? - spytała zatrzymując się w końcu.
- Bo ona jest tam - wskazał na szybę, przez którą było widać wnętrze pewnej klasy.
- Ona nie jest sama - stwierdziła przekrzywiając lekko głowę.
- Jesteś spostrzegawcza, nie powiem.
- Mam tam wejść? - spytała ignorując jego uwagę. Zamrugała kilka razy patrząc na Gastona i Ninę siedzących obok siebie na jednej z ławek.
- To już twoja decyzja.
- A może ty tam wejdziesz pierwszy?
- Co? Nie. To ty chciałaś ją znaleźć.
- Nie ty otwórz drzwi. Po za tym na pewno sam chcesz pogadać z Gastonem.
- Nie, ja nie zamierzam im teraz przeszkadzać.
- Co?
- Uważam, że zakończą rozmawiać kiedy będą uważali to za słuszne.
- To z całą pewnością nie zabrzmiało jak twoje słowa.
- Mówiłem, że ludzie się zmieniają.
- W takim razie zostawmy ich.
- Czyli gdzie teraz idziemy?
- Idziemy?
- Tak, idziemy.
- Ja mogę pójść do swojego domu, a ty gdzie tylko zapragniesz.
- Wolałbym raczej pójść gdzieś z tobą. Możemy znowu pojeździć na wrotkach.
- To chyba nie jest dobry pomysł.
- Wczoraj szło ci naprawdę dobrze. I zdaje się, że czasami da się ze mną wytrzymać.
- Czasami - zaznaczyła uśmiechając się.
- Czyli idziemy?
- Mam nadzieję, że nie będę tego żałować.
~
- Chcesz wejść na moment? - popatrzyła na niego przekraczając bramę ogrodu.
- Tak właściwie możemy usiąść tutaj, na ławce - jak powiedział tak też zrobili.
- W takim razie o czym chciałeś porozmawiać?
- Wiesz, że w Jam&Roller organizowany jest konkurs, prawda?
- Słyszałam coś o tym - odpowiedziała cicho.
- Ej, przestań robić takie smutne miny bo czuję się strasznie!
- A nie powinieneś, to nie jest twoja wina.
-Ale źle się czuje, nie lubię gdy jesteś przy mnie smutna - podrapał się z tyłu głowy - Chciałem się zapytać czy nie będziesz zła jeśli wystartuję.
- Czemu miałabym być zła? - zdziwiła się.
- Wydaję mi się, że jesteśmy swego rodzaju drużyną. Boję się, że to będzie nie w porządku wobec ciebie. Oczywiście dzisiaj poszło ci wspaniale, moim zdaniem mogłabyś wystartować w konkursie. Ale wiem, jakie to dla ciebie trudne, nie chcę, byś robiła coś wbrew sobie. Zależy mi na tym byś w końcu to pokonała. Źle się czuję występując jeśli ty nie masz tej szansy, tysiąc razy bardziej wolałbym wystąpić z tobą niż sam. Wydaje mi się, że dajesz mi coś czego sam nie umiem uwolnić.
- Matteo - wyszeptała łamiącym się głosem - Przepraszam... - w oczach miała łzy, zamrugała kilka razy powiekami by je zlikwidować.
- Nie przepraszaj.
- Kiedy muszę. Nie chcę, żebyś miał przeze mnie wyrzuty sumienia. Bardzo cieszę się, że wystąpisz w konkursie - ujęła jego dłoń.
- Jesteś pewna?
- Oczywiście! Jeśli chcesz możesz zadedykować ten występ właśnie mi - zaśmiała się.
- Tak właśnie zrobię - dołączył do niej - Uwielbiam się z tobą kłócić, ale takie chwile też są niczego sobie.
- Tak myślisz?
- Tak myślę - spojrzał jej w oczy po czym przybliżył się odrobinę.
Byli naprawdę blisko. Fizycznie ale nie tylko. Ostatnie wydarzenia zbliżyły ich do siebie. Oboje zdawali sobie z tego sprawę w większej czy mniejszej mierze. Oboje również momentami pragnęli być jeszcze bliżej, dokładnie tak jak teraz. Bali się jednak wykonać ostatecznego ruchu. Być może ze względu na strach przed odrzuceniem, straceniem dosyć dziwnej, ale ważnej relacji, która ich łączyła.
Tak blisko a zarazem daleko. Patrzyli sobie w oczy, czuli na policzkach oddech drugiej osoby. Z jednej strony wystarczało im to, z drugiej zaś było to za mało. Chcieli zmniejszyć odległość między sobą, jednak przeszkodziły im nie tylko obawy ale i światło pojawiające się na ganku rezydencji.
- Dziękuję - Luna szepnęła, sekundę przed złożeniem pocałunku na jego rozgrzanym policzku. Tego wieczoru to ona zniknęła z jego oczu pierwsza, zostawiając go na pastwę własnych myśli.
- Lunita! - usłyszała przekraczając próg drzwi.
Słysząc głos Ambar zamarła. Zrobiło jej się niedobrze na myśl, o tym iż mogła widzieć to co zaszło między nią a Matteo.
- Czemu nie powiedziałaś, że zgłaszasz się do konkursu? Cieszę się, że już opanowałaś swój lęk - blondynka mówiła zdecydowanie za szybko.
- Słucham? - wytrzeszczyła oczy.
Skąd mogła ona wiedzieć o atakach paniki? I dlaczego powiedziała, że bierze udział w konkursie?
- Spójrz tutaj! Mam listę uczestników konkursu w Jam&Roller. Sama nie biorę udziału, ale mam nadzieję, że godnie mnie zastąpisz.
- Ale ja się nie zapisałam - spojrzała jeszcze raz na swoje nazwisko.
- Może zrobił to Matteo, lista jest utworzona według kolejności zgłoszeń. Jesteś tuż za nim. To bardzo miło z jego strony!
- Rzeczywiście - zamknęła oczy.
- Źle się czujesz? Może powinnaś odpocząć. Połóż się.
- Tak, tak masz rację.
Ambar zniknęła, jednak Luna nie potrafiła się ruszyć. Stała przerażona tym co usłyszała. Nie mogła tam wystąpić. A on nie mógł jej zapisać. Po co w takim razie mówił by jej te wszystkie rzeczy? To nie miało sensu. Nie mogło mieć.

~♡~

Rozdział dedykowany czarnawdowa_99, dziękuję za śliczną okładkę Skarbku! Miałam zadedykować Ci poprzedni ale wolałam jednak ten, o Lutteo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział dedykowany czarnawdowa_99, dziękuję za śliczną okładkę Skarbku! Miałam zadedykować Ci poprzedni ale wolałam jednak ten, o Lutteo.

Siemaneczko Kwiatuszki ♥
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze!
Przepraszam, że rozdział nie wyszedł i do tego jest tak późno ale w żadnym wypadku nie mogłam zabrać się do jego zakończenia. Ostatnio mam kilka problemów, do tego powróciła moja alergia przez którą miałam trochę problemów.
Miłego tygodnia Kwiatuszki! ;*

Lutteo | Soy Luna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz