Biegła równo z wiatrem, który rozwiewał jej brązowe loki. Ani razu nie obejrzała się za siebie, nie chciała przyznać się do własnych uczuć. W ogromnej części spowodowane jednak było to niewiedzą, na temat ich znaczenia i rzetelności. Bo sama przecież nie miała dowodów czy jej myśli nie są tylko chwilowe, czy są prawdziwe.
Otworzyła ciężkie, drewniane drzwi szkoły wdychając ostatni raz powietrze z zewnątrz. Skierowała się w głąb korytarza. Klasa, w której odbywały się zajęcia teatralne położona była blisko miejsca, w którym korytarz dzielił się na dwie części prowadzące w prawo oraz lewo. Słysząc znajome głosy Luna przystanęła opierając się o ścianę.
- Ale jak to zerwaliście? - Gaston zdawał się być zaskoczony, jednak nie w tak ogromnej mierze jak ona sama. Naprawdę nie chciała podsłuchiwać, zazwyczaj wcale nie pochwała takich zachowań, ale teraz nie mogła po prostu odejść.
- Przecież wiesz, że od dawna nam się nie układało. Zdaje się, że mi jak i jej przeszkadzało to w dużym stopniu. Poza tym komu by nie przeszkadzało? - Matteo westchnął, po czym ciągnął dalej - A skoro żadne z nas nie miało ochoty tego ratować, lepiej było to zakończyć.
- Przykro mi, stary.
- Na początku myślałem, że będę się z tym czuł strasznie. Teraz uświadomiłem sobie, że byłem z nią, z przyzwyczajenia. Nadal jest dla mnie ważna, ale ten związek nie miał przyszłości.
Słysząc to Luna gwałtownie odsunęła się od zimnej ściany i zawróciła, tak by uciec od tego wszystkiego. Wpadła do najbliższej toalety dziewcząt, zakrywając piekącą twarz włosami. Właśnie wtedy okazało się jak wielki błąd popełniła. Tyłem do niej, opierając się o parapet stała Ambar. Jej wzrok był nieobecny, patrzyła w obraz znajdujący się za szklaną szybą. Brunetka chciała się wycofać, jednak nie zdążyła.
- Lunita - szepnęła blondynka, odwracając się do niej - Zastanawiałaś się kiedyś jak to jest nie mieć nikogo bliskiego? - jej szafirowe oczy błyszczały.
- Ambar... - zaczęła, jednak nie było dane jej skończyć.
- Kiedy okazuje się, że tak naprawdę nikt nigdy cię nie kochał? I w gruncie rzeczy ty sama zdajesz sobie sprawę, że nigdy nikogo nie kochałaś? Co więcej, nawet nie znasz tego uczucia - powiedziała stając przy drzwiach. Posłała jej ten sam smutny uśmiech, przypominający bardziej grymas, który miała okazję oglądać wczorajszej nocy. Luna chciała za nią pobiec, jednak nie mogła się przełamać. Co by jej powiedziała? Próbowałaby ją pocieszyć? To nie miałoby sensu. Słowa blondynki wstrząsnęły ją, nie spodziewała się ich w żadnym wypadku. Ostatnimi czasy z Ambar działo się coś dziwnego, zmieniła się.
Luna nie spieszyła się. Szła wolno i spokojnie, każdy krok zdawał jej się w tej chwili ogromnie ważny.
Przechodząc przez próg sali zauważyła, że nauczyciel nie zaszczycił jeszcze owego pomieszczenia swoją obecnością. Cóż, skoro nadal trwała przerwa nie było w tym nic dziwnego.
Szesnastolatka usiadła na krzesełku znajdującym się na samym brzegu pierwszego z dwóch rzędów siedzeń. Wbiła wzrok w czarne buty, które były częścią szkolnego mundurkua. Nie zamierzała go podnosić nawet wtedy, gdy ktoś swoją osobą zasłonił światło wcześniej padające na jej twarz i ciało. Przez krótką chwilę padał na nią cień, właśnie wtedy przeszły ją dreszcze. Krzesełko obok niej zostało zajęte.
- Cześć, Luna - usłyszała ciepłą, głęboką barwę głosu, która wywoływała w ostatnim czasie dużo sprzecznych uczuć w jej nieco pogubionym sercu. Zapominając o wcześniejszych wydarzeniach spojrzała na niego szklistymi oczami. Przejmowała się wieloma problemami, często nie swoimi. A teraz wszytko zaczęło ją przytłaczać, bo jeśli nawet nie miała udziału w zerwaniu idealnej pary czuła się z tym wszystkim źle. Przecież nie była winna. Mimo to, chociaż mogłoby zdawać się to banalne jej serce spowolinło, by po chwili niemiłosiernie przyspieszyć. Brunetka skuliła się, myśląc że poprzez ową bliskość siedemnastolatek usłyszy jej oszalałe na jego widok serce.
- Co ty tu robisz, Matteo? - spytała cicho przygryzając wewnętrzną stronę policzka.
- Przecież mamy tu zajęcia teatralne, czyż nie? A może przeszkadza ci moja obecność? - spytał posyłając jej uśmiech, na który nie odpowiedziała.
- No tak. Zupełnie o tym zapomniałam - powiedziała do siebie przykłądając palce do skroni. Przypominała sobie rozmowę z Niną sprzed kilku dni, w której została poinformowana o jego obecność na lekcjach teatru.
- Coś się stało?
- Co? Nie, nie. Ale chyba powinieneś się przesiąść. Jest dużo wolnych miejsc, zajęcia jeszcze się nie rozpoczęły - słysząc to rozbawiony brunet pokręcił głową.
- Nie widzę takiej potrzeby, jest mi tu niezmiernie wygodnie - powiedział przybliżając usta do jej ucha, po czym szepnął - Po za tym musimy poważnie porozmawiać, kelnereczko.
Nastolatka wstała gwałtownie, zderzając się tym samym z głową chłopaka. Nie myśląc o tym zbyt wiele oznajmiła spokojnym głosem:
- Skoro ty nie możesz, ja chętnie zmienię miejsce.
Nie postawiła nawet jednego kroku, a chłopak już stał obok niej. Był dużo wyższy i z całą pewnością silniejszy, a jego refleksem nie można by gardzić, dlatego też Luna nie potrafiła go wyminąć mimo kilku prób.
- Myślałam, że jest ci tu wygodnie - powiedziała zirytowana.
- Ale bez ciebie już nie będzie tak samo - puścił jej oczko - A tak na poważnie, naprawdę musimy porozmawiać. A skoro już stoimy równie dobrze możemy stąd wyjść - spuścił wzrok dodając szeptem - Muszę pokazać ci coś ważnego.
- Nie, Matteo zapomnij! Ja się stąd nie ruszam. A już na pewno nie z tobą.
- Co ci się stało? - spytał marszcząc brwi.
- O co ci chodzi? - założyła ręce na piersi i westchnęła, odrobinę za głośno.
- Myślałem, że nasze relacje się polepszyły, że mi zaufałaś - słysząc ciche słowa spojrzała mu w oczy, które w tej chwili wyrażały zawód, a może i smutek.
- Nic nie rozumiesz, po prostu wszytko się komplikuje. A my nawet nie powinniśmy rozmawiać!
- W takim razie nie musimy tego robić. Powiem tylko, że znalazłem coś twojego - ukazał dłoń, na której leżał wisiorek dziewczyny - A oddam ci go dopiero wtedy, gdy pozwolisz mi pokazać coś sobie - posłał jej pytając spojrzenie dodając - Proszę?
Nie miała nawet czasu do zastanowienia, dlaczego tak właściwie jej medalion był w jego posiadaniu?
Zrezygnowana przymknęła powieki wywołując tym samym uśmiech na jego twarzy. Uderzyła go lekko i pokazała mu język, ukrywając uśmiech, który nie wiadomo skąd chciał pojawić się na jej buzi.
Kroczyła za nim aż do momentu wyjścia ze szkoły. Zatrzymała się zaraz po zejściu z długich schodów.
- Nie mówiłeś, że prowadzisz mnie poza szkołę. Przecież nie wrócimy na lekcje, jeśli wyjedziemy poza plac! Skąd masz mój wisiorek? I gdzie ty w ogóle idziesz? - powiedziała zła na niego, a jeszcze bardziej na siebie samą. Nie mogła uwierzyć, że tak naprawdę dała się w to wciągnąć. Z drugiej strony każdy mógłby się domyślić, że nie chodziło tu po prostu o naszyjnik. Ona chciała dowiedzieć się o co mu chodzi, dlaczego to jest tak ważne. Chociaż nie przyznawała się do tego nawet przed sobą ciągnęło ją do niego i nie umiała temu zaradzić. I może wiedząc o tym podświadomie, była w tak ponurym humorze.
- Po pierwsze to tylko zajęcia dodatkowe, nic się nie stanie jeśli je opuścimy. Nie musisz się o to martwić - powiedział chwytając jej drobną dłoń, tym samym zmuszając ją do dalszego marszu - A po drugie mieliśmy się do siebie nie odzywać. A ty zdecydowanie za dużo mówisz - przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej, tak że szli koło siebie. Nadal jednak trzymał jej dłoń w żelaznym, ale jakże miłym uścisku - Przegrywasz w swoją własną grę, kelnereczko!~♡~
Dzień dobry moje Kwiatuszki! ♡
Tak więc już dziesiąteczka, nie mogę w to uwierzyć :o Miałobyć Lutteo a wyszło jak wyszło ;c Ale w następnym rozdziale na serio będzie lepiej! Obiecuje! (Jak ładnie poprosicie to może jakieś słodkie scenki się pojawią ♥) Przepraszam, że rozdział wyszedł tak okropnie, ale naprawdę się starałam! Tyle, że nic mi nie wychodzi ostatnio ;/
Dziękuję Wam za wszytko Skarbki ♡
Wasze komentarze, gwiazdki i wszytko co dla mnie robicie dają mega motywację! ;* c:
Moje Kwiatuszki są NAJLEPSZE!!!!!!!!
(Tak mówię o Was :') )
CZYTASZ
Lutteo | Soy Luna ✔
FanfictionWrotki - to one od zawsze były największą pasją Luny. Co jednak stanie się, gdy dziewczyna po przeżyciu wypadku zacznie miewać ataki paniki? Jazda samochodem, wrotki czy autobus, cokolwiek może przyprawić ją o ten stan. Przez to wszystko Luna zaczyn...