Capitulo Dieciséis + Epilog

3.1K 159 14
                                    

*Dwa tygodnie później* 
Dzień konkursu 


Wydaję mi się, że to doskonały czas by w końcu coś tu napisać. Kiedyś byłam systematyczna, później wszystko się zmieniło. Wydaje mi się, że nie mogę jednak  powiedzieć, że tego żałuję. Bo tak właściwie teraz wszytko zdaje się mieć sens. 
Od roku nie pisałam w pamiętniku. Trudno powiedzieć, żebym za tym tęskniła. Tak wiele się zmieniło, chciałam stać się dojrzalsza. Odłożyłam Cię i starałam się radzić sobie ze światem. Teraz jednak wracam. Tylko na moment, na kilka nieznaczących minut. Piszę, aby upewnić się, że dobrze robię. Chcę rozwiać wątpliwości. 
Ostatnie dni były wyjątkowo trudne. Najpierw pokłóciłam się z Matteo, mimo iż wcześniej wszytko zdawało się układać. Ambar powiedziała mi, że to on zapisał mnie na konkurs w Jam&Roller. Nie byłam tego pewna, ale musiałam coś z tym zrobić. I zrobiłam. Tyle, że źle. Zdaję mi się, że nadal nie nauczyłam się jak utrzymywać dobre relacje z innymi. 
Jak można było się spodziewać po kilku dniach prawda wyszła na jaw, Ambar okazała ponownie swoją złą stronę. 
Pogodziłam się z Matteo. Tyle, że nie do końca wszytko miało tak wyglądać. Jest między nami napięcie, chcę je zlikwidować. Nie wiem jednak czy potrafię. Szczególnie, że teraz znowu zamierzam wszystko zniszczyć. 
Matteo nauczył mnie ponownie wchodzić na tor. Dzięki niemu zaczęłam jeździć i wykonywać układy. Tyle, że ponownie muszę go zawieść. 
Niedawno widziałam jak Ambar płacze. Chciałam jej pomóc, mimo ciągłej urazy. Nie przychodziło mi jednak do głowy co mogłabym zrobić. Przynajmniej do czasu podsłuchania jej rozmowy z rodzicami. Ona nie potrafi im powiedzieć o swoich uczuciach, nie wiedzą o jej pasji. Czas pokazać im jaki talent posiada ich córka. W końcu to Królowa Wrotkowiska. 
 ~ 

  - Plan jest prosty - powiedziała zdyszana Luna siadając obok Niny. 
  - W takim razie zmieniam się w słuch. 
  - Rodzice Ambar przyjadą prosto do Roller'a kilka minut przed występem. Ambar dowie się o wszystkim po ich przyjeździe, nie będzie miała czasu się rozmyślić. Oddam jej czas swojego występu. 
  - Żartujesz - Nina zakryła drobną dłonią zaróżowione usta - Powiedz, że żartujesz. 
  - Co może się nie udać? Ambar jest świetną wrotkarką, zawsze ma jakiś układ w zanadrzu! 
  - Wszytko może się nie udać! - brunetka potrząsnęła zielonooką nastolatką - Ambar może się zdenerwować, jej rodzice mogą nie dotrzeć, może zostać zdyskwalifikowana. Matteo może się na Ciebie obrazić! - zaczęła wyliczać.
  - Wiem - Luna wykręcała palce u lewej ręki. - Mimo to warto spróbować. Pomagał mi cały czas. Rozmawiał ze mną, powinien zrozumieć - tyle, że w rzeczywistości nie była tego taka pewna. 
  - Mam taką nadzieję. Ale chyba zrozumiesz jeśli powiem ci, że jest mi smutno? W końcu obie długo o tym rozmawiałyśmy. Myślałam, że byłaś pewna co do występu. 
  - Bo byłam. Ale okazuje się, że  Ambar potrzebuje go o wiele bardziej. Ja mogę pokonać swój strach kiedy indziej. Przepraszam. 
  - Nie przepraszaj. Nie jestem zła. Ja po prostu... nie wiem, co mam powiedzieć. Ale jestem z ciebie dumna. 
Nina przytuliła przyjaciółkę po czym odsunęła się uśmiechnięta. Jej wzrok padł na blondyna podchodzącego do baru. 
  - Leć do niego - usłyszała tuż przy uchu.
Chociaż słowa były wypowiedziane wyraźnie, Nina nie mogła się na nich skupić. Skinęła lekko głową wstając z siedzenia. Gaston uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby. Lustrował wzrokiem dziewczynę póki nie stanęła tuż przed nim. Wtedy w całości skupił się na jej twarzy. Jej oczy błyszczały w niesamowity sposób. Oderwanie od nich wzroku wiele go kosztowało. 
  - Nie masz może ochoty na spacer? - spytał jak zahipnotyzowany.
Ich relacja zdawała się gnać do przodu z każdą minutą. Teraz wszytko wydawało się tak naturalne, że aż nierealne. Zawstydzenie wyparowało już dawno, pozostała tylko chęć bycia blisko siebie. 
  - Brzmi świetnie. 
  - Myślę, że słowo randka brzmi jeszcze lepiej.
  - Hm... tak uważasz? 
  - Z całą pewnością. 
  - W takim razie musisz mnie przekonać - powiedziała składając pocałunek na jego policzku. 
Odsunęła się szybko, speszona własną śmiałością. Zakryła twarz włosami i ruszyła w stronę drzwi. 
  - Ej! Wiem, że nie możesz się doczekać ale zaczekaj na mnie. Jestem tam niezbędny - zaśmiał się chwytając ją za rękę. 
Byli szczęśliwi. I całkowicie zakręceni na swoim punkcie. 

Lutteo | Soy Luna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz