Capitulo Catorce

3K 159 17
                                    

Cisza, której nie umiała przerwać była niezwykle męcząca. Nina tak bardzo żałowała, że w tej chwili nie potrafiła brać przykładu z najlepszej przyjaciółki. Nie chciała nawet odwrócić się od drzwi. Spojrzeć na Gastona. Nie zrobiła nic złego, dlaczego więc czuła się winna?
Może dlatego, że gdzieś w środku marzyła o takiej chwili. Gdzie będą tylko we dwoje, nikt nie będzie przerywał im rozmowy. Chciała go poznać. Takiego jakim jest naprawdę. Jeszcze do niedawna uważała, że pomiędzy nimi nie powinna zaistnieć żadna relacja. Tłumaczyła sobie to już tysiąc razy. On jest popularny, ona nie. Pochodzą z innych światów. Ale nawet to nie potrafiło jej powstrzymać, od rozmyślania nad jego osobą w wolnych chwilach. I chociaż nigdy nie przypuszczała, że jakiś chłopak może aż tak zawładnąć jej myślami, myliła się.
  - Nina, coś się stało? Źle się czujesz?
Na dźwięk jego głosu momentalnie odsunęła twarz od drewnianej powierzchni. Wyprostowała się tylko po to by po chwili zgarbić się jeszcze bardziej.
  - Nie... wszytko jest dobrze, no powiedzmy - splotła ręce przenosząc swój wzrok na podłogę.
  - Okey, w takim razie kiedy zaczniemy pracować nad zadaniem?
  - Słucham?
  - Zdjęcia. Przed chwilą dowiedzieliśmy się o temacie naszej pracy.
  - Tak, tak masz rację. Przepraszam.
  - Za co? - uśmiechnął się delikatnie - Jeśli masz ochotę możemy zacząć już dzisiaj.
  - Oczywiście.
  - Może przeniesiemy się do parku? Wydaje mi się, że po całym dniu szkoły świeże powietrze dobrze nam zrobi.
  - Zabrzmiałeś jak moja mama - westchnęła opierając się o ławkę.
  - Z tego co wiem to nią nie jestem.
  - Tak z całą pewnością. Ale to dobrze. Em... Gaston. Co do drzwi. Ja.. chyba nie potrafię ich otworzyć.
Jego reakcja zdziwiła ją tak bardzo, że nie potrafiła zmusić się do żadnego słowa. Zaśmiał się krótko lecz wyraziście, po czym podszedł do drzwi.
  - Jesteś urocza - wraz z wypowiedzeniem tych słów na jej twarzy wykwitły czerwone rumieńce.
Chwycił za klamkę napierając na nie ciężarem swojego ciała. Nic się nie stało. Blondyn nie przejął się tym jednak, wręcz przeciwnie, jego uśmiech powiększył się.
  - Czyli nie żartowałaś. To chyba wyjaśnia dlaczego wyglądałaś jakbyś miała zaraz zemdleć. Czyli perspektywa spędzenia ze mną czasu jest tak straszna?
  - Tak, to znaczy nie. Nie! Oczywiście, że nie.
  - Uff. Co za ulga - złapał się za serce wydając z siebie głośne westchnienie. - Masz telefon?
  - Nie. Zostawiłam go w torbie, na korytarzu.
  - A wsuwkę?
  - Jeśli chodzi o to, jest to największe kłamstwo wpajane nam przez filmy. To nie działa.
  - No dobrze. Widzę, że już kiedyś próbowałaś skądś uciec przy pomocy wsuwki. W takim razie omówmy plan naszego zadania. Zdaje się, że mamy sporo czasu.
Usiedli na ławce w pierwszym rzędzie znajdującej się tuż obok okna.
Po kilku minutach rozmowy nastąpiła dłuższa przerwa. Oboje traktowali to poważnie, dlatego też musieli przemyśleć wszytko na spokojnie. Bez pośpiechu.
Co chwila zerkali na siebie, raz ona, raz on jakby z zamiarem przemówienia. Za każdym razem kończyło się to rezygnacją, nie chcieli przerywać tej chwili. Kiedy zdecydowali się zabrać głos zrobili to jednocześnie.
  - Więc... - spojrzeli na siebie ponownie milknąc.
  - Mów pierwsza.
  - Musimy zrobić zdjęcie, na którym będzie widnieć osoba pochłonięta marzeniem. W tle powinniśmy ukazać jej pasję.
  - Dokładnie tak, dlatego też warto zaangażować w to naszych przyjaciół.
  - Jak to?
  - Luna kocha jeździć na wrotkach, prawda? Dlaczego by nie wykorzystać tego motywu?
  - Może masz rację. Nie jestem jednak przekonana. To znaczy, to naprawdę świetny pomysł, boje się jednak, że nie odnajdę się w nim...
  - Posłuchaj. Wyobraź sobie kogoś przy barierce, na torze w Jam&Roller. Ma zamknięte oczy, widać, że zależy mu na tym miejscu. A w tle znajduje się wiele osób, wszyscy tańczą, śmieją się. W kolejnym zdjęciu ktoś łapię tą osobę za rękę. A marzenie zamienia się w rzeczywistość.
  - Ojej, długo nad tym myślałeś?
  - W zasadzie to nie. Po prostu to jest przykład z życia. Może nie do końca taki sam ale jednak... Czasami marzymy o czymś, jednak nie realizujemy tego. Wtedy zjawia się osoba, która potrafi nam pomóc, wciąga nas w ten świat.
  - Tak, masz rację. To świetny pomysł na serię zdjęć. Ale nadal... boję się, że nie będę mogła oddać się mu w pełni.
  - Dlaczego? - blondyn mówi przysuwając się do niej.
  - Nigdy nie jeździłam na wrotkach, nie tańczyłam tak jak wy. Nie wiem co czujecie, gdy to robicie.
  - W takim razie chodź! - mówi wstając z ławki.
Wyciągnął telefon i podłączył do niego słuchawki. Jedną z nich włożył do swojego ucha. Następnie złapał  brunetkę za rękę i pociągnął ją w swoją stronę. Stanął tuż za nią i podał jej jedną ze słuchawek. Do ich uszu zaczęła docierać muzyka.
  - Zamknij oczy. Wyobraź sobie, że jesteś na torze. Muzyka tobą kieruje, dajesz się jej ponieść. Nie ma żadnych ograniczeń, robisz to na co masz ochotę - szepnął do jej prawego ucha ściskając jednocześnie jej dłoń - Pamiętasz piosenkę Luny, prawda? Czujesz się jakbyś miała skrzydła. Robisz to co kochasz. Pomyśl o fotografii, ona jest twoją pasją. Co czujesz kiedy robisz zdjęcia?
  - Czuje się wolna. Wiem, że ode mnie zależy co uchwycę w obiektywie. Mogę skupić się na szczegółach.
  - W takim razie tutaj jesteś wolna. Ty ustalasz kolejny ruch, skupiasz się na czym chcesz. Pozwól by to zawładnęło Twoim umysłem, pokonało lęki.
Piosenka zmieniła się. Wesoły dźwięk przerodził się w spokojną melodię o pięknym brzmieniu. Główną rolę odgrywała gitara klasyczna.
Kołysali się lekko w rytmie, oboje z przymkniętymi powiekami. Gaston oparł podbródek o jej ramię, jednak żadne z nich nie czuło skrępowania. Ten moment w całości należał do nich.
Skrzypnięcie drzwi wybudziło ich z zapomnienia. Z zamiarem odskoczenia od siebie gwałtownie naciągnęli kabel słuchawek.
  - Och! Biedne dzieci! Byliście tu zamknięci, prawda? Mam nadzieję, że nie trwało to długo - woźna pojawiła wraz z sprzętem do sprzątania.
  - Skądże - Nina odezwała się praktycznie wybiegając z sali.
Gaston opuścił ją już spokojniej, na korytarzu oparł się o ścianę i potarł dłonią o czoło.
Czuł się naprawdę dobrze w towarzystwie Niny. Była inna od dziewczyn, z którymi niegdyś się spotykał. Stanowiła zagadkę, była cicha ale umiała zaskoczyć. Były momenty, w których otwierała się przy nim. Dokładnie tak jak teraz.
Brunetka widząc jego zgarbioną posturę postanowiła jak najszybciej opuścić szkołę. Bała się, że żałował tego co miało miejsce kilka minut temu. Gdyby tak było czuła by się potwornie. Ona nigdy nie chciałaby zapomnieć tej chwili, była zbyt piękna. Dokładnie jak sen, który się spełnia.

~♡~

Jestem! Kwiatuszki przepraszam, że dopiero teraz ale miałam problemy z zapisaniem tej części

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jestem! Kwiatuszki przepraszam, że dopiero teraz ale miałam problemy z zapisaniem tej części. Niektóre sceny trzeba było pisać od nowa. W gruncie rzeczy rozwinęła się akcja Gastiny, a brak tu Lutteo, ale w następnym rozdziale postaram się to wynagrodzić <3
Postanowiłam, że od września będę dodawała rozdział w ten sam dzień, jeden raz w tygodniu. (czasami częściej) Co bardziej Wam pasuje?  :)
Piątek vs Sobota
W tym tygodniu postaram się dodać rozdział jeszcze w niedziele z okazji początku roku :D
PS: Nie przeszkadza Wam, gdy nazywam Was moimi Kwiatuszkami?
Nie wiem czemu kocham tak ma Was mówić <3

Lutteo | Soy Luna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz