Epilog

296 24 3
                                    

(A/N) Polecam włączać wszystkie piosenki! Wczujecie się w klimat :) 


-Boże, chyba zaraz zwymiotuję - powiedziałam. Stresowałam się ślubem coraz bardziej.

-Vi, spokojnie, to tylko ślub - stwierdziła Abi.

-Jestem ciekawa, czy powiesz to samo przed swoim.

Siedziałam ze spokojem, czekając, aż makijażystka zrobi mi makijaż, a za chwilę miał pojawić się fryzjer.

Do pokoju weszła mama Caluma i mama Ashtona.

-Więcej was matka nie miała - warknęłam.

-Jak się denerwujesz, to jesteś strasznie niemiła - stwierdziła Car, przyglądając się kolczykom, które kupiłam specjalnie na ślub

-Gotowe - powiedziała makijażystka, podając mi lusterko.

-Wyszło przepięknie, dziękuję bardzo! - uśmiechnęłam się szeroko, bo naprawdę byłam zadowolona efektem. Idealnie zrobiony smoky eyes, przedłużone rzęsy i usta podkreślone szminką pasującą do mojej cery.

W tym czasie do drzwi zapukał fryzjer.

-Dzień dobry, jak tam nasza panna młoda - zapytał z firmowym uśmiechem, rozkładając się wokół mnie. Rozczesał dokładnie włosy i zaczął je upinać.

Luke

-Pomóżcie mi, błagam! Nie mogę znaleźć spinek do mankietów - jęknąłem, przeszukując rzeczy.

-Stresujecie się, jakby miał zaraz nastąpić koniec świata. Luke, weź głęboki wdech - rozkazał mi Ashton, przeszukując moją marynarkę i znajdując małe pudełeczko. - Jak dobrze, że to Jack ma obrączki a nie ty, bo byście wzięli ślub bez nich, znając ciebie.

Prychnąłem, zapinając spinki i biorąc się za krawat.

-A umiesz chociaż wiązać krawat? - zarechotał Calum, siedząc sobie, bez stresu, na kanapie.

Pokazałem mu środkowy palec i sprawnie zawiązałem krawat.

Victoria

-Gotowe - oświadczył fryzjer. Spojrzałam w lusterko i ujrzałem warkocza ozdobionego sztucznymi małymi kwiatami.

-Jest pan cudotwórcą - stwierdziłam.

-Och, wystarczy James! - zaśmiał się, chowając swoje rzeczy. - Szczęścia wam życzę.

Pożegnałam się z nim, a kiedy wyszedł, mama i Liz ostrożnie ściągnęły suknię z manekina (A/N sukienka Vi w mediach, przyznajcie, że jest cudowna)

-Wiktoria, ja nie wiem, gdzie ty ją znalazłaś, ale masz oko - stwierdziła mama Ashtona.

-Kosztowała mnie fortunę, ale jest tego warta - stwierdziłam, wkładając ją.

Dziewczyny zapięły guziki mi na plecach, poprawiły welon i podały buty. Oparłam się o ramię Car, wkładając je.

Spojrzałam na mamę. W jej oczach pojawiły się łzy.

-Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że moja córeczka wychodzi za mąż - stwierdziła, nie mogąc oderwać ode mnie wzroku.

Przytuliłam mocno moją mamę.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Odsunęłam się od rodzicielki i w wejściu ujrzałam Michaela i Caluma.

-Wow, Victoria, wyglądasz cudownie - oświadczył Calum, przyglądając mi się, a Michael dodał:

-Luke zaniemówi z wrażenia. Gotowe?

Przytaknęłam, a chłopcy się uśmiechnęli.

-Widzimy się na miejscu! - krzyknęli, zamykając drzwi.

Human | hemmings ff ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz