Rozdział 16

16 2 0
                                    

Siedziałam w fotelu śmiejąc z Rubinem. Miły z niego dzieciak... jak się uspokoi. Była 6°°, więc chciałam mu zrobić śniadanie. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić naleśniki, tylko to mi wychodziło idealnie, z jagodami. Zjedliśmy moje arcydzieło ze smakiem. Bawiłam się z Rubinem przez cały dzień i nie był taki zły. Wieczorem wróciła mama malca. Wiem, że nie mogę, ale chciałabym tu zostać. W tym domu, jeśli nie w SaveHaven. Już miałam wychodzić, gdy Pani Elior powiedziała bym została. Ucieszyło mnie to.
- Dziękuję proszę Pani.
- Och mów mi Klara.
Klara?! Czy to może być ta sama...? Nie, przecież każdy mógłby nazwać swoje dziecko Klarą.
- Coś się stało kochanie? Wyglądasz na zakłopotaną.
- Emm... Nie, po prostu o kimś pomyślałam i ona też nazywała się Klara.- odpowiedziałam całkowicie zmieszana.
- Och! Jaka ona była?- zapytała Klara z ciekawością.
- Nie wiem... Nigdy jej nie poznałam.- wypowiedziałam to z wielkim żalem, bo chętnie bym to zrobiła.
Uśmiech spełz z jej twarzy. Może zapytam czy znała kogoś takiego jak Zaryna? Może znała?
- Klaro, znałaś może dziewczynę o imieniu Zaryna? Kiedyś o niej słyszałam i chciałam zapytać.
- Tak, znałam ją... Ale to było wiele lat temu...
- 14?
Spojrzała na mnie i powiedziała:
- Tak. Skąd wiesz? Zari była moją najlepszą przyjaciółką, ale zmarła.
- Wiem, bo Zaryna...- ucięłam, nie mogło mi to przejść przez gardło. Wzrok Klary mnie przenikał. Jej szafirowo niebieskie oczy wierciły we mnie dziurę.- Z- Zaryna była... moją mamą.
W moich oczach pojawiły się łzy, podobnie ja w oczach Klary. Podeszła do mnie i przytuliła. Obie płakałyśmy. Rubin do nas podszedł i też zaczął płakać. Uśmiechnęłyśmy się i wciągnęłyśmy go do przytulasa. Postanowiłam dłużej zostać u cioci. Przez długą rozmowę dowiedziałam się, że Klara jest moją chrzestną. A, więc ona wcale nie umarła. To czy mama odeszła z myślą, że jej najlepsza przyjaciółka nie żyje? Dlaczego? W mojej głowie ponownie miotały miotały się różne myśli. Dostałam pokój gościnny. Było w nim ciepło i cicho. Ciocia rozpoznała swoje ciuchy i powiedziała, że mi w nich ładnie. W nocy nic nie przeszkadzało mi w śnie, oprócz nieodpartego uczucia, że ktoś mnie obserwuje. Dziwne, przeszywające i palące spojrzenie.
*
Byłam w dziwnym miejscu, było tu ciemno i zimno. Czułam chłód i smutek. (Dementor dziewczyno!~ dop. autorki) Widziałam jakiś cień przemykający się w oddali. Nagle przystanął i zbliżyłam się do niego. Dwa czerwone jak rubiny ślepia wpatrywały się we mnie i... łup! Spadłam z łóżka robiąc przy tym mnóstwo hałasu, ale na szczęście nikogo nie obudziłam. Rozejrzałam się wokoło i za oknem spostrzegłam jarzące ślepia. Gold! Czy on musi mnie śledzić? Otworzyłam okno z zamachem i już chciałam go walnąć, gdy on zaczął się śmiać. Zrozumiałam że mam na sobie piżamę kotka. Zrobiłam się czerwona. Śmiał się głośno i bałam się, że obudzi ciocię lub małego, więc próbowałam go uciszyć. Walnęłam go. No co? Nie chciał się przestać śmiać, a teraz siedział cicho. Spojrzał na mnie masując sobie policzek ze śladem mojej dłoni.
- Współczucie dla przyszłego króla.
No nie! Tego już za wiele! Czy on myśli, że ja tu zostanę dłużej niż tydzień? E-e. Zrobiłam się czerwona ze złości.
- Spokojnie księżniczko. Nic Ci nie sugeruje.- jakby czytał mi w myślach.- Tak na prawdę... to jestem taki jakiego mnie poznałaś. Nieśmiały, bez talentu, introwertyk.
Widziałam, że mówił to szczerze. Ale jakoś się dogadywał z swoją paczką. Cóż, to zawsze mieć może drugą stronę. Miło było patrzeć na jego skruchę. Przyjemne.
- Słuchaj... jutro wieczorem będę czekał na skraju miasta. Przyjdź tam, a pomogę ci uciec, ok?- szybko powiedział.
Kiwnęłam głową. Nie spodziewałam się pomocy z jego strony. To prawie jak odzyskać przyjaciela. Odszedł tak szybko jak się pojawił. Jednak coś mi nie pasowało. Był taki zimny kiedy spotkaliśmy się w parku. Nie wiem czy mogę mu zaufać po tym jak nas zdradził. Nas wszystkich. Najpierw zaskarbił sobie moje zaufanie, potem stał się moim przyjacielem, a na końcu mnie porwał! Jak mu znów zaufać? Przez resztę nocy nie spałam tylko rozmyślałam o tej sytuacji. Czy mądrze będzie tam iść? A co jeśli znów coś sobie zaplanował i próbuje mnie ośmieszyć ze swoimi kumplami? Skąd mam być pewna, że znów nie chce zawieść mojego zaufania? Gold'ie Royal co planujesz? Cóż ten test zaufania musi zostać odbyty. Następnego dnia pożegnałam się z ciocią i Rubinem.
- Pamiętaj co ci mówiłam kiddo.- powiedziałam do płaczącego chłopca o żółtych oczach.
Kiwnął główką na znak zgody. Około 10 zbliżałam się do granicy miasta. Wreszcie miałam szansę by wrócić do domu. Pół godziny później doszłam na miejsce. Zobaczyłam Gold'a, stał pod drzewem. Ostrzegłam go, że jeśli to jakiś przekręt to jutra nie dożyje. Kiwnął głową. Był smutny i przygnębiony. Przeszliśmy do bariery i Gold jej dotknął. W miejscu dotknięcia powstała szczelina. A, więc Gold nie kłamał...
- Dziękuję...- powiedziałam ze szczęściem drżącym w mym głosie.
- Nic wielkiego. I tak nie byłabyś szczęśliwa zostając tutaj...- wypowiedział te słowa z lekką nutą rozżalenia w głosie.
Przeszłam przez bramę i byłam wolna. Lecz na chwilę wróciłam i rzuciłam się na Gold'a. Przytuliłam go mocno.
- Dziękuję za danie mi wolności...- wyszeptałam.
Kiedy puściłam jego szyję zobaczyłam łzy w jego oczach. Odpiełam moja broszkę i dałam ją Gold'owi.
- Zapamiętaj mnie.- wypowiedziałam te słowa z wielką trudnością.
Łza spłynęła po moim jak i zarówno jego policzku. Przytuliłam go raz jeszcze i odeszłam. Szczerze dopiero godzinę później zrozumiałam, że nie znam drogi. Chodziłam po buszy i nie wiedziałam jak wrócić do domu. Kolejna pułapka... ach... Jestem chyba dość daleko od miasta wampirów. Pomyślałam o skrzydłach i wyrosła mi para pięknych, orlich skrzydeł. Były wielkie i bardzo silne. Niezawodne. Był jeden kłopot wciąż nie umiem latać. Gdy muszę komuś szybko pomóc, latam z odruchu, ale gdy chce to zrobić dla siebie nie umiem nimi ruszać jednocześnie. Ach mój pech! Hmm... może chociaż pomogą mi w samoobronie. Ruszyłam w dalszą część dżungli. Było bardzo późno. Wdrapałam się na drzewo i usnęłam. Mam nadzieję, że znajdę drogę do mojej wolności.

Hejo! Co słychać? Jak nie będziecie komentować to przestanę pisać! Bardzo mi na was zależy, a wy nic nie mówicie! T.T Dobra do rzeczy...
Komentujcie i piszcie co myślicie o nowej książce.

Strażniczka (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz