Rozdział 18

20 2 0
                                    

Siedziałam w bibliotece do późna, właśnie czytałam "Historie zakazanej krwi", gdy bibliotekarka powiedziała, że musi zamknąć. Wyszłam wypożyczając moją tymczasową lekturę. Wieczór był ciepły jak na kwiecień. Czułam zapach kwiatów otwierających swoje pąki. Tak, moja ulubiona pora roku nastała na dobre. Nagle usłyszałam za sobą szepty. Odwróciłam się, ale nikogo nie było. Super zaczyna mi odwalać. Może zaraz zobaczę ducha klauna albo coś takiego? Poszłam do domu. Padłam na łóżko i zaczęłam czytać książkę, którą wypożyczyłam. Właśnie doszłam do momentu gdy Edward miał powiedzieć Dali, że jest zakazanej krwi gdy Cameron zapukała do mnie i kazała iść spać. Och! W takim momencie? Jak mus to mus. Poszłam spać. Znów jakiś sen. Gdzie się znajdę? Może w domu wariatów? Poczekam, zobaczę. Siedziałam w ławce, toż za chłopakiem z pomarańczowymi pasemkami na grzywce i drugim z zielonymi. Wyglądali znajomo. Za bardzo znajomo.
- Fabian do odpowiedzi.- powiedziała nauczycielka.
Super. Jestem w przeszłości moich wujków. Jedyne co mnie zastanawia to pasemka Fabiana, Karmin i pasemka? Normalne, ale Fabian? Wstał do odpowiedzi i śmiało powiedział:
- Nic nie umie, nie rozumie tego.
Myślałam, że nauczycielka zrobi się czerwona, ale tylko westchnęła.
- Kolejny raz Fabian? Przecież twoja siostra jest taka uzdolniona.
Przewrócił oczami. Już robiłam się ciekawa gdy dzieło szatana zaczęło wydawać dźwięki tortur. Otworzyłam oczy. Nareszcie sobota. Wstałam, zjadłam śniadanie i poszłam czytać. Po godzinach czytania skończyłam. Chciałam polatać, więc otworzyłam okno i wyskoczyłam. Skrzydła orła znów się pojawiły i uniosły mnie ponad budynki. Dotknęłam chmur, które o dziwo przechodziły przez pole. Ukryłam się w nich by nikt mnie nie zobaczył. Mimo wielu wydarzeń ciągle nikt oprócz mojej rodziny nie wie, że jestem kim jestem. Miło było rozprostować skrzydła. Wróciłam na ziemię. Zadzwoniłam do Damiana. Odebrał, więc umówiłam się z nim w kinie. Przebrałam się w zieloną sukienkę, niebieskie trampki, a we włosy wpiełam spinkę w kształcie kolorowego serca. Wyszłam z domu pół godziny przed umówionym spotkaniem. Szłam powoli, bo i tak nie wiedziałam gdzie mam iść. Szłam i doszłam do kina przed Damianem. Yay. Stałam niedługo, bo chłopak właśnie przybył. Weszliśmy do kina na "Powrót anioła ciemności". Było super, ale bałam się w miejscu gdzie potwory zaczęły ją atakować i wyrwały jej skrzydła. Wtedy załapałam za rękę Damiana. Po kinie wszędzie widziałam znak cienia. Gwiazdę na księżycu. Damian się ze mnie śmiał, gdy przysuwałam się bliżej. Poszliśmy na lody, ja wzięłam cytrynowo jagodowe (to mój ulubiony smak), a mój przyjaciel czekoladowo miętowe. Jedliśmy w spokoju gdy zza muru wyszły Krwawe Czaszki. W każdym razie tak mi się zdawało, ale był to tylko blądyn.
- Hej kiciu.- powiedział przechodząc obok nas.
Mimo woli poczułam mały rumieniec na twarzy. Spojrzałam na towarzysza, który dziwnie patrzył na chłopaka. Uspokoiłam go. Resztę spotkania spędziliśmy przyjemnie. Damian się otworzył i szczerze opowiedział o swojej rodzinie. Miło było słuchać jego opowieści, nawet przez chwilę chciałam mu opowiedzieć o mojej depresji, ale nie. Może... gdybym im po- powiedziała to by mi pomogli. Przez chwilę patrzyłam w nicość, skupiłam się na myślach, nie słyszałam nic co mówił do mnie Damian.
- Mari? Halooo?
- O co? Sorki, zamyśliłam się.
Zachód słońca, to co jest najpiękniejsze. Dam doprowadził mnie do domu. Pożegnałam go uściskiem. Miły dzień. Poszłam do pokoju i postanowiłam zrobić coś by go upiększyc. Odsunęłam szafę i zobaczyłam pustą ścianę. Przebrałam się w czarną bluzkę i granatowe rybaczki, wyjęłam farby i zaczęłam rysować. Po wykonaniu pracy moją ścianę zdobiły dwa, kryształowe kwiaty: pomarańczowy i niebieski. Hah, nice. Zrobiło się późno, więc poszłam spać. Weekend minął tak szybko. W poniedziałek wstałam szybko i ubrałam się w ubrania cioci. Doszłam do szkoły. Myślałam o wampirach. Ukryty lud, mimo to szczęśliwy. Nagle na kogoś wpadłam. Wylądowałam na ziemi, po chwili otworzyłam oczy i kogo widzę? Ten wredny blądyn!
- Sory kochanienka.
- Och, nie ma za co! Przecież nikt nie mógłby cię zauważyć.- odgryzłam się.
O nie! Właśnie zauważyłam, że leżę pod tym chłopakiem! Leżał na mnie, a nasze twarze tak jak kiedyś były zbyt blisko siebie! Spaliłam buraka, kiedy on zrozumiał dlaczego zrobił się równie czerwony jak ja. Zrzuciłam go z siebie czerwona jak pomidor. Gdy tylko wstałam zaczęłam biec w kierunku budynku szkolnego. Wchodząc do budynku ciągle byłam czerwona. Kayla zaraz to zauważyła i zaczęła wypytywać o moją twarz. Opowiedziałam jej o tym co się stało. Chyba każdy by spalił buraka w takiej sytuacji. No nie? W każdym razie ja lubię Jacka... eee, co?! Nie! Chciałam powiedzieć, że lubię Damiana! Niee! Co? W głowie mi się miesza! Ja nie lubię nikogo w ten sposób! Tak... O to mi chodziło! Lekcje minęły szybko i poszłam sobie do parku. Jakoś nie chciało mi się iść do domu. Wieczorem wróciłam i poszłam spać. Czekałam na następny dzień. Myślałam o przyszłości... kim będę? Z kim będę? Czy będę szczęśliwa? I najważniejsze... czy dożyje? Te pytania oddaje w opiekę czasowi. Niech razem z losem zdecyduje co że mną będzie. Tylko czekać. Ahh... oby wiele tajemnic się wyjaśniło.

Krótki, ale mówi się trudno. Słuchajcie zawieszam Strażniczkę na jakiś czas. Dopóki nie wróci mi wena. Za wszystkie błędy przepraszam. Kocham was bardzo!

Strażniczka (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz