Rozdział 5- bez tytułu.

21 3 0
                                    

Marika szybko wróciła do domu i rzuciła się na łóżko.
- Moja mama była tysięczną hybrydą? Ja jestem milionową( jeśli  się pomyliłam to sorki od LoveCookie) hybrydą? O rany to za dużo. Lepiej będzie jeśli Cameron się nie dowie. A co jak się będzie mnie bać i wyrzuci mnie z domu?- myślała.- Gdzie się wtedy podzieję?
Marika myślała nad swoim życiem przez dwie godziny aż w końcu usnęła. Około 17.00 Marika podskoczyła jak poparzona na łóżku. Ockneła się i zobaczyła małe pudełko na stoliku. Spojrzała na mały pakunek po czym podniosła je i delikatnie zaczęła odpakowywać. Po chwili wyjeła  muszelkową ramkę z napisem ciesz się chwilą i list :
            Droga Córeczko, kiedy to
            czytasz już nie jestem na
            tym świecie. Wiem, że
            jest ci ciężko po mojej
           śmierci, ale możesz liczyć
           na tatę. Pamiętaj, nie ważne
           co mówią inni, nie jesteś dziwna.
           Zrobiłam tę ramkę specjalnie
           dla Ciebie, byś pamiętała, że
           warto cieszyć się życiem.
                                     ~ Kocham cię
                                                Mama.
Marika czytając list od mamy była smutna, ale potem uśmiechnęła się  i pozostała pogodna do końca dnia.

Rankiem Marika wstała o 6.00 ubrała się i poszła na spacer. Podczas przechadzki myślała o tym jaka mogła być jej mama. W tych rozmyślaniach utoneła na prawie godzinę. Kiedy udało jej się wypłynąć z myśli miała 20 minut by dojść do szkoły. Marika dobiegła do budynku 5 minut przed dzwonkiem i z uśmiechem przywitała Kayle.
- Coś się stało?- spytała Kayla.
- Co? Nie, po prostu dobiegłam do szkoły na czas.
Marika przez cały dzień próbowała wytłumaczyć wszystko Jackowi, ale nigdzie nie mogła go znaleźć. W końcu postanowiła się poddać i iść do domu. Kiedy wychodziła z szkoły zaczepił ją Damian i powiedział:
-Hej może chcesz iść ze mną i moimi przyjaciółmi na miasto?
-Pewnie!- odpowiedziała.
Chodzili po mieście nie tylko Marika, ale i Damian był zachwycony. Po 15 minutach Damian podszedł do straganu z komiksami. Niedaleko znajdował się stragan, który prowadził biały pies. Pies głosił, że demony są niebezpieczne, a najgroźniejszymi są królewski ród demonów. Marika zauważyła, że  Damian zaczyna się denerwować aż w końcu wybuchł i pobiegł do chłopaka i zaczął krzyczeć w obronie rodziny królewskiej.
Głosiciel zaczął się kłócić z Damianem, a on zaczął się zmieniać w takiego demona. Biały sprzedawca wziął krzyż i zaczął zbliżać się do Damiana. Marika poczuła jak wali jej serce i z jej duszy wyrusza odruch obronny. Ruszyła i stanęła między nimi. Chłopak stanął jak wryty i powiedział:
-Pan wysłał Ciebie, by chronić tego demona.
-

Hym? Oh! - Marika zauważyła, że ma skrzydła, jej oczy są błękitne, a pasemka złote.
Chłopak odpuścił i odszedł, ale zamiast niego pojawili się Tenta i Chris opiekunowie Damiana. Zobaczyli Marikę odwróconą do niego i zaczęli atakować.
Dziewczyna zrobiła unik, ale po tym Tenta ją trafiła i złamała jej skrzydła.
- Tenta! NIE!- krzyknął Damian i podbiegł do Mariki.- To moja przyjaciółka! Obroniła mnie!
Marika miała połamane i krwawiące skrzydła, zadrapaną do krwi twarz i skręconą kostkę. Opiekunowie Damiana stali jak wryci. Po chwili Tenta pobiegła w ich stronę i razem zniknęli po czym pojawili się w zamku królewskim rodziny Dreemuur.
         

Strażniczka (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz