I co dalej?

310 10 0
                                    

Ostatni dzień to był dopiero cyrk! Obudziliśmy się godzinę później, niż było w planach. Otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek. Następnie szybko wygramoliłam się z łóżka i poszłam na palcach do łazienki. Niech Smav jeszcze trochę pośpi. Aż tu nagle APSIIIIK. I po spokojnyn poranku. Filip poderwał się, spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, następnie odblokował telefon i zobaczył godzinę. Potem ogarnianie się w trybie ekspresowym i bieg na śniadanie. Kiedy wpadliśmy zdyszani na stołówkę, ekipa Terefere wybuchnęła śmiechem. Spóźniliśmy się już trzeci raz na śniadanie! Porwałam kanapkę, upiłam łyk herbaty i pobiegłam nas spakować. Zaraz po mnie wpadł Fifi i próbował pomóc, ale marnie mu to szło. Po 20 minutach patrzyłam dumnie na stertę zapakowanych walizek. Udało się. Wszystko upchnięte, a ja mam na sobie jego koszulkę, jego bluzę, jakieś legginsy i kozaczki na obcasie. Nie jest źle, nie licząc faktu, że znowu założyłam jego ciuchy. Wyszłam dumnie z pokoju, a za mną Smavek taszczył walizki. Wreszcie coś się udało! Po godzinie siedzieliśmy w autokarze, a Janek przeliczał spokojnie dzieciaki. Z racji, iż ciągle byłam chora i zmęczona katarem, oparłam głowę o ramię Filipa i nie zauważyłam, kiedy zasnęłam. Obudzili mnie na stacji benzynowej koło Bochni.
- Wstawaj słońce, mamy postój.- otworzyłam oczy. Mój chłopak siedział oparty o szybę, a ja leżałam na nim, tak po prostu. Ale muszę przyznać, że było mi bardzo wygodnie. Wstaliśmy i postanowiliśmy się przejść, żeby rozprostować nogi. Fifi wyjął kamerę i zaczął kręcić kolejną część vloga.
- Mamy postój na stacji, bo jeszcze kawał drogi do Wawy, gdzie zakończymy nasz Terecamp. Szkoda, bo super się bawiłem.- kiedy to usłyszałam, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. - I powiem wam, nie mógłbym wymarzyć sobie lepiej spędzonych ferii.
Po 30 minutach znowu byliśmy w autokarze, tym razem on spał. Postanowiłam nagrać kolejny materiał do filmiku. Wyjęłam kamerę i zaczęłam mówić
- Filip jest tak zmęczony wyjazdem, że nie ma siły dalej dla was nagrywać. Zresztą, sami zobaczcie.- Zbliżenie na spokojny wyraz twarzy. I nagle się obudził. Otworzył prawe oko i pyta zaspany
- A co ty robisz, skarbie?
- A nic, nic..- odpowiedziałam zaczepnie.
- Yhy - przekręcił się na drugi bok i smacznie spał dalej. Ja tymczasem wyłączyłam nagrywanie i postanowiłam, że pójdę pogadać trochę z moimi fanami. Dowiedziałam się o nich wielu ciekawych rzeczy. Kiedy byłam przeziębiona, odwiedzali mnie i opowiadali o sobie, ale nigdy nie rozmawiałam z nimi na luźne tematy typu przeżycia z wyjazdu itp. A teraz naprawdę zrozumiałam, dlaczego mam kanał na YouTube i czemu nagrywam filmy.
* KILKA NUDNYCH GODZIN PÓŹNIEJ*
-Charlie....Kochanie...Karolina- usłyszałam głos Smava. Czyli znowu zasnęłam!
- Nie śpię, nie śpię już.
- No mam nadzieję, bo zaraz będziemy. - otworzyłam powoli oczy. Nade mną pochylał się Filip z kamerą. No nie! Ale skoro dojeżdżamy, to oznacza koniec wyjazdu. Koniec spania razem. Koniec rozmów z fanami. Powrót do normalnego życia.
- Uwaga! Wszycy powoli wysiadamy i odbieramy bagaże! Ale P-O-W-O-L-I!- Kisielek próbował nawigować ludzi wysiadających z autokaru.
Kiedy wszyscy już wszystko odebrali zaczęły się pożegnania i płacze. Jak ja nie lubie końców! Najtrudniej jednak było mi się rozstać z Terefere. Skkf mocno mnie przytulił, Thor aż podniósł mnie do góry, Kiślu zaczął płakać, a Smav z Jasiem cierpliwie czekali, aby odwieść mnie do domu. Musieliśmy wyjechać z Warszawy i objechać ją na około, bo takie korki w całej stolicy.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Janek prowadził, ja znalazłam się na fotelu pasażera, a mój ukochany usadowił się wygodnie na tylnej kanapie. Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu, po czym Janek zaczął
- Szkoda, że to już koniec. Nie licząc tych wszystkich incydentów było nawet spoko.- wydawało mi się, czy mówiąc "incydentów" spojrzał wymownie na Filipa, a potem na mnie? O co chodzi? Nie wytrzymałam i zapytałam prosto z mostu.
- O czym gadaliście, jak zabrałeś Smava do pokoju? Wiesz, jak był ten cały bałagan z tym zdjęciem i wogóle?
- Yyyy...- Wyraźnie był zmieszany - nie ważne.
- Właśnie, że ważne. Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
- Bo nie musisz wiedzieć wszystkiego.- aha, czyli tak to będzie? Ja mu dam!
- Widać muszę, skoro nie chcesz powiedzieć.
- Nie zrozumiesz. Za młoda jesteś. - no to teraz pojechał po całości. Jestem rok młodsza od Fifiego, to od razu traktuje mnie jak gówniarę? No chyba sobie jaja robi!
- Janek, nie podoba mi się to. Mów o co chodzi.
- Nie ma mowy.
- Powiedz.
- Bo co? Nie boję się ciebie!
- A powinieneś.
- I tak ci nie powiem. I Smav też nie. Prawda, stary?
- Mnie w to nie mieszaj.
- Filip! - pierwszy raz byłam tak wściekła. Po prostu wściekła. - Nie zachowujmy się jak dzieci. Jesteśmy pełnoletni, to nie jest przedszkole.
- Powiedziała ta, co jest najstarsza - o co chodzi Jankowi? Co ja mu zrobiłam?
- Stary, przeginasz. - najwyższy czas Filip!
- Dzięki za wsparcie, kurwa!
- Naprawdę, to bez sensu. - Smav starał się załagodzić sytuację, jednak średnio mu to szło. I w tym momencie samochód zaczął wydawać dziwne dźwięki, aż w końcu zgasł zupełnie. Na dworzu  ciemno, a my stoimy w jakimś polu. Wielkie brawa JDabrowsky!
- Chcesz wiedzieć, tak?! Koniecznie chcesz wiedzieć!? To ci kurwa powiem! Jak poszliśmy wtedy do pokoju, to poradziłem mu, żeby sobie dał z tobą spokój, bo zachowujesz się jak rozkapryszona księżniczka! I że jak go nie chcesz, to może sobie znaleźć inną! Zadowolona?!
- A żebyś wiedział!
- Słuchajcie, może sprawdzimy, co z autem i pojedziemy dalej?- wtrącił się Fifi.
- Ja nigdzie z tym kretynem nie pojadę!
- I widzisz? O tym mówię. Księżniczka ma focha i ma być wszystko tak, jak ona chce!
- Przymknij się idioto!
Odpięłam pasy, otworzyłam drzwi, wysiadłam z pojazdu. Podeszłam do bagażnika, otworzyłam i wyjęłam walizkę. Po czym wszystko zamknęłam i poszłam przed siebie w noc.
- Co ty odpierdalasz? - Janek patrzył na mnie jak na kosmitę.
- Najwcześniej jutro rano będę w domu. Sama! - I szłam dalej.
- Mówiłem, księżniczka. Wszystkie laski są takie same! - krzyknął na tyle wyraźnie, abym usłyszała. Olałam go i wytrwale szłam drogą.
* W AUCIE*
- No i co narobiłeś, kurwa?! Przez ciebie poszła sobie nie wiadomo gdzie. A jak się zgubi?
-I dobrze. Niech nie wraca.
- Nie mów tak debilu! To moja dziewczyna!
- Wydaje mi się, że teraz już była dziewczyna.
- Idiota!
- Może też masz ochotę wyjść?!
- Lepiej zobaczmy co z samochodem i jedźmy jej szukać.
- Ja nie mam zamiaru nikogo szukać!
- Ty naprawdę jesteś Janek Pacanek.
- No dobra, bierz latarkę, idziemy naprawiać furę.
* PO 20 MINUTACH *
- Nie rozumiem czemu nie odpala! Wszystko jest w porządku!
- Tak, poza olejem, ktory cały wyciekł, geniuszu!
- Jaki olej?
- No olej!
- Powinienem mieć coś w bagażniku. O, jest. Dobra, ruszamy.
- Jedź dalej tą drogą, nie mogła pójść daleko w tym śniegu.
- I napewno nie w takich butach...
- Daruj sobie.
- Już pożartować nie można?
- Nie teraz. Teraz masz jechać.
* W TYM SAMYM CZASIE GDZIEŚ W ŚNIEGU*
Zimno, zimno, zimno, zimno. Jakbyśmy nie mogli pokłócić się w lato, na Ibizie! No już trudno, sama dam radę. Bez tego skończonego debila i mojego pseudo chłopaka! Myślałam, że Janek mnie lubi, a tu się okazuje, że mnie nienawidzi i nie chce, żebym była z Filipem. Nie rycz, nie teraz. Głupie buty. Po co ja sobie kupowałam kozaki na obcasie?! A tak, żeby fajnie wyglądać i być sexy dla...dla...nie płacz, nie płacz, tylko nie to! A teraz stoję w jakimś szczerym polu, po kolana w śniegu, z rozmazanym makijażem. Chyba zaraz zamarznę! Boże, jaka ja byłam głupia! Może zadzwonię po kogoś. O, zajebiście, brak zasięgu. No kto by się spodziewał! Światła...ktoś jedzie, nie odwracaj się nawet!
- Może panią podwieść ?- o, Janek Pacanek. Tylko nie to!
- Dziękuję, już wolę marznąć.
- Nie rób scen
- Nie robię. Wolę mieć zapalenie płuc, niż jechać z debilem, który myśli, że jest super i chłopakiem, na którym się zawiodłam. Znowu.
- Mówiłem, jedźmy sami.
- Charlie, proszę Cię, przymknij się i daj się odwieść do domu jak normalny człowiek.- niezła próba Smav, ale mnie nie nabierzesz.
- Nie ma mowy.
- Daj spokój.
- Nie.
- No dobra.- Janek ruszył , po czym zatrzymał się 2 metry dalej.- A teraz?
- Nie. - powtórzyłam.
- To może teraz?- znowu odjechał kawałek.
- Ani mi się śni!
- Dość tego. - Filip wysiadł, wziął mnie na ręce i wsadził do samochodu. Po czym przykrył swoją kurtką i siedział w milczeniu wpatrzony w przestrzeń.
- Nie rozumiem was...- zaczął mój były przyjaciel. Ale nie skończył, bo przerwał mu Smav.
- Zamknij się już.
- Jak chcesz...- Janek włączył radio i usłyszeliśmy spokojną piosenkę. Przez resztę drogi nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Może to i lepiej... Podjechaliśmy pod mój blok około 1 w nocy. Dobrze, że nie mieszkam już z rodzicami, inaczej czekałaby mnie seria pytań od mamy. Ale nie, teraz mieszkam z Alicją, która już dawno śpi. Wysiadłam z auta, wzięłam moje rzeczy i ruszyłam w kierunku klatki
- Dzięki- mruknęłam na pożegnanie.
- Tak bez całusa?- Smav dopominał się o swoje. Miał pomóc mi wtaszczyć walizkę na trzecie piętro.
- Nie wymagaj za wiele.- ciągle byłam obrażona.
- Jesteś zła?
- A jak myślisz?
- Myślę, że zapomniałaś, jak bardzo Cię kocham i uważasz mnie za płytkiego kretyna.- zabrakło mi słów. Może zrujnował moje zaufanie, ale nigdy nie zapomniałam, ile dla mnie zrobił.
- Tak,ale MOJEGO płytkiego kretyna.
Przysunęłam się do niego bardzo blisko, stanęłam na palcach i moje usta dotknęły jego ust. Wiem,wyszło bardzo romantycznie, ale nie zapominajmy, że jestem chora i kiedy skończyliśmy, kichnęłam tak, że słyszało mnie pół ulicy.
- Leć, bo rzeczywiście tego zapalenia płuc dostaniesz.- tak też zrobiłam. Na szczęście wyzdrowiałam i mogłam nagrać nowy film :-)

Opowieść o miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz