Wind of change

151 3 0
                                    

Rano próbowałam wygrzebać starą koszulkę Red Hot Chilli Peppers, ale nigdzie jej nie było. Zamiast tego wyrzuciłam wszystko z szafy. Czarna koszulka AC/DC, czarna koszulka Guns n' Roses, czarna koszulka Iron Maiden, kolejna czarna koszulka AC/DC, i jeszcze jedna, kolejna i kolejna. Czarna koszulka JDWear, następna i następna. Czarna koszulka....jak to? Co tu robi t-shirt Smava?! Ostatnio widziałam ją, kiedy u mnie nocował po załamaniu nerwowym Janka. Czyżbym zapomniała mu ją zwrócić? Pewnie tak. Mam zdecydowanie za dużo koszulek! Tylko co teraz? Oddać mu? Zachować? Za dużo Bridget Jones. Naprawdę. Zadzwoniłam do Jaśka.
- Hej. Ważne pytanie.
- Ja też. Która koszulka lepsza na randkę z Alą? Ta czarna z napisem czy...
- Znalazłam stary t-shirt Smava.
-...oj. Kiepsko.
- No co ty nie powiesz Jasiu...
- Mamy 2 opcje. Albo mu oddać, albo zatrzymasz. Przy pierwszym planie musiałabyś z nim rozmawiać. Przy drugim koszulka przypominałaby ci o nim. Eh...nie mam bladego pojęcia, co robić. A teraz mój problem.
- Zdecydowanie biała.- Nauczyłam się czytać mu w myślach.
- Dzięki. Dobra z ciebie przyjaciółka.
- No ba...- W tym momencie zerwał się wiatr, który gwałtownie trzasnął oknem w salonie. Zbierało się na burzę, a to nie wróży nic dobrego. Podeszłam i zamknęłam je. Następnie usiadłam i już miałam otworzyć Igrzyska, kiedy zadzwonił telefon. Smav. Nie zamierzałam odbierać. A potem dostałam powiadomienie, że nagrał się na pocztę głosową.
- Karolina...musimy, musimy porozmawiać. To nie może czekać. Ja...zachowałem się jak totalny kretyn. Potrzebuję cię. Ten ostatni raz. Jako przyjaciółki. Proszę, odezwij się...- Łza spłynęła mi po policzku. Pierwszy raz od nie wiadomo kiedy powiedział do mnie po imieniu. Więc sytuacja musi być naprawdę dramatyczna. Postanowiłam przedyskutować ten temat z Alą.
- Ja muszę się z nim spotkać.
- To nie jest dobry pomysł. Skończy się bzykaniem.
- Wcale nie. Pójdę do niego, porozmawiam z nim...
- Raczej prześpisz się z nim...
- Nie pomagasz! Wytłumaczę mu, że musi sobie radzić sam....
- Całując go. - Zignorowałam ten komentarz i kontynuowałam dalej.
-... że miedzy nami wszystko skończone..
- Rozbierając się.
-...i że już nic do niego nie czuję.
- Jego też rozbierając i lądując z nim w łóżku.
- Nie mam zamiaru z nikim nigdzie lądować. Rozumiesz?
- Jasne, jasne...- Spojrzała przez okno. - Idzie niezła burza, a z burzami zawsze przychodzą złe wydarzenia...- Przypomniało mi to Wind of Change Scorpionsów. Zaczęłam nucić.
Take me to the magic of the moment. Of the glory nights, when the children of tomorrow dream a wind. A wind of change...

Opowieść o miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz