Wyjazd cz.4

317 12 0
                                    

Wieczorem chłopaki postanowili iść na imprezę, oprócz Stasia,który się trochę pochorował. Ja nie miałam za bardzo ochoty, więc również postanowiłam zostać. Nie martwiłam się za zbytnio o Filipa, bo znałam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć jak reaguje po alkoholu - po prostu idzie spać i mam go z głowy. Do czasu, aż nie dostałam zdjecia na snapchacie. Jakiś bar, a w nim mój Fifi całuje się z jakąś inną laską. W pierwszym momencie myślałam, że to poprostu niemożliwe. A jednak. Stachu też chyba dostał to zdjęcie, bo patrzył na mnie z zaniepokojeniem i smutkiem jednocześnie. Nie wiedziałam co robić. Nie lubię się z nikim kłócić, a już napewno nie miałam zamiaru rozpetać awantury. Najnormalniej w świecie położę się spać i zobaczymy, co przyniesie jutro.
Wrócili koło 3 nad ranem. Oczywiście obudził mnie jak wchodził do pokoju i poprostu się położył tuląc mnie do siebie. Gdyby tylko wiedział...
Płakałam całą noc. Dobrze że Filip spał tak głęboko, że nie zauważył. Rano wstałam, ogarnęłam się i poszłam do reszty ekipy. Nie miałam ochoty siedzieć jak idiotka i udawać że nic się nie stało. Kiedy weszłam do pokoju chłopaków popatrzyli na mnie ze współczuciem. Westchnęłam ciężko i bez słowa usiadłam na łóżku Jasia, tuż obok Rafała. Nastała długa, niezręczna cisza.
- No więc? -to jedyne co przyszło mi do głowy. Chciałam przerwać to milczenie.
- Charlie, to chyba moja wina...- zaczął Janek, ale nie skończył, bo napotkał mój wzrok.
- Aha..- odparłam
- Ale musisz coś wiedzieć- postanowił kontynuować- nie skreślaj go od razu. On cię tak kocha. Jesteście razem tyle czasu, na dobre i na złe, prawda? Nawet nie wiesz, ile dla niego znaczysz. Ciągle nam mówi, że jesteś tą jedyną, rozumiesz? On chce wam kupić wspólne mieszkanie iwgl. Daj mu jeszcze jedną szansę...
I w tym momencie do pokoju wszedł winowajca tego całego koszmaru. Uśmiechnięty, trochę może niedospany, ale i tak tryskający humorem. Jak gdyby nic się nie stało!
- Co macie wszyscy takie grobowe miny?
Baliśmy się powiedzieć mu co się stało wczoraj na imprezie. Ale trzeba było go uświadomić. Podjął się tego Rafał.
- Stary, wczoraj jak poszliśmy na imprezę, to trochę zaszaleliśmy i...no ten....no....POCAŁOWAŁEŚ INNĄ LOSZKĘ, A ZDJĘCIE WYSŁAŁEŚ CHARLIE.
Dobra,trochę go poniosło. Ale Filip wcale nie zwracał na niego uwagi. Patrzył na mnie przez cały ten czas. Nie wytrzymałam. Spuściłam głowę, a z oczy poleciały mi łzy.
- To....co...jak...nie..niemożliwe...ja nigdy..charlie...ty...ty wiesz...ja taki nie jestem... - nie umiał się wysłowić.
- Stary, spokojnie. Chodź, przemyślimy temat. - Jasiu wziął go pod ramię i wyszli z pokoju.
W tym czasie Kisielek podał mi husteczkę i razem ze Stasiem zaczęli mnie pocieszać. To miłe z ich strony, ale niewiele mi pomogło.
* TYMCZASEM W DRUGIM POKOJU*
-Przecież ty wiesz, że ja nigdy bym jej nie skrzywdził. Kocham ją. Nie wiem co mam teraz zrobić. Pewnie mnie nienawidzi. Zrobiłem jej największe świństwo ever! Nie mam pojęcia co dalej. Powiedz coś kurwa!
- Fifi, spokojnie. Uspokój się chłopie do jasnej cholery i przestań się użalać. Jest tyyyyle dziewczyn, a ty się uparłeś na tą konkretną. Ogarnij się. Stało się i tyle. Jak jej nie przejdzie, to znaczy że nie byliście sobie pisani i koniec.
- Nie chcę końca. Ani innej. Nie zrozumiesz tego, nigdy nie byłeś naprawdę zakochany. Ona jesy tą jedyną. Lepiej mi powiedz jak mam odzyskać miłość mojego życia, którą, nawiasem mówiąc, straciłem przez ciebie!?
-Przeze mnie ?! Stary, nie kazałem ci się z nią całować, tylko zatańczyć. To ty się schlałeś w trupa i zacząłeś do niej podbijać! Ale teraz to oczywiście moja wina!
- Wiesz co? Pieprzyć taką przyjaźń z tobą!
- No i świetnie kurwa!
- Zajebiście.
Janek wyszedł trzaskając drzwiami i wrócił do nas. Ja poczułam się troszkę lepiej ( to prawdopodobnie zasługa herbatki na uspokojenie).
- Z nim się nie da gadać. Tylko ciągle marudzi o tym, że to moja wina i przeze mnie zdradził cię z tą laską!
- Janek, ogarnij się, cały Terecamp cię słyszy.
- Jestem przecież ogarnięty! Gdyby nie to głupie zdjęcie, nikt by się nie dowiedział. Ale ten idiota musiał się wszystkim chwalić, że całuje inną!
-Co tak naprawdę się tam stało? - zapytałam dla szybkiej zmiany tematu (o ile można tak to nazwać).
- Byliśmy sobie w klubie, trochę już wcięci i patrzymy, a tam stoją jakieś fajne dupy, no to podbijamy i tańczymy z nimi. Ja mówię do Fifiego, żeby się za zbytnio nie rozkręcał, bo ma dziewczynę, to on się wydziera " nie mów mi co mam robić, okej?" no i zaczął się całować z tamtą lasią i robić zdjęcia. Potem wróciliśmy do pokoi jak gdyby nigdy nic. I to tyle.
Kiedy Jaś skończył opowiadać nir wiedziałam co mam robić. I wtedy usłyszałam sygnał powiadomień. SMS. Od tego palanta. Zignorowałam, ale chłopaki też musieli go dostać, bo od razu złapali za telefony. Po czym wszyscy wstali i wyszli na balkon. Ja nie miałam ochoty, więc ciągle siedziałam jak kołek. A potem usłyszałam, jak Filip krzyczy moje imię. Miałam ochotę wyjść i nie wracać. Po czym Stasiek wszedł spowrotem do pokoju i pociągnął mnie za rękę spowrotem na balkon. A tam nasz komediant w koszulce z krótkim rękawem i ogromnym bukietem róż. Róże w środku zimy, a to dopiero! Jak mnie zauważył, od razu się uśmiechnął i zamin zdążył coś powiedzieć wydarłam się
- Filip, właź do środka, bo chory będziesz!
- Nigdzie się nie wybiorę dopóki mnie nie wysłuchasz! Jestem straaasznym idiotą, zrobiłem źle, zachowałem się jak pijany dureń. Zrozum, że kocham cię ponad wszystko i żałuję, że wczesniej nie powiedziałem ci, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Nienawidzę się za to, że przeze mnie jesteś smutna. Nigdy sobie już tego nie wybaczę. A czy ty wybaczysz kiedyś mnie?
Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy obozowicze wychylają się przez okna i balkony żeby bacznie śledzić sytuację. Zamiast cokolwiek powiedzieć ruszyłam szybkim krokiem z balkonu przez pokój, korytarz, wpadłam do mojego pokoju, chwyciłam kurtkę dla niego i bluzę dla mnie, po czym pobiegłam na dwór. Rzuciłam mu się na szyję, wtuliłam się w niego jak małe dziecko i zaczęłam płakać. Sama nie wiem czemu. Mam problem z nazywaniem emocji itp. On albo też zaczął płakać, albo miał już katar od tego mrozu, bo słyszałam jak pociąga nosem. Kiedy się uspokoiłam, spojrzałam w jego piękne brązowe oczy, w których się zakochałam.
-Jesteś największym idiotą na świecie. Ale moim idiotą i niech tak zostanie.
Potem namiętny pocałunek i brawa gapiów w tle.
A potem do końca wyjazdu przeziębienie. Filip cały czas przy mnie był i nie przestawał przepraszać. Cały czas tylko powtarzał" mogłem nie stać tak na dworzu, wtedy byłbyś zdrowa" albo " twój ojciec mnie zabije". Ciagle byłam na niego zła, ale nie aż tak bardzo jak powinnam być. W końcu martwił się o mnie. I nigdy nie dowiedziałam się, co powiedział mu Jaś wtedy w pokoju.

Opowieść o miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz